Rozmowa z Kamilą Całużyńską, czołową szczypiornistką Łącznościowca, reprezentantką Polski. W sobotę szczypiornistki szczecińskiego Łącznościowca rozpoczną walkę o mistrzostwo Polski ? Czy jest szansa na medal? - Szansa oczywiście jest, choć będzie to bardzo trudne zadanie. Zawsze, gdy wychodzimy na parkiet, walczymy o zwycięstwo. Play offy mają to do siebie, że wszystko tu może się zdarzyć. Przeciwnikiem w pierwszej fazie play off będzie Piotrcovią, z którą Łącznościowiec przegrał w rundzie zasadniczej dwa razy. Jak teraz zagrać, by pokonać rywalki. - Piotrcovia to dla nas chyba najwygodniejszy przeciwnik z „górnej półki”. Zresztą trener piotrkowianek mówił niedawno, że chciałby na nas trafić. Więc pewnie coś w tym jest. A jak zagrać ? Przede wszystkim wyeliminować proste błędy, które przydarzyły nam się w meczu w Szczecinie z tą drużyną. Wtedy zagrałyśmy bardzo nieskutecznie i przegrałyśmy na własne życzenie.
Co jest największym atutem Łącznościowca, a nad czym trzeba koniecznie popracować ?
- Niewątpliwym atutem jest defensywa i dobra gra bramkarek. Moim zdaniem mamy obronę jedną z najlepszych w kraju. Trzeba natomiast zdecydowanie poprawić grę w ataku pozycyjnym i skutecznie kończyć kontrataki. Jeżeli nie poprawimy tej skuteczności, mogą być kłopoty z awansem do czołowej czwórki ligi. Dlaczego Łącznościowiec od kilku sezonów pozostaje ligowym średniakiem? Z jakiego powodu nie możemy dobić do czołówki i przegrywamy te najważniejsze mecze? - Problem na pewno jest złożony. Potrzeba solidnych wzmocnień, rywalizacji na każdej pozycji, czyli po prostu dłuższej ławki rezerwowych. Zespół powinien myśleć tylko o wyniku sportowym, a nie o tym, co dzieje się poza boiskiem. Niestety, trudno skupić się na grze, gdy ostatnie pieniądze z klubu otrzymaliśmy w listopadzie… Proszę nie traktować tych uwag o niedociągnięciach w klubie jako usprawiedliwienia. Po prostu nie zajdziemy wyżej, jeśli każdy z nas nie potraktuje profesjonalnie swoich obowiązków. No właśnie. Jak oceniłaby pani swój klub pod względem organizacyjni-finansowym. Pytam o to w kontekście m.in. tych trzymiesięcznych zaległości w wypłaceniu stypendiów zawodniczkom? - Rozumie, że klub może mieć problemy finansowe. Ale oczekiwałybyśmy ze strony działaczy sygnału, że są z nami, że zależy im na wyniku, że nas wspierają. Tymczasem zbliżają się play orfy, czyli decydujące o końcowym układzie tabeli mecze, a my nie wiemy, co się dzieje w klubie, jaka czeka nas przyszłość. Za klika tygodni trzeba podpisać nowe kontrakty, a rozmów na ten temat, choćby wstępnych, nie ma. W pewnym momencie te problemy przełożą się na wynik. Nie mówię tu o celowym działaniu, jakimś strajku czy proteście, ale o zwykłej reakcji na niedobrą sytuację. Czy zawodniczką w tej sytuacji nie zabraknie wiary w sukces? - Mamy świadomość, że gramy dla siebie i kibiców. Szkoda byłoby teraz zmarnować wiele miesięcy ciężkiej pracy. Dlatego wierzymy w pokonanie Piotrcovii. Rozmawiał: Łukasz Parol
źródło: Kurier Szczeciński
|
|