Czy jest pan zadowolony ze startu na torze Kryłatskoje? - Tylko częściowo. Najpierw poczułem ulgę gdy prezes Polskiego Związku Kolarskiego Wojciech Walkiewicz przywiózł mi nowy rower. Stary już powoli zaczął się rozsypywać. Zdawałem sobie sprawę, że muszę się do niego przyzwyczaić – a to musi trochę potrwać.
Ale już pierwszy start na nowym „rumaku” był udany?
- Pobicie rekordu kraju w sprincie indywidualnym na 200 ze startu lotnego, i to w takim czasie utwierdziło mnie w przekonaniu, że stać mnie było na jeszcze więcej. Nie udało się w Moskwie. Co prawda po wygraniu z Jamajczykiem awansowałem do "ósemki", ale walkę o awans do "czwórki" przegrałem z aktualnym wicemistrzem świata Brytyjczykiem Craigiem McLeanem. Na więcej liczyliśmy w sprincie drużynowym. Przecież Polacy jeszcze tak niedawno wygrywali całoroczną edycję. - Maciej Bielecki popełnił błąd i został trochę przyblokowany przez maszynę startową. To sprawiło, że pierwszą rundę przejechaliśmy na szesnastej pozycji. Później z Łukaszem Kwiatkowskim stawaliśmy na głowie, ale udało się odrobić tylko lub aż osiem pozycji. Ze startu na Kryłatskoje nie może by zadowolony pana kolega z Duetu Goleniów – Łukasz Bujko? - Słyszałem, że wiele wieszało na nim psy po wyścigu amerykańskim, w którym startował z Rafałem Ratajczykiem. To prawda, że ni pojechał najlepiej, ale przecież w poprzednich zawodach Pucharu Świata w Sydney to on był chwalony, a Rafał chodził ze spuszczoną głową. Uważam, że wszyscy mieliśmy kłopoty z aklimatyzacją. Przecież przyjechaliśmy do Moskwy z Kalifornii, gdzie długo trenowaliśmy. O czym pan teraz myśli? - Wjechaliśmy wreszcie do kraju i chciałbym jak najszybciej być w domu. Tu spędzę święta i Nowy Rok. Ekipa wyleci wcześniej do Kalifornii, a ja muszę pozałatwiać kilka spraw na uczelni. Wylatuję z kraju dopiero 6 stycznia. A więc w dniu Balu Sportowca? - Co zrobić. Myślę, że powinienem załapać się do "dziesiątki". Długo będziecie na zgrupowaniu w Kalifornii? - Na pewno do końca stycznia. Tu bowiem, na torze w Los Angeles, 18-20 rozegrane zostaną trzecie zawody bieżącej edycji Pucharu Świata. W zależności od tego jak wypadniemy trener reprezentacji Edward Borysewicz i szefostwo podejmie decyzję czy wysłać nas na kolejne zawody pucharowe pod koniec lutego do Manchesteru. Jeżeli nie, to do Europy wrócimy w połowie marca – tuż przed mistrzostwami świata na Majorce.
źródło: Głos Szczeciński/Janusz Kaźmierc
|
|