Fatalna seria Błękitnych Stargard trwa w najlepsze. Stargardzianie na własne życzenie zgubili już sporo punktów, a ich kibice ciągle czekają na drugie zwycięstwo w tym sezonie. Obiekt przy Ceglanej w sobotę odwiedzi inny z przedsezonowych kandydatów do awansu, GKS Tychy. Tyszanie w poprzednich rozgrywkach spadli z I ligi, co było przykrym wynikiem tuż przed otwarciem nowego stadionu. Nie da się ukryć, że nad drużyną Kamila Kieresia ciąży ogromna presja, bowiem nikt w Tychach nie wyobraża sobie innego scenariusza jak awans.

Stadion nie gra

Tyszanie mogą pochwalić się jednym z najpiękniejszych stadionów w Polsce, a na pewno najlepszym w II lidze. Nowy obiekt wzbudza olbrzymie zainteresowanie co pokazuje frekwencja. Na ostatnim meczu z Rakowem Częstochowa na stadionie pojawiło się aż 11 026 widzów. To więcej niż choćby na ostatniej potyczce Pogoni Szczecin z Piastem Gliwice w TME. Obiekt nie jest jednak twierdzą. Tyszanie przed własną publicznością odnotowali już dwie porażki, w tym ostatnią w ważnym meczu z Rakowem.

Doświadczenia nie brakuje

GKS Tychy dysponuje mocną jak na drugą ligę drużyną. W Stargardzie kibice będą mieli okazję obejrzeć w akcji zawodników, którzy spędzili sporo czasu w Ekstraklasie. Mowa tu choćby o Sewerynie Gancarczyku, Tomaszu Górkiewiczu, Marcinie Radzewiczu czy Mariusz Zganiacz. Wymieniony kwartet ma na koncie prawie 550 gier w Ekstraklasie. Najlepszym strzelcem drużyny jest z kolei 28-letni Łukasz Grzeszczyk, który ma na swoim koncie 5 goli - połowa dorobku tyszan w tym sezonie II ligi.

Mile widziana powtórka

Błękitni grali z GKS-em Tychy niespełna rok temu. Wygrana z tyszanami 3:2 15 października 2014 roku, była przepustką do historycznego osiągnięcia stargardzian w Pucharze Polski. Nie minął rok, a sytuacja obu drużyn uległa dużej zmianie. Błękitni są pogrążeni w kryzysie, natomiast tyszanie pozbawili się statusu pierwszoligowca. Siedem potyczek bez wygranej, to zdecydowanie za dużo. Przełamanie z rywalem tego kalibru, mogłoby tchnąć nowego ducha w zespół.

źródło: własne