Koszalinianka Małgorzata Hołub razem z koleżankami ze sztafety 4x400 metrów wywalczyła w Portland srebrne krążki halowych mistrzostw świata. Lepsze od Polek były jedynie Amerykanki.Polki uzyskały czas 3.31,15 min, złote Amerykanki - 3.26,38 min. Brąz dla Rumunek - 3.31,51 min.
Biegnąca na pierwszej zmianie Ewelina Ptak, po 200 metrach zajmowała czwartą lokatę. Na 150 metrze Ewelina musiała uważać, aby nie stracić równowagi, bowiem wyprzedzająca ją zawodniczka Jamajki przewróciła się. Na szczęście Polka utrzymała równowagę i pomknęła dalej. Następnie pałeczka trafiła do Małgorzaty Hołub. Pobiegła bardzo dobrze i wyprowadziła nasz zespół na drugą pozycję.
- To był kontrolowany bieg. Byłam blisko rywalek, Rumunka ruszyła bardzo mocno, ale znam ją i wiem, że na ostatnich metrach może jej zabraknąć sił. Biegłam jak po sznurku, końcówkę miałam mocną, bo jestem świetnie przygotowana. Byłam przekonana, że dziewczyny utrzymają tę druga pozycję i będziemy miały srebro - przyznała Gosia.
Drugie miejsce utrzymała Magdalena Gorzkowska, biegnąc bardzo mądrze i nie dając się wyprzedzić Nigeryjce. Przekazała pałeczkę na drugiej pozycji Justynie Święty, a to nie dała się wyprzedzić Rumunce, która próbowała atakować zza pleców. Dodajmy, że Wcześniej nasza sztafeta trzykrotnie zajmowała czwarte miejsce (2004 - 3:30.52, 2006 - 3:28.95 i 2014 - 3:29.89). I choć teraz czas Polek 3:31.15 był nieco gorszy, to pod nieobecność Francuzek i Brytyjek oraz wpadce Jamajek dał naszej sztafecie srebrne medale. Na poprawienie 10-letniego halowego rekordu Polski (3:28.95) musimy jeszcze poczekać.
źródło: inf. własna
|
|