- Nie bójmy się słowa fuzja – tak zaapelował podczas konferencji prasowej prezes Pogoni Szczecin Artur Kałużny, na której obecny był także prezes Groclinu Zbigniew Drzymała. – Szansę oceniam bardzo wysoko. To wielka szansa, abyśmy mieli za kilka tygodni piłkę o jakiej marzymy – dodaje Kałużny. Bardziej powściągliwy był sam Drzymała, który przyznał, że wszystko zależy od kibiców. Jeśli powiedzą "nie" – to nie dojdzie do fuzji. Dziś przedstawiciele stowarzyszeń kibiców oraz Pogoni Szczecin Nowa rozmawiały ze Zbigniewem Drzymałą. Decyzja ma zapaść jutro. Czasu wcale nie ma za wiele. Tylko do końca tygodnia może dojść do połączenia spółek. – Dziś uzmysłowiłem sobie skalę problemu – przyznaje Zbigniew Drzymała. – Jest kilka uwarunkowań prawnych, dlatego jutro jadę do Warszawy, aby przedyskutować je w PZPN-ie. W 80 proc. jestem optymistą, że wszystko będzie dobrze – dodaje Drzymała, który nie ukrywa, że chce zostać prezesem i większościowym udziałowcem w nowej spółce. Z naszych informacji wynika, że obecnie rozważane są dwie formy przejścia Drzymały do Szczecina. W pierwszej - ze spółki Groclin Dyskobolia wydzielona zostałaby tylko sekcja sportowa i przeniesiona do istniejącej spółki Pogoń Szczecin. Na tą formę może jednak zabraknąć czasu. W drugiej opcji spółka Groclin Dyskobolia zmieni siedzibę spółki na Szczecin oraz nazwę na Pogoń, a później dojdzie do połączenia obydwu spółek. Zbigniew Drzymała podkreślił, że nie myśli o finansowaniu Pogoni Szczecin w II lidze. Na konferencji omawiany był także temat zaangażowania miasta w fuzję. Okazało się, że miasto wyraziło deklarację włączenia się do spółki i finansowania jej w 20 procentach budżetu ze środków publicznych. Najważniejszy jednak to temat wybudowanie nowego stadionu. – O termin wybudowania stadionu proszę zapytać prezydenta – mówi Drzymała. – To główny warunek przejścia do Szczecina. W obecnych czasach nie może być piłki na najwyższym poziomie bez nowoczesnego stadionu - dodaje.
źródło: własne
|
|