Miniony sezon klub zalicza do udanych. - Kolejny rok funkcjonowania sekcji potwierdził, że jako klub młodzieżowy liczymy się w kraju - twierdzi trener Lech Morus.
UKS 47 Judo Bushido Morus zajmuje miejsce w pierwszej szóstce w grupie 135 zarejestrowanych UKS w kraju. Szczecińscy dżudocy startowali w trzech grupach wiekowych: młodzikach, juniorach młodszych i starszych. Na początku 2006 r. sekcja odniosła spory sukces. Tomasz Lisowski zajął drugie miejsce w Grand Prix Polski. W zawodach uległ tylko olimpijczykowi z Aten Robertowi Krawczykowi. Podczas tych zawodów drużyna Bushido Morus uplasowała się na 9. miejscu w klasyfikacji medalowej mężczyzn (udział wzięło 21 klubów).
Tomek Lisowski był największą gwiazdą szczecińskiego klubu. W młodzieżowych mistrzostwach Polski zajął drugie miejsce i coraz częściej był powoływany do reprezentacji Polski seniorów. Drugim tak dobrze punktującym dla klubu zawodnikiem był 18-letni Patryk Ordon.
Klub specjalizuje się w szkoleniu chłopców, ale na zawodach Pucharu Polski młodzików objawieniem była Joanna Tytonik. - Wszystkie dziewczyny obrzucała, wygrała zdecydowanie przed czasem, a nie na minimalne przewagi punktowe - chwali Morus. Na juniorskich Mistrzostwach Polski Asia zajęła jednak najgorsze w judo 5. miejsce. Przegrała z bardziej doświadczoną mistrzynią Europy. - Teraz moim celem jest zdobywanie kolejnych tytułów, bo nie chciałabym zostać zapamiętana tylko jako triumfatorka grup młodziczek - mówi 15-letnia zawodniczka. Oprócz wzlotów były też upadki. Dwa były bardzo bolesne. Z Olimpiady Młodzieży szczecinianie wrócili bez medalu, choć apetyty były spore. We wrześniu klub opuścił Tomasz Lisowski, który przeniósł się do Czarnych Bytom (jeden z wiodących klubów w Polsce, w którym trenuje sporo reprezentantów). Powodem zmiany klubu był brak warunków do treningu. Zawodnicy UKS trenują w małej sali, w której wcześniej mieściła się kotłownia, wielkości połowy maty! Na środku pomieszczenia znajdują się słupy podtrzymujące konstrukcję. - Z małymi dziećmi można tu jeszcze pracować, ale ze starszymi jest to prawie niemożliwe. Muszę wymyślać treningi tak, żeby nikomu nic się nie stało. W takich warunkach nie mamy szans na krok do przodu - smuci się trener. - Tomek robił postępy, bo raz na jakiś czas wyjeżdżał do Berlina, żeby trenować z zaprzyjaźnionym klubem. W końcu zdecydował się przenieść do innego klubu. Decyzja była ciężka, ale gdybyśmy go tutaj zatrzymali, odebralibyśmy mu możliwość rozwoju. W Bytomiu może rozwijać talent. Ma szansę wystąpić na igrzyskach w Pekinie. Marzeniem trenera jest budowa hali w pobliżu Szkoły Podstawowej nr 47. - Za szkołą jest teren, który moglibyśmy wykorzystać, by zbudować halę lekkiej konstrukcji, obejmującą dwie maty - uważa Lech Morus. W klubie trenuje wielu ciekawie zapowiadających się zawodników. Patryk Ordon, Artur Perskawiec czy Krzysztof Watychowicz już teraz rokują dobrze na przyszłość, ale... - Jeżeli warunki treningowe nie zmienią się, to nie będziemy w stanie ich utrzymać. Śmietankę spiją inne kluby, a my będziemy mieć tylko satysfakcję, że wyszkoliliśmy wartościowych zawodników - mówi trener Morus.
źródło: gazeta.pl/NJ
|
|