Drużyna Astry czymś Was zaskoczyła, że nie zdołaliście strzelić ani jednej bramki? - Nie ma mowy o jakimś zaskoczeniu czy wyjątkowo dobrej grze. Wszystkie czwartoligowe zespoły prezentują się podobnie - na mecze z faworytem bardzo się mobilizują, walczą, nie cofają nogi. Zawodnicy Astry tak zagrali, byli nieustępliwi i to przyniosło efekt. Pogoń miała jednak wyraźną przewagę i gdyby wykorzystała choć jedną z sześciu, siedmiu dogodnych sytuacji. - Powinniśmy wygrać, bo okazji do zdobycia bramki faktycznie było sporo. Zabrakło skuteczności, spokoju pod bramką, dokładności przy ostatnim podaniu. Czarek Przewoźniak miał sytuacje sam na sam, kilka razy uderzaliśmy z pola karnego, do dośrodkowań wychodził Paweł Skrzypek, ale nic nie wpadło. Na pewno po takim meczu nie możemy być zadowoleni.
W kilku jesiennych spotkaniach widać było, że łatwo wypracowujecie sytuacje, a napastnicy równie łatwo je marnują. Trzeba coś zmienić w ofensywie?
- Brakuje nam mocnego akcentu z przodu. Zawodnika, na którym opierałaby się gra w ataku. Kogoś, kto regularnie trafia do siatki, szczególnie w trudnych momentach, gdy się nie układa. Warto poszukać takiego piłkarza. W kadrze Pogoni jest kilku napastników, potrzebna im konkurencja? - Jeśli mamy realizować określone sportowe cele, musimy cały czas myśleć o wzmocnieniach, zmianach. Może któryś z naszych zawodników się przebudzi i nie będzie tematu "poszukiwań", ale na razie coś jest nie tak. W kilku meczach napastników musieli wyręczać gracze innych formacji. Biorąc pod uwagę to, że mamy znaczącą przewagę nad rywalami, jeśli chodzi o umiejętności, organizację gry, nie powinno być takich problemów ze strzelaniem goli. Rozmawiał Tomasz Maciejewski
źródło: Gazeta Wyborcza Szczecin
|