Wioślarscy mistrzowie olimpijscy z Pekinu Marek Kolbowicz, Konrad Wasielewski (obaj AZS Szczecin), Adam Korol (Gdańsk) i Michał Jeliński (Gorzów) zajęli 5. lokatę w pierwszych w tym sezonie zawodach Pucharu Świata w Monachium.
- Nie ma powodów do niepokoju. Przed rokiem było podobnie - uspokaja na łamach Przeglądu Sportowego szef szkolenia PZTW Bogdan Gryczuk. Przed startem w Niemczech nasza eksportowa osada przygotowywała się na zgrupowaniu w Wałczu. Testowała tam nową łódź: Empachera R10, jednak w Monachium wioślarze wystartowali na starym sprzęcie. - Wciąż czekamy na podkładki pod skrzydła. Producent ma jej dostarczyć przed kolejnymi pucharowymi zawodami w Hamburgu - tłumaczy Gryczuk.
Do finału A Polacy awansowali poprzez sobotnie repasaże, a w decydującym wyścigu zajęli 5. miejsce. Wygrali Niemcy przed Chorwatami i Ukraińcami. W finale poczwórni mistrzowie świata i złoci medaliści olimpijscy stracili do zwycięskich Niemców aż trzynaście sekund. Nie jest to jednak dystans, którego nie da się za trzy miesiące odrobić w mistrzostwach świata. 'Dominatorzy' zawsze nabierali szybkości dopiero po letnim zgrupowaniu w Zakopanem.
- I tym razem też się na to nastawiamy - tłumaczy szef szkolenia. - Czwórka nie wybiera się na PŚ do Lucerny, a jako jedyna poleci na pokazowe regaty do Henley. Starsi zawodnicy mają schematy, które stosowali przez wiele lat i teraz nie warto ich zmieniać - przyznaje. Dla Korola, Jelińskiego, Kolbowicza i Wasielewskiego najważniejszym cel w tym sezonie to sierpniowy czempionat w Bledzie. To tam rozegra się walka o olimpijskie kwalifikacje.
źródło: sports.pl / własne
|
|