Wczoraj, 28 października na Stadionie we Wolinie doszło do ciekawie zapowiadającego się meczu pomiędzy miejscową drużyną Vinetą, a trzcińskim Orłem.
Pora na rozgrywanie tego meczu bardzo nie typowa, bo 10.30. Samo spotkanie zaczęło się jednak z kilka minutowym opóźnieniem. W tym meczu na ławce rezerwowych zasiadł Przygrodzki, którego miejsce zajął Mazur. Orzeł dobrze zaczął. Asekurował tyły nie doprowadzając do ostrych spięć w obrębie bramki Cerkowniaka. Z upływem czasu Vineta zagrażała bramce gości. Po błędzie bramkarza Orła na czystą sytuację wyszedł jeden z napastników miejscowych. Cerkowniak jednak naprawił swój błąd rzucając się pod nogi swojemu rywalowi i wygarniając mu piłkę. Gospodarze domagali się jeszcze odgwizdania w tej sytuacji rzutu karnego, lecz sędzia nakazał grać dalej. Orzeł skonstruował w pierwszych 45 minutach składką akcję. Nielicznie zgromadzonym kibicom przebieg gry po zmianie stron mógł się podobać zdecydowanie lepiej niż w pierwszej części. Pisząc o kibicach należy wspomnieć, że na spotkaniu można było zobaczyć „szalki” Orła natomiast graczy wolińskiej Vinety reprezentowało kilku kibiców z szalikami i flagą klubową.
Akcje były żwawsze, chociaż często brakowało zimnej krwi i spokoju. Gra się rozkręciła. Vineta prowadziła grę i chciała wykorzystać błędy Orła. Gościeł kontratakowali jednak bez zamierzonego skutku. Groźnie strzelał Lizurej. Ogólnie celnych strzałów w całym meczu było jak na lekarstwo. Dobrze natomiast spisywała się obrona i środkowa formacja Orła. Sporo spokoju do gry wniósł Przygrodzki, który zmienił K. Omańskiego. Inny pomocnik Orła, M. Rosadziński doznał kontuzji i nie mógł kontynuować gry. Nie wiadomo czy wystąpi w kolejnym meczu. Ostatnie 20 minut to napór gospodarzy jednak bramki nie udało im się zdobyć.
źródło: www.mksorzel.glt.pl
|
|