Grasz w jednym z najlepszych polskich klubów - jak zatem wrażenia?
- Tak, trafiłam do Medyka Konin przed tym sezonem i powiem szczerze, że jestem bardzo zadowolona. W Koninie wszystko jest świetnie zorganizowane, klub działa prężnie, na nic nie brakuje pieniędzy. W dodatku dostałam się na tutejszy AWF, więc mogę spokojnie naukę godzić z piłkarską przygodą.
Jak bardzo serio traktujesz futbol?
- Zupełnie poważnie podchodzę do treningów. Dobrze, że jestem w Koninie, bo stąd bliżej jest do kadry... Tutaj gram o najwyższe cele - teraz p mistrzostwo Polski, europejskie puchary. Jesteś bramkarką Medyka, ale pamiętamy Cię z gry w obronie w Gryfie. - Kiedy zaczynałam grać w piłkę, jeszcze w Romie Szczecin, to stawałam między słupkami. Potem jakoś zaczęłam występować w obronie - grałam tam, gdzie akurat była potrzeba. Trener Medyka zobaczył mnie kiedyś jeszcze w barwach Romy, kiedy grałam przeciwko jego zespołowi właśnie z rękawicami na dłoniach. Zapamiętał mnie i do Konina sprowadził mnie jako bramkarkę. Drugą ligę zamieniłaś na ekstraligę. To spory przeskok? - Owszem, poziom jest zupełnie inny. W ekstralidze zespoły prezentują wyższy poziom techniczny, taktyczny. To inna bajka. Zdaje się, że masz wielkiego idola? - Tak, jest nim Radosław Majdan, którego miałam okazję poznać. Spotykamy się czasem przy okazji różnych meczów, a ja jestem w niego zapatrzona (śmiech). Podarował mi nawet swoją koszulkę z numerem 48 - ja w Gryfie grałam z takim samy, oczywiście na cześć Radka. To bardzo fajny i przystojny facet. Stojąc w bramce nie brakuje Ci gry w polu? - Wtedy kiedy nie mam za dużo pracy - brakuje. mam zresztą zapędy do wychodzenia z bramki....Ale jeśli rywalki atakują, to czuje się świetnie wyłapując ich strzały. Puściłaś sześć goli w sześciu dotychczasowych meczach. To dużo czy mało? - Biorąc pod uwagę klasę rywalek - cieszę się, ze tylko tyle wpadło. Tym bardziej, że kilkakrotnie byłam w sporych opałach i udawało mi się wyjść z nich obronną ręką.
źródło: Głos Szczeciński/ Michał Sarosie
|
|