Bardzo szczęśliwie dla Masovii zakończyło się dzisiejsze spotkanie ze Spartą Gryfice w ramach 19 kolejki V ligi. Podopieczni Piotra Rasta pokonali walczącą o utrzymanie drużynę z Gryfic, mimo iż to ona przez większość spotkania była zespołem lepszym. Po ubiegłotygodniowej klęsce Sparty w meczu ze Stalą Szczecin (1:10) i perspektywie rozgrywania meczu na własnym boisku faworytem meczu postrzegana była ekipa Piotra Rasta. Lecz i maszewiacy mieli przed tym spotkaniem swoje problemy. Zerowy dorobek bramkowy w trzech ostatnich spotkaniach (2 mecze ligowe i 1 mecz PP) świadczący o braku skuteczności formacji ataku oraz dodatkowo kłopoty kadrowe spowodowane kontuzjami sprawiały iż także maszewiacy mieli pewne obawy przed sobotnią potyczką.

Pierwsza połowa spotkania to wyraźna przewaga zespołu z Gryfic, którzy dodatkowo wykorzystując grę z dość silnym wiatrem odważnie atakowali bramkę zielono-czerwonych. Już w 6 minucie spotkania po dośrodkowaniu z rzutu wolnego łapiącego piłkę bramkarza Masovii wyraźnie fauluje jeden z zawodników Sparty i w dość kontrowersyjnych okolicznościach zdobywa prowadzenie dla swojego zespołu. Szybko zdobyta bramka wyraźnie wpłynęła mobilizująco na zespół gości, którzy co chwilę gościli pod bramką Michała Ślęzaka. Na dodatek słabo grający zespół Masovii zbytnio nie przeszkadzał w rozgrywaniu akcji ofensywnych przeciwnika. Goście w przeciągu kilkunastu minut oddali kilka groźnych strzałów, które przy odrobinie precyzji mogły zakończyć się bramkami. Mimo dobrej gry Sparty to w 29 minucie szczęście dopisuje gospodarzom. Błąd defensywy przy wybiciu piłki przez maszewskiego golkipera wykorzystuje Bartosz Stefański, który mijając na pełnej szybkości najpierw ostatniego obrońcę a później bramkarza, umieszcza piłkę w pustej bramce doprowadzając do remisu. 10 minut później mogło być 2:1 dla Masovii. Mocne dośrodkowanie Stefańskiego kierowane do Stosio kończy się minięciem z piłką naszego zawodnika w bliskiej odległości od bramki Sparty.Na przerwę oba zespoły schodziły przy wyniku 1:1.
W drugiej połowie role się odmieniły lecz tylko ze względu na warunki pogodowe. Maszewiacy mimo iż zaczęli grać z wiatrem, to i tak nie potrafili skonstruować składnej akcji, która mogła przynieść im prowadzenie. Mało tego groźniejsze sytuacje stworzyli sobie gryficzanie i tylko do siebie mogą mieć oni pretensje że nie zdobyli kolejnych bramek. Najgroźniejszą sytuację stworzyli sobie w 57 minucie, kiedy to po akcji prawą stroną i wyłożeniu piłki na 7 metr jeden z zawodników nie potrafił umieścić piłki w pustej bramce fatalnie pudłując. Z biegiem czasu gra się wyrównała i do głosu zaczęli dochodzić gospodarze. W 78 minucie dośrodkowanie z rzutu rożnego trafia na głowę Przemka Stosio, po którego strzale z bliskiej odległości piłka o kilka centymetrów mija prawy słupek bramki. Odpowiedź Sparty mogła być natychmiastowa, jednak po raz kolejny w dogodnej sytuacji zawodnik gości nie znajduje sposobu na pokonanie Ślęzaka. Końcówka spotkania to bardzo nerwowa gra obu zespołów. Maszewiacy za wszelką cenę starali się zdobyć zwycięska bramkę zaś goście zadowoleni z remisu zaczęli wyraźnie zwalniać grę. Gdy wydawało się że mecz zakończy się podziałem punktów, w drugiej minucie doliczonego czasu gry pod bramką gości powstało duże zamieszanie w którym to piłka ostatecznie trafia wprost pod nogi Stefańskiego, który mocnym strzałem nie daje szans bramkarzowi doprowadzając do rozpaczy zespół Sparty. Euforia zapanowała w ekipie gospodarzy, którzy już do końca zdołali utrzymać prowadzenie.
Cieszą 3 zdobyte punkty, które z przebiegu całego spotkania na pewno gospodarzom się nie należały. Ale jak to bywa w futbolu nie zawsze wygrywa zespół lepszy a wynik idzie w świat i za parę tygodni już nikt nie będzie pamiętał, kto był lepszy tylko kto zainkasował komplet punktów.

źródło: www.masovia.net/kichu