Pojedynek Gryfa oraz Darłovii wg terminarza miał odbyć się w Polanowie. Niestety dla tamtejszych zawodników i działaczy, obiekt po warunkowym miesięcznym dopuszczeniu do rozgrywek został zawieszony przez KOZPN. Efektem tego było rozegranie meczu na boisku w Darłowie, przy czym w protokole dalej gospodarzem była drużyna Gryfa.

Mecz pomiędzy dwiema drużynami ze środkowej strefy tabeli rozpoczął się od wzajemnego badania sił. Zarówno Gryf jak i darłowianie zbytnio nie kwapili się do przeprowadzania ofensywnych akcji. Marazm na boisku trwał dość długo. Przerwał go dopiero Daniel Ryfa, który oddał bardzo groźny strzał z 25 metrów, ale piłka trafiła tylko w boczną siatkę. Był to sygnał do przyśpieszenia gry, który został przełożony na boiskowe poczynania.

Wkrótce dogodną okazję do zdobycia bramki miał Tomasz Suwalski po zagraniu prostopadłej piłki przez Krzysztofa Jasiewicza. Napastnik Darłovii wygrał pojedynek biegowy z obrońcą Gryfa, ale bramkarza nie zdołał pokonać. W 20 minucie gry darłowianie wykonywali rzut wolny, po którym Paweł Tarnionek posłał dokładną piłkę w pole karne. Tam najwyżej ze wszystkich wyskoczył Daniel Ryfa i pomimo, że niezbyt czysto trafił w futbolówkę, ta po koźle znalazła drogę do bramki. Chwilę później szansę na podwyższenie rezultatu miał Mirosław Stermach, ale przeniósł piłkę ponad poprzeczką. Stuprocentową sytuację do zdobycia bramki miał także Krzysztof Jasiewicz, ale nie potrafił z 5 metrów czysto trafić piłki głową, co zakończyło się stratą. W tym czasie piłkarze Gryfa także kilkakrotnie groźnie uderzali na bramkę Jarosława Śliwińskiego, ale nie potrafili skutecznie zakończyć swoich akcji. Do czasu. W 30 minucie meczu zbyt krótko piłkę wybił Paweł Tarnionek co zakończyło się stratą i kontrą. Po szybkim rozegraniu piłki na strzał z 20 metrów zdecydował się zawodnik z Polanowa. Piłka sprawiła na tyle duże problemy bramkarzowi Darłovii, że ten "wypluł" ją przed siebie co skwapliwie wykorzystał Tomasz Stasiak pierwszy dobiegając do dobitki i posyłając piłkę pod brzuchem interweniującego Jarka Śliwińskiego. W kolejnych minutach darłowianie starali się ponownie wyjść na prowadzenie, ale nie potrafili skutecznie zagrozić bramce Gryfa. Zawodnicy z Polanowa zaś kilkakrotnie wyprowadzili groźne kontry, ale podobnie jak i rywale nie potrafili już zmienić wyniku spotkania.



Na drugą część spotkania darłowianie wyszli bez zmian. Zbytnio nie zmienił się także sposób gry podopiecznych Mariana Kuny, którzy dalej nie potrafili zaznaczyć swojej wyższości na boisku. Skwapliwie wykorzystali to zawodnicy Gryfa, zdobywając bramkę po 10 minutach gry drugiej połowy. Bramka padła po błędzie Jarosława Śliwińskiego, który nieudanie wyszedł do piłki odbitej przez Andrzeja Fornala. Bramkarz Darłovii nie trafił w wysoko zawieszoną piłkę powalając na ziemię Grzegorza Prędkiego i jednego z zawodników z Polanowa, zostawiając za sobą futbolówkę, która spadła wprost na głowę Patryka Rajkowskiego, który z 3 metrów trafił bez problemów do pustej bramki. Po tej bramce trener Darłovii nie czekał długo ze zmianami desygnując na boisko Dawida Boryszewskiego, Daniela Zimocha oraz Błażeja Panasiaka. Zmiany wpłynęły pozytywnie na poczynania darłowian, którzy przyśpieszyli grę stwarzając kilka dogodnych sytuacji do wyrównania stanu meczu. Kolejną okazję do umieszczenia piłki w siatce miał Daniel Ryfa, ale posłał ją metr od lewego słupka. Do kapitulacji starał się zmusić bramkarza Daniel Zimoch, który głową skierował piłkę kierunku okienka bramki, ale w sobie znany sposób ten strzał wyłapał bramkarz z Polanowa. Zawodnicy Gryfa stworzyli kilka dogodnych okazji do podwyższenia wyniku, wykorzystując fakt, że darłowianie coraz większe siły angażowali w ataki. Na szczęście dla darłowian dobrze w bramce spisywał się Dawid Boryszewski. W 80 zawodnicy Darłovii doprowadzili do wyrównania. Bramka padła po dokładnym dośrodkowaniu Pawła Tarnionka z rzutu rożnego wprost na głowę Krzysztofa Jasiewicza, który silnym strzałem nie dał szans bramkarzowi na skuteczną interwencję. W ostatnich minutach meczu darłowianie starali się zdobyć decydującą o losach meczu bramkę. Najlepszą okazję do tego stworzyli 2 minuty po regulaminowym czasie gry, kiedy to Błażej Panasiak wymanewrował w polu karnym jednego z obrońców i zagrał wzdłuż bramki do Daniela Zimocha. Ten jednak za słabo przeciął lot piłki, efektem tego ta przeszła tuż obok prawego słupka. Chwilę po tym jak piłka wyszła na aut bramkowy sędzia zakończył spotkanie.

źródło: własne/szopinho