- Graliśmy wiedząc, że w ekipie rezerw występuje trzech Brazylijczyków z pierwszej Pogoni – powiedział po zawodach Krzysztof Gawroński, prezes Gryfa Kamień. – Stąd nasze defensywne nastawienie.
Trener Stanisław Kuryłło przyjął słuszną – jak się później okazało – taktykę, by cofnąć się i nastawić na grę z kontry. Pogoń przeważała, ale gole strzelali gospodarze. Prowadzenie dla gryfitów uzyskał Majer. Kostur przejął piłkę w środku pola, wymanewrował dwóch pomocników gości i podał do Majera. Ten minął jeszcze bramkarza i choć w bramce portowców stało jeszcze dwóch piłkarzy zdołał umieścić piłkę w siatce.
Na 2:0 podwyższył w 37. minucie Kapczyński, po akcji lewą stroną boiska i dokładnym strzale tuż przy słupku bramki Judkowiaka. Wkrótce piłka po raz trzeci zatrzepotała w szczecińskiej siatce, ale tym razem sędzia dopatrzył się faulu napastnika gryfitów Gustera. Na przerwę gryfici schodzili więc z dwubramkową przewagą.
Po zmianie stron Pogoń nadal atakowała, ale Gryf umiejętnie rozbijał ataki gości. Szczecinianie grali z minuty na minutę coraz ostrzej. Łącznie otrzymali 8 żółtych kartek (trzy przypadły Brazylijczykom), zaś gospodarze tylko jedną (wspomniany Guster).
źródło: Głos Szczeciński
|
|