Dokładnie rok temu odbyła się konferencja prasowa prezesa zarządu szczecińskiej Pogoni Jarosława Mroczka oraz prezesa ówczesnej Olimpii Szczecin - Macieja Buryty. Ogłoszono na niej połączenie sił obu klubów i powstanie kobiecej Pogoni Szczecin. Z tej okazji porozmawialiśmy z obecnym prezesem żeńskiej sekcji Dumy Pomorza.

Jakie słowo przychodzi Panu na myśl po całym roku istnienia kobiecej Pogoni Szczecin?
- Przede wszystkim rozwój. Dlatego, że dostaliśmy dużo większe możliwości. Przede wszystkim, jeżeli chodzi o zaplecze. Sztab, który mamy w tej chwili jest zdecydowanie bardziej rozbudowany. W Olimpii przez lata był jeden trener od wszystkiego, więc nie można tego nazwać różnicą. To jest przepaść. Każdy z trenerów w sztabie ma swoje konkretne zadania, mamy szefa, którym jest Robert Dymkowski i pod nim są jego asystenci. Każdy z nich zajmuje się swoją działką - trenowaniem bramkarek, analizą, przygotowaniem motorycznym. Można zaryzykować stwierdzenie, że nasz sztab trenerski jest w czołówce, jeśli chodzi o całą ligę.

Gdzie jeszcze widać największą zmianę, jeśli porównamy byłą Olimpię, a obecną Pogoń?
- Same zawodniczki czują, że pracują w innych warunkach, widzą, że poprawiła się jakość ich pracy, a to gwarantuje dalszy rozwój. Z dużymi zmianami wewnątrz klubu weszliśmy w rundę jesienną i nie poszło. Trzeba mówić otwarcie, że poprzednia runda była słaba w naszym wykonaniu, głównie jeżeli chodzi o wyniki. Widać było mimo wszystko, że jakość gry nie była odzwierciedlona rezultatami na boisku. Cechą Olimpii Szczecin było to, że chcemy operować piłką na boisku i dominować. Nawet, gdy kończyliśmy sezon w środku tabeli lub walczyliśmy o utrzymanie to wiele osób mówiło, że nasz klub gra fajny futbol. To się nie zmieniło, zwłaszcza wiosną pokazywaliśmy świetną grę.

Kluczowe są również kwestie pozasportowe. Pogoń Szczecin to szanowany klub na mapie piłkarskiej Polski.
- Przede wszystkim bardzo ważna jest sama rozpoznawalność naszej marki, która jest bardzo mocna w całym sporcie w kraju. Od początku postrzegano nas również w roli zespołu, który trzeba poważnie traktować. Każdy wiedział, że zmiana z Olimpii na Pogoń będzie się wiązać ze wzrostem jakości gry, polepszeniem wyników. Pogoń Szczecin jest, zwłaszcza w ostatnich latach, klubem, który jest bardzo dobrze i pozytywnie kojarzony. Osoby, które patrzyły na to z boku wiedziały, że wskakujemy na wysoki poziom jakości, którą gwarantuje Pogoń. Mamy również dostęp do większej liczby specjalistów, korzystamy z wiedzy tych osób, wszystkie gabinety są dla nas zawsze otwarte.

Widać również kolejne etapy, w których kobieca Pogoń się rozwija.
- Rozwój naszego klubu założyliśmy sobie wstępnie na pierwsze dwa, trzy lata. Poza pierwszą drużyną chcemy mieć dwa silne zespoły w Centralnych Ligach Juniorek, bo podstawą do stworzenia silnego pierwszego zespołu jest posiadanie mocnego zaplecza. W tym roku współpracę z naszym klubem jako koordynator grup młodzieżowych podjął Krzysztof Kubacki, który jest doświadczonym trenerem w piłce kobiecej. Potrzebowaliśmy kogoś, kto z miejsca da sobie radę z zadaniami, które mu powierzyliśmy. Już teraz, po kilku miesiącach widać pierwsze działania i efekty jego pracy z naszymi grupami młodzieżowymi.

Czy jest Pan zadowolony z tego, jak potoczył się sezon? Wciąż jesteśmy w grze o bardzo wysokie, czwarte miejsce, Pogoń dotarła również do półfinału krajowego pucharu.
- Bez względu na to, które miejsce zajmiemy na koniec w lidze, możemy być zadowoleni. Gdybyśmy mieli jesień taką, jaką powinniśmy mieć - to o czwarte miejsce moglibyśmy być spokojni, może udałoby się myśleć również o czymś więcej. Jest takie powiedzenie, że jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz, ale trochę to parafrazując można stwierdzić, że jesteśmy tak dobrzy, jak nasza ostatnia runda. Gdyby podsumować nasze mecze w rundzie wiosennej, to jesteśmy w czołówce ligi. Ja patrzę na nas przez pryzmat świetnej pracy wiosną całego zespołu, dziewczyn oraz sztabu. Podczas przerwy zimowej nasze dziewczyny miały tak naprawdę pierwszy prawdziwy okres przygotowawczy, bo latem wchodziliśmy w ligę praktycznie z marszu. W rozgrywkach Pucharu Polski nie mieliśmy szczęścia w losowaniach, trafialiśmy na same drużyny ekstraligowe, lecz szczerze można stwierdzić, że półfinał jest sporym osiągnięciem naszej ekipy. Możemy się wzmacniać, coś zmienić, obudowywać skład, lecz najważniejsze jest to, że trzon zespołu mamy utrzymany na kolejny sezon. Patrząc na wcześniejsze lata podpisywaliśmy zdecydowanie krótsze kontrakty, przychodził koniec sezonu i trzeba było od nowa budować drużynę. Teraz, przekonanie zawodniczek do tego, by zostawały z nami na dłużej było łatwiejsze.

źródło: pogonszczecin.pl