W niedzielę o 12:00 piłkarki Pogoni Szczecin zmierzą się na własnym boisku z Czarnymi Sosnowiec. To powrót do grania po pazie spowodowanej meczami Reprezentacji. Szczecinianki, które były rewelacją rundy jesiennej, dostały zadyszki. W ostatnim czasie zanotowały dwie porażki. Najpierw u siebie ze Śląskiem Wrocław 1:2 a następnie na wyjeździe z GKS-em Katowice 0:1, na rzecz którego straciły wczoraj fotel lidera.
Zawodnicy drugiego zespołu Pogoni Szczecin w świetnym stylu wrócili na zwycięską ścieżkę. W derbowym starciu granatowo-bordowi pokonali zajmującą dotąd miejsce na podium Vinetę Wolin.
- Jestem zadowolony z determinacji i konsekwencji w grze zespołu. Im dłużej ten mecz trwał, tym większą przewagę osiągaliśmy - mówi trener Paweł Cretti. Do derbowego spotkania zawodnicy Dumy Pomorza przystąpili w bardzo silnym zestawieniu. W wyjściowej jedenastce pojawiło się bowiem aż pięciu uczestników piątkowego meczu PKO Ekstraklasy z Ruchem Chorzów - Wojciech Lisowski, Kacper Smoliński, Marcel Wędrychowski, Olaf Korczakowski i - debiutujący w rozgrywkach III ligi - Patryk Paryzek. Od pierwszej minuty na boisku zameldowali się również Axel Holewiński, Dawid Fornalik, Mateusz Kaczorek czy powracający po kartkowej pauzie Kamil Jakubczyk.
Emocjonujący mecz ORLEN Basket Ligi w Lublinie! Ostatecznie Polski Cukier Start wygrał z PGE Spójnią Stargard 110:108 i jest bliżej zapewnienia sobie miejsca w play-off.
Spotkanie od samego początku było bardzo ofensywne, ale toczyło się pod dyktando gospodarzy, którzy mogli liczyć m. in. na rzuty Liama O’Reilly’ego i Tomislava Gabricia - po nich mieli sześć punktów przewagi. Aktywni jednocześnie byli też Stephen Brown i Devon Daniels, dzięki czemu rywale utrzymywali się w grze. O’Reilly był jednak nie do zatrzymania, a ofensywna pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 36:27. W drugiej kwarcie po serii 0:10 i akcji 2+1 Alexa Steina stargardzianie wychodzili na prowadzenie! Po późniejszym wsadzie Adama Łapety byli już lepsi o sześć punktów. Teraz to Polski Cukier Start nie był w stanie grać w tempie przeciwników. Po zagraniu Karola Gruszeckiego po pierwszej połowie było 58:64.
Pogoń Szczecin zdeklasowała Ruch Chorzów i wygrała 5:0 w meczu 28. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Efthymios Koulouris ustrzelił hat-trick w ciągu 12. minut drugiej połowy! Ponadto w barwach Pogoni mecz kończyło aż czterech młodzieżowców.
Portowcy szybko objęli prowadzenie w meczu z Ruchem. Już w 2. minucie piłkę do własnej siatki skierował Mateusz Bartolewski. Po szybkiej kontrze Linus Wahlqvist zagrywał spod końcowej linii w pole karne. Pechowo interweniował obrońca Ruchu i Duma Pomorza wygrywała po golu samobójczym. Na 2:0 podwyższył Adrian Przyborek. Młodzieżowiec w końcu doczekał się premierowego trafienia w barwach Pogoni. Finezyjnie dotknął piłki po dograniu z rzutu rożnego i Michał Buchalik, który zastępował Dantego Stipicę, nie miał nic do powiedzenia w 35. minucie meczu. Dosłownie 120 sekund później mogło być 3:0. Efthymios Koulouris trochę się pospieszył i za szybko wybiegł do podania od Valentina Cojocaru. Przez to złamał linię spalonego i jego gol nie został uznany. Kilka minut później Grek znalazł się w podobnej sytuacji, jednak uderzył zbyt lekko i Buchalik złapał piłkę. W ostatniej minucie pierwszej połowy groźnie pod bramką Pogoni zrobiło się po strzale Szymona Szymańskiego. Obrońca oddał silne uderzenie z narożnika pola karnego, ale Cojocaru odbił piłkę.
Ryszard Tarasiewicz to legenda Śląska Wrocław - jeden z najwybitniejszych piłkarzy w historii tego klubu oraz trener, który prowadził wrocławski zespół z sukcesami. W swojej karierze piłkarskiej reprezentował również szwajcarski Neuchatel Xamax oraz francuski AS Nancy.
W reprezentacji Polski zagrał w 58 meczach, w których zdobył 9 bramek. Wystąpił w finałach piłkarskich mistrzostw świata w Meksyku w 1986 r. Karierę trenerską Tarasiewicz również rozpoczynał w Śląsku w 2004r. Po zakończeniu sezonu 2005/06 został szkoleniowcem Jagiellonii Białystok. Do Wrocławia wrócił po roku i w 2008r. awansował z zespołem do ekstraklasy.
Koniec sezonu już za pasem. Oba półfinały Tauron Ligi rozstrzygnęły się w dwóch meczach. Obyło się bez zaskoczeń i kibice ponownie zobaczą w finale ligowy klasyk - Chemika Police w pojedynku z PGE Rysicami Rzeszów.
Siatkarski los zafundował im również powtórkę z rozrywki. O brąz BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała tak, jak rok temu będzie walczył z Grotem Budowlanymi Łódź. Mecze Chemika Police i PGE Rysic Rzeszów od dawna są jednym z ligowych klasyków. Oba zespoły walczyły o ligowe złoto w sezonach 2019/2020, 2020/2021 i 2021/2022. Ze wszystkich trzech finałów zwycięsko wychodziła drużyna z Polic.
Choć Portowcy zdominowali Lech to z Poznania wrócili bez punktów. Rehabilitacji poszukają w piątkowy wieczór. Ligowe podium zaczyna uciekać szczecinianom. Od początku marca Pogoń wygrała tylko jedno spotkanie w rozgrywkach PKO Ekstraklasy. Jeśli Portowcy chcą do końca walczyć o medale, nie mogą pozwolić sobie na kolejną wpadkę. Ich kolejnym przeciwnikiem będzie Ruch Chorzów. Niebiescy są coraz bliżej spadku z ligi. Początek meczu o godzinie 20:30, a poprowadzi go Jarosław Przybył.
W najbliższą sobotę, 13 kwietnia 2024 o godzinie 15:00, na stadionie im. Leszka Zakrzewskiego w Świnoujściu, drużyna Floty spotka się z bezpośrednio wyprzedzającą ją Gedanią Gdańsk, więc jak ważny jest to mecz nie trzeba uzasadniać.
Gdańszczanie jednak mają na dziś 6 punktów przewagi, więc na razie walczymy tylko o złapanie kontaktu, a goście o jeszcze większą przewagę i być może skok w górę tabeli o 1 pozycję. Dla kogo ten mecz ma większą wagę jest oczywiste. Flota, jeśli wygra, zbliży się do Gedanii na odległość 1 meczu. Ale bardzo ciężko będzie uzyskać korzystny bilans bezpośrednich meczów. Pierwszy wygrała bowiem Gedania 4-1. Żeby więc uzyskać komfort bycia wyżej przy równej liczbie punktów, należałoby wygrać różnicą co najmniej 4 goli, bowiem różnicę bramek też mamy dużo słabszą. |
|