W środowy wieczór hala sportowa Wydziału Kultury Fizycznej i Promocji Zdrowia Uniwersytetu Szczecińskiego była areną towarzyskiego turnieju w goalball. „Piłka dźwiękowa” to gra zespołowa dla osób niewidomych i niedowidzących. Od 1976 r. jest dyscypliną paraolimpijską. W naszym kraju uprawia się ją głównie na wschodzie i południu, ale dzięki inicjatywie Okręgu Zachodniopomorskiego Polskiego Związku Niewidomych, w goalball gra się również w naszym regionie.
To właśnie Okręg Zachodniopomorski PZN był organizatorem środowej imprezy. Patronowała jej Pogoń Szczecin, która do gry desygnowała dwie ekipy. Pierwszą stworzyli piłkarze w składzie: Adam Frączczak, Mateusz Lewandowski, Rafał Murawski i Maksymilian Rogalski (jeden rezerwowy). W drugiej wystąpił sztab Portowców: Rafał Buryta, Boris Pesković, Sławomir Rafałowicz oraz Maciej Stolarczyk. Wszystkiemu z trybun przyglądał się pierwszy szkoleniowiec, Dariusz Wdowczyk.
Pozostałymi drużynami były reprezentacje wydziału-gospodarza, Wyższej Szkoły Edukacji i Terapii, a także Goalball Team. Na dalszą działalność tego ostatniego zespołu przeprowadzono publiczną zbiórkę pieniędzy. Kibice mieli oglądać 5 pokazowych meczów w formacie po 6 minut każdy. Piłkarze zaczęli od starcia z Goalball Team. Mimo świetnego początku i dwukrotnego wyjścia na prowadzenie, Portowcy musieli ostatecznie uznać wyższość ogranych zawodników z OZ PZN. Kibicom szczególnie do gustu przypadła brawurowa gra Adama Frączczaka, który po meczu zebrał też sporo pochwał od rywali. - To nie takie proste, jak się wydaje - mówił wyraźnie zmęczony obrońca. - Trzeba się poruszać, porzucać, szybko reagować i posługiwać tylko słuchem. Przeważne piłkę słychać w ostatnim momencie i brakuje czasu na reakcję. Duże brawa dla tych chłopaków, którzy w to grają, bo to duża sztuka. W swoim kolejnym spotkaniu piłkarze zmierzyli się z trenerami w wewnątrzklubowym pojedynku. Emocji było co niemiara, nie brakowało też dużej dawki śmiechu. Obu drużynom wyraźnie zależało na zwycięstwie i prawie do żartów w szatni. Finalnie aż 5:1 zwyciężyli współpracownicy trenera Wdowczyka, który z trybun udzielał rad jednym i drugim. - Na pewno dzień później trochę pożartujemy w szatni, ale bez złośliwości - zapewniał Boris Pesković. - W tej grze trzeba mieć doskonały słuch, ale też technikę tego, jak kłaść się na parkiecie. Boleśnie przekonałem się o tym po jednym ze strzałów rywali. - Porażka ze sztabem boli najbardziej - żałował Frączczak. - Teraz trenerzy będą mogli się szczycić w szatni, a my będziemy musieli ograć ich w jakąś inną dyscyplinę. Po rozegraniu 4 zaplanowanych spotkań, sztab Portowców wysunął propozycję rozegrania dodatkowego meczu z Goalball Team. Po naprawdę zaciętym starciu zwycięstwo 3:2 świętowali profesjonaliści. Impreza zakończyła się wręczeniem pamiątkowych pucharów, a trener Wdowczyk gorąco zapraszał wszystkich przybyłych na ligowe mecze Pogoni. Nie zabrakło też chwili na pamiątkowe zdjęcia i rozdanie autografów przybyłym sympatykom 'Dumy Pomorza'.
źródło: pogonszczecin.pl
|
|