Marek Kolbowicz ur. w 1971r., wioślarz, zawodnik szczecińskiego AZS-u. Przygodę z wioślarstwem rozpoczął w 1986 r. w klubie „Czarni Szczecin”. W swoim dorobku ma wiele medali Mistrzostw Polski, medale z Mistrzostw Świata. Brał też udział w Igrzyskach Olimpijskich. Swój największy sukces odniósł w tym roku – startując w czwórce podwójnej na Mistrzostwach Świata w Eton wraz z kolegami wywalczył złoty medal. Jak sam mówi najtrudniejszy start jeszcze jednak przed nim....na Olimpiadzie w Pekinie.

Jednego z najbardziej utytułowanych, szczecińskich sportowców spotykamy na stadionie przy Twardowskiego, na meczu I grupy B-klasy Pogoń Nowa – Orzeł Grzędzice.

Słyszałam, że drugi raz w życiu jesteś na meczu piłki nożnej?

- Tak to prawda, ale szczerze muszę przyznać, że tego pierwszego meczu wcale nie pamiętam, nawet nie wiem co to było za spotkanie (śmiech).


Skąd wobec tego wziął się Mistrz Świata w wioślarstwie, nie interesujący się piłką nożną na meczu B-klasy?

- W sobotę spotkałem się z moim kolegą Darkiem Adamczukiem, był również Grzesiu Matlak. No i chłopaki powiedzieli: - Jak masz czas przyjdź, zobacz jak u nas jest fajnie na tej Nowej Pogoni. Odpowiedziałem, że jeśli będzie pogoda to przyjdę – no i jestem.


I jak podoba Ci się na meczu?

- Jest super! Najważniejsze jest to, że teraz wiem, że mogę przyjść tu z całą rodziną i zabrać moje małe dzieci, a to jest dla mnie bardzo ważne. Bo widowisko jest widowiskiem i samo w sobie nie jest najważniejsze, moim zdaniem jest to taka marginalna sprawa. Liczy się atmosfera.

To jest dobre miejsce żeby ludzie przychodzili się spotykać, nie tylko tacy związani z piłką nożną, ale żywo interesujący się innymi dyscyplinami. Marzy mi się, aby sport w Szczecinie przestał być traktowany na zasadzie piłkarze i reszta sportowców. Moim zdaniem tak właśnie jest, odczuwam to najbardziej bo jestem po tej drugiej stronie barykady. Przyznam się, że patrzę na to co tu się dzieje z lekką zazdrością. Absolutnie nie próbuję porównywać wioślarstwa, ani innej dyscypliny do piłki nożnej, ale po prostu tak właśnie jest.

Jeśli to wszystko co tu się robi zostanie skonsolidowane, chłopaki stworzą coś fajnego, mniej komercyjnego to myślę, że będzie bardzo sympatycznie. I spoglądając na tą publiczność, która tutaj dzisiaj jest mogę powiedzieć, że z pewnością wszystko będzie OK.


Jak sądzisz dlaczego wioślarstwo, mimo tak ogromnych sukcesów jest dyscypliną mało popularną?

- Jest tak tylko dlatego, że nie pokazują naszych zawodów w telewizji. I tylko i wyłącznie taki jest powód. O popularności danej dyscypliny tak naprawdę decydują media. Bo powiedzmy sobie szczerze, jeśli z chodu, który jest pierwszy do skreślenia z listy dyscyplin olimpijskich robi się dyscyplinę narodową, to zawdzięczamy to tylko mediom – nie osobie Roberta Korzeniowskiego. Tylko właśnie kreowaniu wizerunku przez media.


Jakie są Twoje sportowe plany na najbliższy czas?

- Teraz już zwolniliśmy obroty, mieliśmy przerwę. Najprawdopodobniej od poniedziałku zacznę schodzić na wodę, trochę sobie popływam, korzystając z ładnej pogody. Okres jesienno/zimowy jest dla nas martwy pod względem startów. Jednak tak naprawdę, to właśnie w tym czasie bardzo ciężko pracujemy, budując formę na następny sezon.

źródło: własne