Kamil Grosicki zdobył w sobotę gola w ekstraklasie. Dzień później zagrał w IV-ligowym meczu rezerw i też trafił do siatki rywala. Tyle tylko, że w niedzielę potrafił odmienić losy spotkania. Trener Rafałowicz mógł skorzystać z usług Grosickiego tylko przez 45 minut. - Gryzłem się przed zawodami, w której części go wystawić - mówił Sławomir Rafałowicz. - Postawiłem na drugą połowę. Opłaciło się. Kamil odmienił losy spotkania. W sobotę zostały rozegrane niemal wszystkie mecze 16. kolejki spotkań IV ligi piłkarskiej. Tylko pojedynek rezerw Pogoni Szczecin z Energetykiem Gryfino przeniesiono na niedzielę. - Szczęścia to my w tej rundzie nie mamy. W sobotę Pogoń zagra w Szczecinie z Zagłębiem Lubin, dzień później będzie mogła wystawić mocniejszy skład - mówił przed zawodami Marek Blumka, trener Energetyka. Tym razem drugi zespół Pogoni został wsparty jednym zawodnikiem, ale to wystarczyło
Jesienna plucha
Przed meczem nad stadionem przy ul. Twardowskiego przeszła burza. Boczne boisko przypominało zaorane pole pełne wody, ale piłkarze i tak musieli grać. Już po pół godzinie byli cali mokrzy i ubrudzeni. Ale walka trwała na całego. Pierwsza połowa była raczej nudna. Gra toczyła się w środku pola, a pojedyncze wypady obu ekip kończyły się na bloku defensywnym rywala lub golkiperach. Wreszcie w 37. minucie Energetyk bił rzut wolny z wysokości pola karnego. Do piłki podszedł Łęczewski i strzelił silnie po ziemi. Futbolówka, choć trafiła w mur, minęła go i wpadła do siatki. Judkowiak zupełnie się tego nie spodziewał i nawet nie drgnął. 1:0 dla gryfinian. W drugiej połowie na boisko wszedł wspomniany na wstępie Grosicki, a w akcje Pogoni wstąpił jakby nowy duch. Wejście smoka W 52. minucie Paliwoda popędził prawym skrzydłem, silnie dośrodkował w pole karne, a Komar dokładnym strzałem głową pokonał po raz pierwszy Horodyskiego. Bramkarz Energetyka użył dwóch niekoniecznie nadających się do zacytowania słów, gdy wyciągał piłkę z siatki. Jednak w ocenie sytuacji się nie mylił. Defensorzy dali plamę... Niespełna kwadrans później było już 2:1 dla gospodarzy. Prawym skrzydłem pobiegł z piłką Grosicki i będąc sam na sam z golkiperem gości wyłożył futbolówkę stojącemu przed pustą bramką Skórskiemu. Swój świetny występ Grosicki ukoronował bramką zdobytą w 71. minucie. Jednak i tym razem nie bez winy pozostała obrona gości, bo Stępień nie zdołał zatrzymać prostopadłego podania. Energetyk też atakował, ale po stracie trzeciego gola wyraźnie "oklapł”. Gryfinianie próbowali strzelać z daleka, pięknie uderzył m.in. z wolnego Łęczewski, ale równie efektownie piłkę zmierzającą w okienko szczecińskiej bramki wybił Judkowiak. Pogoń II Szczecin - Energetyk Gryfino 3:1 (0:1) Bramki: Komar (53), Skórski (66), Grosicki (71) - Łęczewski (38). Sędziował: Statkiewicz (Police). Pogoń II: Judkowiak - Wójtowicz, Hernacki, Sidorowicz, Kasztelan, Paliwoda, Skórski (90 Filiks), Burnejko, Durajczyk (46 Grosicki), Matwijów, Komar (87 Zając) Energetyk: Horodyski - Łazarz, Stępień, Pietraszewski, Szymborski, Łęczewski, Minkwitz (70 Najda), Kargol (89 Śliwiński), Deptuła, Usowicz, Turtoń
źródło: Głos Szczeciński, własne
|
|