Emocjonujące widowisko obejrzeli dziś kibice w Tychach. Na Śląsku serię siedmiu meczów bez porażki zakończyli Błękitni. Stargardzianie toczyli wyrównany bój z miejscowym GKS-em. Podobnie jak w jesiennym meczu obu drużyn zwycięstwo gospodarzom dał Łukasz Grzeszczyk. Błękitni nie wykorzystali tego, że przez ponad kwadrans grali w przewadze liczebnej.

Już pierwsze minuty sobotniej potyczki pokazało, że emocji nie zabraknie. Na bramkę GKS-u celnie uderzył Ariel Wawszczyk, a Błękitnych Mateusz Mączyński. W 12. minucie Wojciech Fadecki wykorzystał błąd defensywy GKS-u i znalazł się w sytuacji sam na sam z Pawłem Florkiem. Tę okazję jednak zmarnował i trafił prosto w nogę interweniującego golkipera. GKS szybko wypracował sobie dwie sytuacje. Najpierw po rzucie rożnym tuż nad poprzeczką główkował Daniel Tanżyna, a chwilę później silny strzał Mateusza Bukowca powędrował nieznacznie obok słupka bramki gości. W 25. minucie Błękitnych uratował Marek Ufnal, który instynktownie odbił uderzenie Macieja Mańki. Z czasem zaczęła zarysowywać się przewaga tyszan. Do przerwy kibice goli jednak nie obejrzeli, choć w 44. minucie szansę miał Daniel Tanżyna, ale główkował obok słupka. Z kolei już w doliczonym czasie gry kolejny pojedynek sam na sam wybrał bramkarz GKS-u, który tym razem powstrzymał Michała Magnuskiego.

Początek drugiej części gry to kolejne próby jednych i drugich. Po kwadransie na prowadzenie wyszli jednak gospodarze. Łukasz Grzeszczyk najpierw ostemplował słupek bramki Błękitnych, by po chwili ulokować piłkę w siatce. Od 73. minuty gospodarze musli radzić sobie w dziesiątkę. Za głupi faul drugi żółty kartonik obejrzał Marcin Radzewicz. Pięć minut później na bramkę tyszan huknął Patryk Bednarski, jednak na posterunku zameldował się Paweł Florek. Stargardzianie zwierzyli swoją szansę i dzielnie walczyli o odrobienie strat, a GKS mądrze bronił dostępu do swojej bramki. Ostatecznie szczęście było po stronie tyszan, których uratowała w końcówce poprzeczka.

źródło: własne