W dniu dzisiejszym rezerwy Pogoni Szczecin zmierzyły się na własnym boisku z pogrążoną w kryzysie Gwardią Koszalin. Mecz III-ligowych drużyn zapowiadał się bardzo interesująco ze względu na okoliczności towarzyszące temu wydarzeniu. Po 254 dniach przerwy kapitan Portowców - Adam Frączczak wystąpił w oficjalnym meczu. Zawodnik pokonał ciężką chorobę i po długim okresie leczenia oraz rekonwalescencji mógł dziś ponownie zaprezentować swoje umiejętności szczecińskim kibicom. Powrót okazał się być wymarzonym. Frączczak strzelił 3 bramki, a Pogoń ostatecznie wygrała 5:0, psując tym samym debiut nowego szkoleniowca Koszalinian - Wojciecha Polakowskiego.

Już w 3 minucie Adam Frączczak potwierdził, że jest w pełni sił i gotowy do poważnego grania. W polu karnym doskonale opanował piłkę dośrodkowaną przez Oskara Kalenika, sprawnie obrócił się z przeciwnikiem na plecach a następnie pewnym strzałem po ziemi strzelił gola na 1:0.

Za chwilę mógł podwyższyć wynik, jednak po strzale z rzutu wolnego z około 18 metra futbolówka uderzyła w poprzeczkę. W 18 minucie w polu karnym Gwardii sfaulowany został Kacper Kozłowski. Rzut karny pewnie wykorzystał tzw. podcinką Adam Frączczak. Po bramce na 2:0 Pogoń zaprzestała częstych ataków i ograniczyła się do gry z kontrataku. Gwardziści nie potrafili przebić się przez szczelną obronę Portowców. Jedyne zagrożenie stwarzali akcjami po prawej stronie boiska, lecz dośrodkowania Norberta Dondery nie trafiały do adresatów. Również napastnik gości Dominik Drzewiecki próbował indywidualnymi zagraniami wypracować sobie okazję, jednak próby te były bezskuteczne.

W 40 minucie sędzia ponownie zmuszony był zagwizdać przewinienie w polu karnym gości. Jedenastkę wywalczył Frączcząk, którą potem zamienił na gola, kompletując przy tym klasycznego hattricka. Pogoń prowadziła już 3:0. Takim wynikiem zakończyła się pierwsza część spotkania.

Po przerwie, debiutujący na ławce trenerskiej Polakowski chciał dać pozytywny impuls drużynie robiąc dwie zmiany. Wszelką nadzieja na jakikolwiek punkt w szeregach Gwardii zgasła już w 48 minucie, gdy w bliźniaczej sytuacji faulowany był strzelec hattricka z pierwszej połowy. Tym razem popularny Froniu oddał piłkę Maciejowi Żurawskiemu. Młody napastnik gospodarzy pewnym uderzeniem w prawy górny róg nie dał absolutnie żadnych szans bramkarzowi gości Adrianowi Hartlebowi. Gdy nastała 58 minuta, trener Pogoni Paweł Cretti postanowił dać odpocząć bohaterowi dzisiejszego meczu. W akompaniamencie głośnych oklasków i braw Frączczak opuścił boisko, a w jego miejsce wszedł Oskar Furst. Młody piłkarz parę minut potem wykorzystał szansę daną mu przez szkoleniowca. Wykończył piękną akcję rajdową aktywnego dziś Marcela Wędrychowskiego, podwyższając tym samym wynik na 5:0.

Później już widownia zgromadzona na stadionie głównym przy ul. Twardowskiego nie miała okazji zobaczyć żadnych trafień. Gwardia nie zagroziła ani razu poważnie bramce strzeżonej przez Daniela Kusztana. Z kolei Portowcy tylko raz mieli szansę na zdobycie szóstego gola.

Mecz zakończył się zwycięstwem gospodarzy 5:0. Koszalinianie kolejny raz nie byli w stanie wywalczyć punktów, które przybliżyłyby do celu jakim jest utrzymanie w III lidze. Sytuacja ich staję się bardzo ciężka, gdyż bezpośredni rywale o miejsce gwarantujące byt na tym poziomie rozgrywkowym są w zdecydowanie lepszej dyspozycji. Ciężkie zadanie czeka duet trenerski Polakowski-Chwastek, choć jak najbardziej jeszcze wykonalne.

Kibiców Pogoni mimo okazałej wygranej w dobrym stylu najbardziej cieszy powrót Adama Frączczaka. Jego dzisiejsza gra pozwala wierzyć, że jeszcze w tym sezonie będzie okazja ujrzeć go na boiskach ekstraklasy. Najbliższa szansa już w środę, kiedy to Pogoń podejmie na własnym boisku aspirującego do tytułu mistrza Polski Piasta Gliwice.

źródło: własne