ligowiec.net strona główna
redaktor dyżurny:
paulinus
piłka nożna / Klasa Okręgowa
piłka nożna / Klasa Okręgowa -
Skórniewski: Nie rozmawiajmy o tematach kwot
Rozmowa z prezesem Pomorzanina Nowogard Marcinem Skórniewskim o sytuacji w nowogardzkim klubie.

Gdy czytałem post Pomorzanina o porażce 0:53, odniosłem wrażenie, że ten niechlubny rekord Polski to dla pana wręcz sukces.
- Z perspektywy tego, co się u nas wydarzyło w pierwszym zespole i całego tła, a mam na myśli ingerencję niektórych polityków, którzy jak wiemy do końca mają czyste intencje… Pojechaliśmy w ośmiu. Niektórych w dniu meczu dopadła tajemnicza choroba. Ci, którzy byli, zdecydowali, że gramy, ratujemy okręgówkę i pokazujemy wszystkim, że trzeba walczyć bez względu na wszystko. To nie tylko mój odbiór.
Wiele osób do mnie dzwoniło, wszyscy mówią: szacunek dla tych, którzy pojechali i zagrali do końca! Rewal nie odpuścił. Nasi chłopcy chcieli grać na maksa, nie murowali bramki, mieliśmy dwie-trzy okazje, nawet można było strzelić gola. Ogólnie odbyło się to w sympatycznej atmosferze. Nie mam pretensji do Rewala, że zagrał na maksa. Później pogadaliśmy sobie dłużej z prezesem Rewala. Wiemy obaj, o co chodzi. Dziękuję przy okazji prezesom innych klubów, którzy do mnie dzwonili. Pewne rzeczy rozumieją bardzo dobrze.

Zorganizował pan regularną łapankę. Zagrało dwóch juniorów i pana koledzy.
- W Nowogardzie mam mnóstwo kolegów, wiadomo. Każdy z tych ludzi grał kiedyś w Pomorzaninie. Zgłosiliśmy ich, bo chcieliśmy jechać większą liczbą. Mieli jechać głównie młodzi, część z nich się wystraszyła albo byli namawiani, żeby nie jechać. Największy szacunek dla pana bramkarza, Maćka Krigera z sekcji sztuk walki. Chłopaki z Rewala chwalili go po tym meczu.

Jak pan postrzega piłkarzy, którzy nie chcą grać Pomorzaninie, dopóki będzie pan prezesem?
- Ja panu powiem tak: można się różnić. Natomiast nie jest najlepszą drogą takie zachowanie. Zarząd jest od tego, żeby stworzyć odpowiednie warunki, prawda? A piłkarze są od tego, żeby grać. Jeśli mamy różnice zdań, takie tematy załatwia się po rundzie. Tym bardziej, że mieliśmy z nimi spotkania. Oni wiedzieli, co chcemy zrobić, natomiast mówię: w tle panowie politycy, niekoniecznie nam przychylni, nacisnęli na wpływowych ludzi. No i jest jeszcze były trener, który ma do nas żal. I drugi trener, też były, który żal ma ogromny. Leciały do mnie wulgaryzmy w publicznej przestrzeni. Tak nie powinno być. Przeżyliśmy różne rzeczy. Nigeryjski piłkarz… Widziałem całą akcję reanimacyjną od początku do końca. Zmarł na boisku. Inna sytuacja - trener pierwszego zespołu zmarł na atak serca w Nowy Rok. To są prawdziwe tragedie. A to, o czym rozmawiamy, to tylko piłka nożna.

Powiedział pan, że prezes jest od tego, żeby zapewnić odpowiednie warunki piłkarzom.
- Zgadza się.

Piłkarze twierdzą, że pan nie zapewnia tych warunków.
- Oddaliśmy… Przy okazji bardzo dziękuję burmistrzowi Robertowi Czapli, który dotrzymał słowa. Oddaliśmy wspaniałe boisko ze sztuczną nawierzchnią z oświetleniem. Ten obiekt jest do naszej dyspozycji 24 godziny na dobę. Nie przesadzam. Tak jest. Zarządzamy obiektem w imieniu gminy. To raz. Dwa - mamy dwa komplety aluminiowych bramek. Mamy pełnowymiarową bramkę. Nasi zawodnicy trenują piłkami Select TB Brilliant, którymi gra się na zapleczu Ekstraklasy. Nie uważam, że dzieje im się tragedia.
Przed sezonem zapewniliśmy fajny sztab szkoleniowy. Pierwszy trener, grający drugi trener, grający asystent, grający trener bramkarzy. Wydawało mi się, że podstawowe rzeczy są zapewnione. A! Jeszcze jako ciekawostka - mamy wspaniałą sekcję kulturystyczną, najlepszą w zachodniopomorskim, z olbrzymimi sukcesami. Mamy świeżego wicemistrza świata. Ci ludzie mogą im układać dietę i prowadzić z nimi zindywidualizowane treningi. To, jak oni z nich korzystają, z tych możliwości, to jest druga sprawa. Powiem panu kolejną ciekawostkę. Pierwszym sygnałem ostrzegawczym był dla mnie ostatni mecz okresu przygotowawczego. Jak pan myśli, ilu powinno być na takim meczu zawodników, gdy trzeba się pokazać trenerowi?


