Wygląda na to, że zmiana głównego szkoleniowca AZS-u (Gasper Okorn zastąpił Zorana Sretenovicia) pozytywnie podziała na Akademików, przynajmniej na trójkę Amerykanów: Sek'a Henrego, LaceDariusa Dunn'a i Raymonda Sykes'a, którzy dokonali skutecznej pogoni za rywalem (niwelując 12 pkt straty) i ostatecznie doprowadzili Koszalinian do zwycięstwa 70:66 nad Anwilem Włocławek.

W osiągnięciu pierwszej wygranej gospodarzom pomogła kontuzja Dusana Katnicia, czyli kolejnego już rozgrywającego Włocławian, który w pierwszej połowie zderzył się kolanem z rywalem. Od tego momentu goście mięli wyraźny problem z rozegraniem swoich akcji.

Chociaż pierwsze pięć minut pojedynku było wyrównane (7:6 dla AZS-u), to w następnych minutach pierwszej kwarty ton pojedynkowi zaczęli nadawać goście. Gospodarze nie mogli sobie poradzić z Keith'em Clantonem, który co róż trafiał pod koszem Akademików.
Na przełomie pierwszej i drugiej kwarty Anwil objął prowadzenie 29 do 17 i nic nie wskazywało na pierwsze zwycięstwo AZS-u zważywszy, że gospodarze nie prezentowali się najlepiej. Wtedy to, wspomnianej wcześniej kontuzji doznał Katnić, goście co prawda na przerwę schodzi z jedenastoma punktami przewagi, ale szczególnie po zmianie stron ich gra w ataku się załamała.
Wykorzystała to trójka Amerykanów Sek Henry, LaceDarius Dunn i Raymond Sykes (odpowiednio 21, 19 i 20 punktów w całym pojedynku), która z małą pomocą Zbigniewa Białka, na minutę przed końcem dogoniła rywala.

Decydujące o losach meczu okazał się blok Wołoszyna, trójka Dunn'a, problemy Anwilu z rozegraniem piłki, skuteczne wolne Sykes'a oraz podanie Henrego, które na dwa punkty na trzy sekundy przed końcem zamienił Mielczarek.

AZS Koszalin - Anwil Włocławek 70:66 (13:22, 18:20, 16:9, 23:15)

AZS Koszalin: Henry 21 (5 as.), Sykes 20, Dunn 19 (7 zb.), Białek 7, Mielczarek 2, Raczyński 1, Wołoszyn 0, Brandwein 0, Bigus 0

Anwil: Clanton 21 (13 zb.), Dulkys 16, Sokołowski 12, Mijatović 11 (6 zb.), Katnić 4, Hajrić 2, Kostrzewski 0.

źródło: własne