![]() Najlepszy, bo której zawodniczki nie spyta się o cel, to odpowiadają tak samo: tytuł mistrzowski i Puchar Polski. - Nie ma się czego bać - mówiła w rozmowie z nami Weronika Szymaszek, kapitan zespołu, która zna już smak złotego medalu (2024) i uczucie niepowodzenia po finale krajowego trofeum (2025) z portową drużyną. - Dwa ostatnie sezony udowodniły, że jesteśmy w stanie powalczyć o dublet.
Co prawda przed tą kampanią kadra szczecinianek znacząco się zmieniła, ale inauguracja pokazała, że ten skład powinien rywalizować o trzecie z rzędu podium. A może nawet najwyższy jego stopień. Odeszło kilka piłkarek, w tym Martyna Brodzika (dopingowała swoje byłe koleżanki z trybun), Kinga Bużan, Natalia Oleszkiewicz czy Jaylen Crym, ale ich następczynie na tle łodzianek wyglądały bardzo dobrze.
- Z Choi grało mi się bardzo dobrze, pomimo tego, że nie do końca rozumiemy się - śmiała się Kornelia Okoniewska, mając na myśli to, że jej nowa partnerka w formacji ofensywnej jeszcze nie najlepiej posługuje się językiem angielskim, ale w samej grze w żaden sposób to nie przeszkadza. Koreanka Dakyung Choi może faktycznie jeszcze nie zna wszystkich słów, ale wraz z inną zawodniczką Suzuką Yosue bez większych trudności po 90 minutach zaintonowały po polsku przyśpiewkę o tym, kto wygrał mecz. - Dziewczyny super się z nami dogadują - dodała z uśmiechem Szymaszek. - Były obawy, że będzie potrzeba czasu na przebudowę tego zespołu, ale to pierwsze spotkanie pokazało, że nowe dziewczyny bardzo szybko się adoptują. Co więcej, Japonka w drugiej linii zaprezentowała się na tyle dobrze, że nawet kibice skandowali jej nazwisko. A to przecież nie koniec wzmocnień. W drugiej połowie pokazała się też grecka prawa obrończyni Stamatia Ntarzanou, której na trybunach przy Karłowicza kibicowali najbliżsi. Poza tym na boisku nie pojawiła się inna środkowa pomocniczka Isabelle Cook, która aktualnie leczy uraz. Gdy więc do tego dodamy te, które od pewnego czasu stanowią o sile tej ekipy, jak niewymieniane wcześniej Zuzanna Radochońska, Julia Brzozowska, Alicja Dyguś, Alexis Legowski czy Zofia Giętkowska, to pierwsza jedenastka wydaje się naprawdę mocna. Tym bardziej, że kolejny raz świetnie wypadła w niej Lena Świrska. Natomiast pytania mogą pojawiać się, jeśli spojrzymy na ławkę rezerwowych. Ta w porównaniu z poprzednimi rozgrywkami, została bardzo odmłodzona. - Na pewno każda drużyna chciałaby mieć doświadczoną ławkę, a trener 25 zawodniczek, z których może korzystać. Ale w tych nowych zawodniczkach są takie, które będą jeździć na młodzieżowe kadry narodowe - mówiła Szymaszek, a wtórowała jej Okoniewska. - To są diamenciki. Blanka Zając weszła na prawą pomoc, a ona też potrafiła sobie poradzić na pozycji numer dziesięć. Wiktoria Zgrzeba też bardzo fajnie zaprezentowała się na środku obrony. Ten jej spokój, który ma aż mnie czasem zaskakuje na treningach - chwaliła napastniczka. Radę z pewnością dała też Julia Dębowska, a i jeszcze kilka innych było gotowych do gry. W każdym razie wysoki rezultat sprawił, że mogły zadebiutować w większym wymiarze czasowym. rnrnAle sam wynik wbrew pozorom nie był niespodzianką, przynajmniej dla Natalii Radkiewicz, która dzień wcześniej obchodziła 22 urodziny. - Tak, marzyłam takim prezencie, jak 5:0. Przed meczem znalazłam pięć groszy, wzięłam je ze sobą i wiedziałam, że będzie dobrze - zaśmiała się bramkarka, która jako reprezentacyjna bramkarka była na niedawnych mistrzostwach Europy. Zresztą, bluzę z kadry narodowej, z napisem Radkiewicz, można było dostrzec na trybunach. - To była mama. Ona zawsze przed spotkaniem pyta się mnie, czy może krzyczeć - dodała uśmiechnięta „Raku”. Tych krzyków ze strony Edyty i Grzegorza Radkiewiczów było dość sporo. Zwłaszcza po zdobytych bramkach. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że łodzianki w sobotę nie postawiły się brązowym medalistkom mistrzostw kraju. - Nie jesteśmy w pierwszej piątce ligi, jeśli chodzi o siłę zespołu. Zmiana trenera na Sebastiana Papisa, który ma duże doświadczenie, dała nam impuls, ale nie oszukujmy się: po miesiącu treningów nie jesteśmy w stanie rywalizować z drużyną, która od 2-3 lat bardzo konsekwentnie ogrywa się w ekstralidze. Rozbudowuje sztab, profiluje zawodniczki. Pogoń bardzo mocno rozwija się, a my stawiamy na długofalowy proces rozwoju młodzieży - nie mogła się nachwalić naszego klubu Patrycja Balcerzak, grająca asystentka szkoleniowca SMS i była zawodniczka nie istniejącej już Pogoni Szczecin Women. - Dla nas to taki zimny prysznic na dzień dobry. Cieszę się więc, że zaczęliśmy z Pogonią, na bardzo fajnie przygotowanej murawie. Zawsze w Szczecinie fajna jest też atmosfera. Właśnie taka jaka powinna być na kobiecej piłce. Mamy od kogo uczyć się, mając na myśli również otoczkę całego meczu. W tym kolejnym podopieczne Piotra Łęczyńskiego, oraz jego asystentów Emilii Zdunek i Marcina Kochanowskiego, zmierzą się w Gdańsku z AP Orlen. Tam także nie zabraknie były szczecińskich piłkarek, a więc Patrycji Falborskiej, Patrycji Salwy czy Jolanty Siwińskiej, które występowały w przeszłości w Olimpii czy Pogoni Women, a dziś, jak dwie pierwsze, są trenerkami gdańszczanek. Początek tego starcia w niedzielę o 14.00.
źródło: własne
|
|