Po 9 kolejkach 16 punktów na koncie i co najmniej 4., a być może 3., miejsce w tabeli. Spodziewał się pan aż tak dobrego początku?
- Niczego nie zakładaliśmy. Mamy cel do zrealizowania. Jest to pierwsza „ósemka” i tego się trzymamy. Nie mówiliśmy sobie, że po tylu i tylu kolejkach chcemy zajmować takie a takie miejsce. Piłkarze Pogoni wygrali dwa ostatnie mecze, a nie przegrali ostatnich siedmiu. Widzi w nich pan narastającą pewność siebie? - Oczywiście. W każdym meczu widać, że dobre wyniki przekładają się na to, co zawodnicy robią na boisku. Jest pewność, wynik rodzi dobrą atmosferę i buduje poszczególnych piłkarzy. O to chodzi. Ja to widzę i myślę, że oni się do tego przyzwyczajają.
Eksperci chwalą Pogoń za odważny, ofensywny styl. Problemów ze stwarzaniem sytuacji nie ma. Więcej trzeba poprawić pod własną bramką?
- Powiem w ten sposób: jak długo będziemy strzelali więcej niż tracili, to ja jestem na tak. Następny rywal - Cracovia - to trochę nieobliczalny beniaminek. Podopieczni Wojciecha Stawowego lubią pograć piłką, dobrze wychodzą na pozycje, ale słabiej radzą sobie w tyłach. - Myślę, że to bolączka większości naszych zespołów. Lubimy grać w ofensywie, lubimy być przy piłce, a nie lubimy się za bardzo bronić. Cracovia faktycznie ostatnie mecze gra ciekawie. Dobre spotkanie z Wisłą Kraków czy teraz ze Śląskiem Wrocław. Jeśli pozwoli im się pograć, potrafią to robić i są groźni. Jak wszystkie drużyny, mają też swoje słabości. Musimy być bardzo uważni w Krakowie, żeby przywieźć stamtąd jakieś punkty. Decyzją wojewody spotkanie zostanie rozegrane przy pustych trybunach. Fajnie, bo nie będzie negatywnie nastawionej publiczności czy źle, bo pańscy piłkarze lubią, kiedy czuć atmosferę prawdziwego widowiska? - Wszyscy wolimy grać przy pełnych trybunach. Czy to na własnym stadionie, czy na boisku przeciwnika. Gramy przecież dla ludzi. Takie spotkanie gdzie nie ma kibiców, to trochę jak przedsezonowy mecz towarzyski. Nie o to nam przecież chodzi. Zostały wybudowane piękne stadiony, by fani na nie przychodzili i dopingowali. Czasami robią w to sposób niewłaściwy, ale czy należy podejmować aż tak restrykcyjne decyzje? Nie wiem... W gruncie rzeczy nie na tym to polega. Terminarz wygląda tak, że Pogoń mierzyła się już ze wszystkimi - oprócz Górnika Zabrze - zespołami z górnej połowy tabeli. Teraz będzie łatwiej, a może łatwiej tylko w teorii? - Zdecydowanie tylko w teorii. Nie ma łatwych przeciwników. Pokazał to mecz - z cyklu niby łatwych - przeciwko Podbeskidziu. Mogliśmy do przerwy prowadzić wyżej, ale jednocześnie mogliśmy tylko zremisować. Musimy być bardzo uważni, musimy dbać o to, co sobie wypracowujemy. Teraz z Podbeskidziem nam się udało, ale nie wyszło chociażby ze Śląskiem Wrocław. Już prawie coś mieliśmy, a zobaczyliśmy jak nasza dobra gra może nie przełożyć się na końcowy rezultat. Jedna, druga chwila nieuwagi i tracimy bramki i punkty mimo tego, że kontrolowaliśmy prawie cały mecz. Pierwsza jedenastka wykrystalizowała się w sposób dość zdecydowany. Wtorkowy sparing ze Stalą Szczecin dał odpowiedź na pytanie o formę potencjalnych zmienników? - Generalnie, ten sparing był podyktowany tylko tym, żeby utrzymać w rytmie meczowym zawodników, którzy ostatnio nie grali. Chcieliśmy dać im tę możliwość w momencie, kiedy mamy za sobą mecz na wyjeździe z Lechem i rezerwowi nie mogli wystąpić w drugiej drużynie. Jednocześnie możemy sobie popatrzeć na tych piłkarzy i ocenić w jakiej są dyspozycji, czy w razie czego mogą wskoczyć do pierwszej jedenastki i być godnymi następcami.
źródło: pogonszczecin.pl
|
|