Flota Świnoujście pokonała dzisiaj na stadionie przy ulicy Twardowskiego Pogoń Szczecin 1:0. Mecz, który nie przyniósł zbyt wielu emocji oglądało nieco ponad trzy tysiące osób. Zwycięskiego gola na wagę finału Pucharu Polski na szczeblu okręgu zdobył w 58 minucie Przemysław Pietruszka. Zawodnik gości ograł obronę gospodarzy i po rękach interweniującego Wójcika skierował piłkę do siatki. - Źle to wygląda - martwili się fani Pogoni, myśląc już o barażach. Trener Kuras zapowiedział, że nie ma się o co martwić. - W IV lidze nie ma tak silnej drużyny jak Flota - mówił szkoleniowiec. - Inne drużyny tez się boją Pogoni, myślę, że to była nasza ostatnia porażka w tej rundzie. - dodał popularny "Mario".

Kibice portowej jedenastki ożywili się dzisiaj dwukrotnie, najpierw około ósmej minuty, kiedy młyn przeniósł się pod trybunę krytą a następnie w 88 minucie, kiedy to na boisku doszło do szarpaniny pomiędzy piłkarzami obu zespołów. - Piłka to jest sport, który wytwarza emocje, liczyłem że w którymś momencie będzie taki zapalnik. Za mało jednak było w tym meczu walki na ziemi. Z taką drużyną trzeba grać agresywnie a niedostatki można zniwelować sercem i tym co można dać z wątroby. - stwierdził Kuras.


W pierwszej połowie to Pogoń starała się częściej zapuszczać pod bramkę Sergiusza Prusaka. Już w drugiej minucie na silny strzał z dystansu zdecydował się Radosław Biliński. Niecały kwadrans później rzut wolny około czterdziestu metrów od bramki gości egzekwuje Grzegorz Matlak, bramkarz Floty wybija piłkę wprost na głowę Marka Walburga, ten strzela prosto w bramkarza. Kolejna groźna sytuacja miała miejsce w 25 minucie, ponownie silny strzał Matlaka po faulu na Bilińskim, jednak tym razem piłka wychodzi na róg. Kilka chwil później Walburg nie potrafi trafić do bramki, będąc niemal sam na sam z bramkarzem. Pod koniec pierwszej połowy goście próbowali zaskoczyć z dystansu, ale strzał był niecelny.


- Cały mecz mieliśmy pod kontrolą, chociaż na początku tego spotkania było widać, ze Pogoń miała tą dłuższą przerwę i chciała grać. - mówił po spotkaniu Petr Nemec, trener Floty. - W drugiej połowie strzeliliśmy tą niezbędna bramkę, a potem mogliśmy ten wynik jeszcze podwyższyć. O ile przez cały mecz byłem spokojny, tak w końcówce musiałem trochę nakrzyczeć na swoich zawodników. Jesteśmy o tą ligę wyżej i myślę, że dzisiaj, na tym boisku to było widać. - dodał.
Po zmianie stron szkoleniowiec dokonał dwóch zmian boisko opuścił Bąk i Niewiada a na murawie pojawiają się Pietruszka oraz Chrzanowski. W 48 minucie powinno być już 1:0 dla gości. Pietruszka ładnie dośrodkowuje w pole karne i w komfortowej sytuacji Marcin Ziatyk "machnął się" z piłką. Chwilę później ten sam zawodnik ponownie kiksuje i zamiast na bramkę wykopuje piłkę do tyłu. Kwadrans później ponad 20 - osobowa grupa kibiców ze Świnoujścia może cieszyć się z gola. Zaraz po bramce boisko opuścił Grzegorz Matlak - Zostałem mocno kopnięty w żebra, nie mogłem oddychać, zupełnie mnie zatkało - tłumaczył później szczecinianin. Pod koniec spotkania aktywnością wykazuje się Peter Iskra, zawodnik gości kilkakrotnie próbuje zaskoczyć Wójcika jednak bez powodzenia. Na boisku robi się coraz bardziej nerwowo, raz po raz na murawie leży jakiś zawodnik gości. W doliczonym czasie gry wynik meczu próbuje zmienić jeszcze Chifon, jednak jego strzał z rzutu wolnego nie jest w stanie zagrozić bramce Prusaka.

źródło: własne