Nie wiem, to okręgówka, każdy ma swoją pracę.
- No okej. To ja panu powiem, że było jedenastu plus trener. Przyjechałem na ten mecz z córką. Trener poprosił mnie w drugiej połowie, żebym zagrał, bo jednego skurcze łapały. W dwóch ostatnich meczach trenera Twarzyńskiego mieliśmy jedenastu i dwunastu piłkarzy, mimo że prosiłem, by powoływać na te spotkania juniorów. Po ostatnim meczu trener powiedział mi, że jedzie na wczasy. Ale to nie był jedyny powód. Za chwilę powiem o innych rzeczach.

Dobrze, do trenera jeszcze dojdziemy. To ja też panu powiem ciekawostkę. Junior Mateusz Perek twierdzi, że obiecał pan, że piłkarze mogą dzwonić do sekcji kulturystycznej po dietę. Tylko że przez miesiąc wskazany przez pana człowiek od nikogo nie odebrał telefonu.
- To bardzo dziwne. Pan Krzysztof Skryplonek jest powszechnie znaną osobą. Może dzwonili, jak był na zawodach w Hiszpanii?

Mogło tak być, że przez miesiąc dzwonili akurat wtedy, gdy był na zawodach.
- Na spokojnie można do Krzysztofa pisać. On o tym wie. Nie ma z tym żadnego problemu.

Powiedział pan o boisku, które jest do dyspozycji 24 godziny na dobę.
- Przysłowiowo.

Piłkarze twierdzą, że akurat nie na mecze ligowe.
- Zaraz, zaraz. Mówimy o tym, że mogą na nim trenować. Na oficjalne spotkania mamy problem, bo w tym projekcie zabrakło ogrodzenia. Mecze się mogą odbywać, ale bez udziału publiczności. Mieliśmy mecz na wiosnę, gdzie jednak ta publiczność się pojawiła i związek dał nam karę na trzy miesiące. Nie mogliśmy grać. Tyle, cała historia. Ja naprawdę panu mówię, że te warunki są bardzo dobre. To, jak z nich korzystają, to druga sprawa.

Piłkarze żalą się, że nie mogą się doprosić o takie rzeczy jak dresy.
- Którzy piłkarze?

Na przykład Arkadiusz Szustek, który już nie gra w Pomorzaninie. Twierdził, że wraz z trenerem Twarzyńskim nie mogli się doprosić dresów, razem chodzili po lokalnych sponsorach i okazało się, że jednak da się je załatwić.
- Ja panu powiem jedną rzecz. Nie widzę przeszkód, by piłkarze chodzili po sponsorach. Oni oczekiwali rzeczy nie tyle niemożliwych, bo one się wydają banalne - co tam dresy, prawda? My mamy na głowie utrzymanie dwóch obiektów w mieście, jakąś kadrę, pewne rzeczy, które wychodzą w trakcie. Utrzymanie boiska scedowano na nas, a nie powinno tak być. Nie dopuścimy do tego, by to boisko było zaniedbane. Musi być pielęgnowane raz w miesiącu. Ja im tłumaczyłem: boisko za dwa miliony jest ważniejsze niż to, czy my będziemy mieć dresy teraz, czy za jakiś czas. Są pewne priorytety. Piłkarze i trener chcieli mieć jak najwięcej, jak najwięcej, jak najwięcej… Przyznaję się do dużego błędu: za bardzo chcieliśmy czwartej ligi. Pierwszy zespół był traktowany priorytetowo. Zapomnieliśmy o grupach dziecięcych i młodzieżowych. Za bardzo rozpieściliśmy zawodników.

To ciekawe. Twierdzi pan, że piłkarze mieli odrealnione oczekiwania, bo chcieli dresów.
- Nie twierdzę, że to odrealnione oczekiwania. Natomiast nie byli w stanie zrozumieć, że dla mnie jako prezesa utrzymanie boiska jest ważniejsze niż kupno ortalionów. Oni mówią: to tylko dresy! A to duże kwoty. Nie jesteśmy bogatą gminą, bogatym klubem.

