Zaplanowany na sobotę mecz Pucharu Polski pomiędzy Gryfem 'Sediną' Szczecin a Medykiem Konin został przełożony na wiosnę. Medyk to tzw. "solidna firma" w piłkarstwie kobiecym. Zdobywca drugiego miejsca w Ekstralidze Kobiet i Pucharu Polski w ubiegłym sezonie to groźny przeciwnik, mimo iż teraźniejszą rundę jesienną zakończył dopiero na trzecim miejscu ze sporą stratą 12 punktów do lidera. Przed meczem, który ostatecznie w tym roku się nie odbędzie rozmawialiśmy z kapitan Gryfa Anią Szymańską, która w ubiegłym sezonie reprezentowała barwy Medyka.


Za Wami runda jesienna. W prosty sposób stracone punkty oddalają Was od celu, jaki po cichu sobie stawiałyście czyli awansu. Jak Ty ją ocenisz?

- Jeśli chodzi o rundę jesienną to oceniam nasze występy na dobre 3+. Myślę, że czasem brakowało nam zgrania, wiele dziewczyn dopiero przyszło do klubu i jeśli popracujemy nad tym w wiosennym okresie przygotowawczym to powinno być bardzo dobrze i nie będziemy traciły 'głupich punktów' na własne życzenie.

Pięć oczek straty do lidera to z jednej strony mało, a z drugiej dużo. Nie poddajemy się jednak i będziemy walczyły dalej, ponieważ te mecze są nieobliczalne i mamy mimo wszystko szanse na zajęcie pierwszego miejsca w grupie. Ja nadal wierze w to, że odrobimy punkty i będzie wszystko dobrze. W takich meczach jak te ze Stilonem i Poznaniakiem zabrakło nam koncentracji od pierwszej do ostatniej minuty i to zaważyło na końcowych wynikach. Nie wyobrażam sobie takich pomyłek wiosną.


Który mecz był najlepszy w waszym wykonaniu, a który wam nie poszedł?

- Wydaje mi się, że najlepiej zagrałyśmy w Koninie z Medykiem II, tam pokazałyśmy się z bardzo dobrej strony, grałyśmy bardzo rozważnie i mądrze. Stwarzałyśmy składne akcje, które potrafiłyśmy wykorzystywać. W innych meczach było już gorzej. Może zgubiła nas zbytnia pewność siebie i luźne podejście do meczy, co skończyło się dla nas remisem i porażką. Z pewnością nie tylko ja, ale i moje koleżanki chciałybyśmy wymazać z pamięci spotkanie ze Stilonem Gorzów.



Grałaś na wszystkich szczeblach lig kobiecych, czym różni się praca w I czy II lidze oraz Ekstralidze?

- Na początku była II liga, potem trafiłam do Ekstraligi i teraz gram w I lidze... Jeśli chodzi o Ekstraligę to jest to najmocniejsza liga i tam się gra na wysokim poziomie. Można powiedzieć, że są to kluby profesjonalne o ile w lidze kobiecej, można to tak nazwać. Zespoły grają dobrze taktycznie, technicznie są poukładane i naprawdę brakuje mi takich meczy, bo uwielbiam grać na tym poziomie. Jeśli chodzi zaś o pierwszą ligę to mamy tu już nieco niższy poziom. Większość drużyn nie wie co to jest taktyka, nie są to drużyny profesjonalne, brakuje umiejętności i gry na dobrym poziomie, ale mam nadzieje, że to się poprawi. Zespół, który chce wejść do Ekstraligi musi prezentować dobry styl gry i być ułożony. Druga liga są to ekipy, które dopiero zaczynają grać, uczą się i jest to liga można powiedzieć na "kopni-biegnij". Tam nie ma taktyki a drużyny są słabsze technicznie, szybkościowo.


Za czasów gry w Medyku byłaś powoływana na zgrupowania Reprezentacji Polski Seniorek, jak tylko wróciłaś do Szczecina trener Stępczak chyba o Tobie zapomniał...

- Jeśli chodzi o Reprezentację to mam nadzieję, że doczekam się powołania, które przyjdzie do Szczecina. Najgorsze jest to, że trenerzy nie patrzą na pierwszą ligę, jeśli chodzi o seniorki. Jeżdżą tylko na mecze Ekstraligi. Gdybym grała w Ekstralidze, to pewnie nadal otrzymywałabym powołania. Wspólnie z drużyną walczę o tę klasę rozgrywkową i mam nadzieję, że niedługo pokaże się w meczach na najwyższym poziomi, tym samym przypominając się Trenerowi, co pozwoli mi powalczyć o kadrę. Chodziły słuchy, że selekcjoner przyjedzie popatrzeć na mecz z Medykiem, jednak ten ostatecznie odbędzie się wiosną.


Dziękuję za rozmowę.

źródło: własne