Co najbardziej przyciąga w HALP-ie uwagę zwykłego kibica piłki nożnej, który z HALP-em nie jest związany? Nie wyniki, nie strzelcy goli, nie pozycja w tabeli. Najbardziej uwagę przyciągają nazwy drużyn.



Nazwy zespołów amatorskich przeszły rewolucję - nie tylko w piłce nożnej. Młodzi chłopcy grający w rozgrywkach szkolnych, czy TKKF często nadają sobie nazwy swoich ulubionych zespołów. Występują więc Juventusy i inne Barcelony. Starsi grający miłośnicy sportu często starają się przybrać nazwy śmieszne. Ot takie jak np. "Pędzący po Browar", czy "Szukający sponsora". Ta druga nazwa jest świetnym wyznacznikiem zmieniającej się rzeczywistości - jest coraz więcej drużyn, które sponsora mają. I grają pod jego nazwą.

Sport to świetna reklama i coraz częściej rozmaici przedsiębiorcy zdają sobie z tego sprawę.



- Ja z kolegami pracuję na stacji benzynowej Orlenu, a niedaleko jest Pizzeria Mamamija - mówi grający kierownik Pizzerii Mamamija, Dariusz Gołębiowski.
- Zaszliśmy tak kiedyś i zapytaliśmy, czy szef nie chciałby nam pomóc finansowo. Zgodził się bardzo szybko, bo to miłośnik piłki nożnej, przychodzi czasami na nasze mecze. Rzucił nam np. parę złotych na zapłacenie wpisowego.


Nazwa "Luka STS" nieodparcie kojarzy się z punktem bukmacherskim. Może jest w tej drużynie jakiś Łukasz, który zna jakąś lukę umożliwiającą duże wygrane...?



- Nie nie, to nie firma bukmacherska, to zupełnie coś innego - śmieje się Artur Rosa z drużyny Luka STS.
- Co? Prawdę mówiąc, nie wiem. Wiem, że sponsorem jest wujek jednego z naszych kolegów, który teraz jest w Chinach. Dostaliśmy koszulki i w nich gramy. A Luka STS to firma umożliwiająca polskim i europejskim przedsiębiorcom sprawną wymianę handlową z Chinami i pozostałymi krajami Dalekiego Wschodu.



Na szczęście jednak nazw skupiających uwagę w związku z samą nazwą też jeszcze nie brakuje. Dowodem na to jest HALP: mamy Niemamocnych, Bandytów, Pivkarzyki, Marcinów Futsal Team, Zaprawionych, czy Wampiry.



- Dlaczego tak się nazywamy? A co, komuś się nie podoba ta nazwa? Ktoś się skarżył? - zapytał Mirosław Marcinów, twórca Marcinów Futsal Teamu.


- Nazywamy się tak, bo kiedyś załatwiłem koszulki i chciałem mieć wpływ na nazwę drużyny. Nie ukrywam, że jest to dla mnie pewna promocja nazwiska. Startowałem w wyborach, więc gra w HALP-ie pod taką nazwą jest w pewnym sensie sprawą marketingową. Gramy już dwa sezony. Generalnie zespół jest przymiarką do powstania czegoś poważniejszego - stowarzyszenia kultury fizycznej.


- Czy to oznacza, że Mirek ma też największy wpływ na skład i taktykę gry.


- O nie - zastrzega. - Ja zwyczajnie staram się tylko pomagać drużynie. Załatwiłem koszulki, jak trzeba to mogę za kogoś opłacić wpisowe. To wszystko.



A jak narodziła się taka nazwa jak Wydrusy?


– Spontanicznie – twierdzi Paweł Baranowski z Wydrusów.


– Dla nas „Wydrus” to uosobienie imprezowicza, dobrej zabawy. Ta nazwa pojawiła się na jakieś imprezce. A ponieważ nie mamy sponsora, i generalnie nie przejmujemy się grą, czyli wyniki nie są dla nas zbyt ważne, to tak zostało...