Nieco ponad tysiąc osób postanowiło spędzić 2 godziny sobotniego wieczoru oglądając mecz Pogoni Szczecin z Iną Goleniów. Prawie dwudziestotysięczny stadion od dawna nie świecił takimi pustkami. Do tak żenująco niskiej frekwencji już chyba wszyscy zdążyli się przyzwyczaić. Czy będzie kiedyś lepiej? Czy Pogoń przestała być modna w mieście? Atmosfera spotkań Pogoni przypomina tę z ostatnich tygodni rządów Lesa Gondora. Gorzej było jedynie pod koniec panowania w klubie Antoniego Ptaka. Teraz przynajmniej na płocie wiszą kolorowe flagi i echo niesie po stadionie doping, przez który często przebija się jednak głos kibica zagrzewającego w 12 sektorze do śpiewania pogoniarskich przyśpiewek. Pomiędzy co głośniejszymi pokrzykami fanów można usłyszeć wołających do siebie piłkarzy i pokrzykiwania trenerów – coś, czego na Pogoni nigdy nie było. Dlaczego kibice odwracają się od drużyny?
Swoje na pewno cały czas robi wspomnienie po ostatnim właścicielu klubu. Powodem mogą być również kłopoty jakie towarzyszyły przedstawicielom Pogoni Nowej, "szczecińskim gastronomikom" i reprezentantom miasta przy tworzeniu nowego, czwartoligowego klubu. Wytłumaczeniem pustek na trybunach na pewno nie są słabi przeciwnicy. Jeszcze kilka miesięcy temu tyle samo, albo nawet więcej osób przychodziło na mecze drużyny B-klasowej, ale panował wtedy entuzjazm i atmosfera prawdziwego piłkarskiego święta. Teraz, kiedy na stadionie przy Twardowskiego gra Pogoń jest smutno, szaro i niestety też nudno – przecież każdy kibic powie, że w meczu piłkarskim często najważniejsze jest życie trybun.
Właścicielom klubu nie można odmówić chęci. W kilka tygodnistworzyli zespół, w którym jest sporo znanych i cenionych przez szczecinian piłkarzy. Są też młode wilki, które za kilka lat mają stanowić siłę pierwszoligowej już Pogoni. Piłkarzom też nie można zbyt wiele zarzucić. Często razi nieskuteczność Kowala, słaba forma Parzego, czy niedoświadczenie Rydzaka, ale Pogoń jest na pierwszym miejscu w tabeli i z każdym meczem bliżej oczekiwanego awansu do trzeciej ligi. Gdzie leży więc przyczyna? Odstraszająca nie może być przecież cena biletów. Pięć złotych – Pogoń tak tania ostatni raz była kilkanaście lat temu w drugiej lidze. Paradoksalnie przyczyną pustek może być... duża liczba spotkań rozgrywanych przy Twardowskiego. Czwartoligowcy w obawie przed najazdem kilkuset kibiców ze Szczecina (najwierniejsza grupa fanów Pogoni) przekazują organizacje meczów szczecińskiemu klubowi. W sierpniu w szczeciński kibic mógł ich obejrzeć... 8! Tak duża liczba meczów połączona z niskim poziomem sportowym zawodów i słabą atmosferą może powodować na pewno przesyt, ale też znudzenie. Skutek – mecz Portowców przestaje być świętem, staje się wydarzeniem powszednim i... nudzi. Czy wiosna i ewentualny awans o klasę wyżej coś zmieni? Być może, ale też nie na pewno, bo naturalnym wydaje się teraz pytanie "Czy po prostu nie skończyła się na Pogoń moda?"
źródło: własne/mfit
|
|