Dwa tygodnie temu zakończyły się rozgrywki rundy jesiennej Ekstraklasy. O krótką rozmowę poprosiliśmy Jarosława Rynkiewicza, sędziego piłkarskiego ze Szczecina, który prowadzi zawody w najwyższej klasie rozgrywkowej. Od 10 września bieżącego roku reprezentuje on Lubuski Związek Piłki Nożnej, a podczas minionej rundy pięciokrotnie był wyznaczany do meczów T-Mobile Ekstraklasy, jako główny rozjemca. Poniżej rozmowa z arbitrem przeprowadzona dla naszego portalu.
Jak przyjąłeś informację o awansie sędziowskim do ekstraklasy i czym różnią się przygotowania do prowadzenia zawodów na najwyższym szczeblu rozgrywek?
- Informacja o nominacji była dla mnie i moich znajomych bardzo dużym zaskoczeniem. Od czasu powrotu do Polski (wiadomość otrzymałem będąc we Lwowie na meczach Euro) rozpoczął się dla mnie najcięższy okres przygotowawczy odkąd zajmuje się sportem (włączając w to okres grania w Pogoni). Oprócz treningów fizycznych musiałem również przygotować się do sezonu pod względem 'taktycznym'. Oglądałem mecze z poprzedniego sezonu wszystkich zespółów Ekstraklasy. Dodatkowo zmieniłem swoją dietę oraz nawyki żywieniowe. Prowadziłeś pięć spotkań w Ekstraklasie. Które z nich było najłatwiejsze, a które najtrudniejsze? - Nie było łatwych, chociaż oceniając wszystkie z perspektywy czasu, to mój pierwszy mecz GKS Bełchatów - Legia Warszawa wydaje mi się teraz najmniej wymagający. Miałem sporą tremę, bo oprócz tego, że był to mój debiut w Ekstraklasie to jeszcze na trybunach siedzieli sędziowie i obserwatorzy ze Szczecina, którzy specjalnie 26 sierpnia przyjechali do Bełchatowa. Najtrudniejszy był mecz w Kielcach, gdzie Korona gościła Piasta Gliwice. Kilku zawodników wzajemnie prowokowało się w zasadzie już od pierwszej minuty. Był taki okres, że na boisku po każdym faulu wywiązywało się małe zamieszanie. Aby ostudzić temperamenty prowodyrów pokazałem kartki, a trenerzy szybko dokonali kilku zmian. Po ustaleniu wyniku mecz toczył się już bez przeszkód. Chociaż pytanie dotyczy meczów w Ekstraklasie to nie sposób nie wspomnieć prowadzonego przeze mnie 1 września meczu na szczycie I ligi pomiędzy Arką Gdynia a Zawiszą Bydgoszcz. W meczu pokazałem 10 żółtych i 4 czerwone kartki oraz podyktowałem w 92 minucie rzut karny, który wzbudził bardzo dużo kontrowersji. Z jakimi asystentami współpracujesz w Ekstraklasie? Zgłosiłem do Ekstraklasy 3 asystentów - Artura Gonerę, Darka Królikowskiego i Łukasza Jaworskiego. Każdy z nich był ze mną na 2 meczach najwyższej klasy rozgrywkowej. Dodatkowo sędziują oni regularnie w I lidze. Przy obsadzie meczów Ekstraklasy w pierwszej kolejności delegowani są asystenci zawodowi. Miałem zaszczyt sędziować z arbitrami międzynarodowymi Marcinem Borkowskim, Piotrem Sadczukiem oraz Maćkiem Szymanikiem. Dwaj pierwsi niedawno sędziowali 2 mecze Ligi Mistrzów. To dla mnie na prawdę wielkie wyróżnienie współpracować z całą szóstką. Przed Tobą przerwa w rozgrywkach, jak będziesz przygotowywał się do rundy wiosennej ? - Nie można tego pytania ujmować w czasie przyszłym, ponieważ przygotowania rozpocząłem już 15 grudnia. Miałem tylko tydzień odpoczynku po ostatnim meczu w Chorzowie. Przed kolejną rundą czeka mnie bardzo podobny cykl jak przed sezonem 2012/2013 z tą małą różnicą, że ostatnie 'startowe' dwa tygodnie spędzę na obozie kondycyjnym w Turcji. Jestem też bogatszy o doświadczenia w postaci płyt DVD ze swoimi meczami. To świetny materiał szkoleniowy, z którego często korzystam. Zaplanowane mam również dwa wykłady w Lubuskim Związku Piłki Nożnej. Czego sobie życzyłby w 2013 roku Jarosław Rynkiewicz? - Przede wszystkim zdrowia, ponieważ przy tej intensywności wysiłku fizycznego o urazy nie trudno. Jeśli chodzi o arbitraż, to mam nadzieję, że okres aklimatyzacji mam już za sobą i teraz może być tylko lepiej. W 2013 roku chciałbym również wyjechać na pierwsze od 3 lat prawdziwe wakacje. Mam nadzieję, że uda mi się jakoś 'wpasować' w piłkarski kalendarz... Dziękuje za rozmowę i życzę Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku. - Dziękuję i życzę wszystkim czytelnikom wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
źródło: własne
|
|