W dziesiątej serii spotkań Świt Skolwin zmierzył się na własnym boisku z innym beniaminkiem Stalą Lipiany.
Rywale podobnie jak podopieczni Artura Malińskiego, zwyciężyli swoją grupę Klasy Okręgowej, zapewniając sobie awans już 4 kolejki przed końcem rozgrywek. Na V ligowym froncie oba zespoły punkty zdobywały wyłącznie na własnych boiskach i tak miało być i tym razem… Pierwsze minuty spotkania były dość wyrównane. Z upływem czasu gospodarze przejmowali inicjatywę, jednak Stalowcy momentami wyprowadzali bardzo groźne kontrataki.
Piłkarze Dumy Skolwina przeważali jednak nie potrafili tego potwierdzić bramką. Natomiast przyjezdni o mało pierwsi nie zaskoczyli Artura Wesołowskiego, kiedy to po dobitce Tomasza Jurkiewicza piłka odbiła się od poprzeczki. Sytuacja ta mobilizująco wpłynęła na Skolwinian. Po akcji prawą strona boiska Pawła Paszkowicza i dośrodkowaniu w pole karne ładnym „szczupakiem” popisał się Piotr Łoziński, który otworzył wynik. Kilka minut później szarżujący Paweł Paszkowicz jest faulowany w polu karnym, a obrońca gości - Jarosław Malanowski musi opuścić plac gry ze względu na drugą żółtą kartkę. Do jedenastki podszedł sam poszkodowany, który jednak strzelił mało precyzyjnie i piłka pada łupem młodego golkeepera Stali. Na domiar złego grający w osłabieniu piłkarze z Lipian doprowadzają do wyrównania tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego w pierwszej części gry. Trener Maliński miał wiele uwag do gry swoich zawodników, którzy zmarnowali kilka świetnych okazji, a dodatkowo pozwolili rywalom na zdobycie bramki do szatni, która zawsze działa deprymująco.
Po zmianie stron Stal uwierzyła we własne siły i po jednej z akcji pięknym strzałem z ostrego kata popisał się Paweł Pawluk, który nie dał szans Arturowi Wesołowskiemu. Świtowcy nie mogli chyba do końca uwierzyć w to co się dzieje. Dodatkowo niewykorzystani kolejnego rzutu karnego, którego pechowym wykonawcą okazał się tym razem strzelec pierwszej bramki - Piotr Łoziński. Swoje piętno na grze Świtowców odciskał również upływający czas, którego do końca pozostawało coraz mniej. W końcu jednak kolejny raz jeden ze Świtowców jest faulowany w polu karnym, a pewnym egzekutorem jedenastki okazuje się Sylwester Zdrojewski, który doprowadza tym samym do wyrównania. Kilka minut później na strzał z prawej strony decyduje się Krzysztof Niemiec i Świtowcy obejmują prowadzenie. Piłkarze Dumy Skolwina stwarzają sobie w tym okresie gry kolejne znakomite sytuacje do podwyższenia rezultatu, jednak niestety zabrakło skuteczności. Tym czasem goście konsekwentnie do końca walczą o wywiezienie choćby punktu, z ciężkiego terenu w Skolwinie. Niestety po jednej z akcji lewą strona boiska, piłkarze Stali zagrywa do nie pilnowanego Macieja Nowaczka, a ten nie ma problemu z umieszczeniem futbolówki w siatce Świtu i doprowadza do remisu. Arbiter dolicza trzy minuty do regulaminowego czasu gry, lecz niestety po mimo rozpaczliwych prób w ostatnich fragmentach spotkania gospodarzom nie udaje zdobyć się czwartej bramki i mecz kończy się podziałem punktów. Obiektywnie należy jednak przyznać, iż ogólnie wynik można uznać za sprawiedliwy, gdyż obie ekipy miały w tym spotkaniu swoje okazje do zdobycia bramek. Świtowców zgubiła niestety nieskuteczność, a szczególnie niewykorzystane rzuty karne, których lepsze wykonanie mogło mimo wszystko przechylić szale zwycięstwa na stronę drużyny ze Skolwina.
źródło: własne/Swit1952
|
|