230 tysięcy corocznej dotacji na poziomie okręgówki to nie bogaty klub?
- No to teraz proszę sobie jeszcze doliczyć utrzymanie stadionu miejskiego, utrzymanie innego obiektu i inne sekcje, gdzie też są opłaty. Na piłkę nożną relatywnie dużo nie zostaje.

To konkretnie - ile zostaje na piłkę nożną?
- Nie mamy w ten sposób podzielonego budżetu. Realizujemy zadanie, które nazywa się „upowszechnianie kultury fizycznej i sportu”. To my decydujemy, czy bardziej idzie na pierwszy zespół, czy na drużyny młodzieżowe.

To inaczej - ile kosztuje utrzymanie stadionu i drugiego boiska?
- Wydaliśmy około 30 tysięcy złotych.

Mówi pan o roku 2021?
- Tak, ale nie będę precyzyjny, bo nie mam przy sobie dokumentacji.

Czyli około 30 tysięcy. Zostaje 200 tysięcy. Ile pochłaniają sekcje kulturystyczna i brydżowa?
- To jest troszeczkę inaczej skonstruowane. Nie jest tak, jak ludzie myślą.

A mniej więcej?
- Opłaty związkowe to kilkanaście tysięcy złotych.

Za kulturystykę i brydż?
- Mówię o wszystkich sekcjach. Nie mam przy sobie dokumentacji, nie będę precyzyjny… Nie powiem panu kwot.

Nie odniosłem wrażenia, że to wielkie koszta. Piłkarze skarżą się, że mają kilkumiesięczne zaległości z premiami 70 złotych na wygrany mecz i ekwiwalentem za paliwo.
- Wie pan co? Nie chcę mówić o kwotach, o szczegółach, nie mam przy sobie dokumentacji. Oczywiście, zdarzały się poślizgi, zdarzają i zdarzać będą. Mówię - to jest okręgówka. To są różne tematy, o których ja im mówiłem. Dla nich takie rzeczy są w większości niezrozumiałe, bo oni uważają, że są najważniejsi. Nie jest to wszystko takie łatwe, jak się z boku wydaje.

Nie chodzi mi o konkretne kwoty. Chodzi mi o reakcję człowieka, który nie ma rozliczone 170 złotych za jeden mecz, będącym jego hobby, a po kilku miesiącach robią się zaległości na kilka tysięcy.
- Proszę mnie posłuchać. Nie rozmawiajmy o tematach kwot. Pamiętajmy o jednej rzeczy - jesteśmy amatorami. Pomijam jednego człowieka, który jest na kontrakcie czy ludzi na umowach zleceniach jak trenerzy. Oni nie zawsze byli w stanie zrozumieć, że to nie są priorytety. Dla nas priorytetem są inne rzeczy.

Piłkarz musi dokładać przez pięć miesięcy do paliwa i rozliczenie tego nie jest dla pana priorytetem?
- Nie będę wchodził w szczegóły. Musiałbym się posługiwać dokumentami.

Kilka osób potwierdziło takie sytuacje.
- Naprawdę nie będę precyzyjny. Przyznaję - nie jest idealnie. I pewnie nie będzie z uwagi na to, jak to wszystko funkcjonuje.

Piłkarze mają po kilka tysięcy zaległości za paliwo, a potem widzą, że Pomorzanin dostaje 230 tysięcy dotacji. Ja się tylko zastanawiam - gdzie to jest?
- Ja panu tłumaczyłem i im też. W tej kwocie są też wynagrodzenia trenerów, instruktorów.

Nie ma ich zbyt wielu w klubie. Są tylko dwie sekcje młodzieżowe.
- Dotacja jest wnikliwie sprawdzana, prawda? Tam nie ma żadnych niejasności. Pierwszy trener, drugi trener, instruktorzy - dobrze zarabiają. Pan mówi, że nie ma ich aż tylu. Trzeba usiąść i zweryfikować. Mówimy o dotacji, nie ma tajemnic. Po prostu kadra dobrze zarabiała po to, żeby była jakość. My nie inwestowaliśmy w gadżety, a w kadrę trenerską.

Ile zarabiają u was trenerzy grup młodzieżowych?
- Jeden z instruktorów jest teraz na okres próbny na umowę o pracę. To wiadomo, jakie to są kwoty, bo najniższa krajowa jest znana. Powiem panu przykład - młodym zawodnikom klub opłaca kursy trenerskie. Chłopak, który ostatnio tak narzeka, jest na kursie UEFA C za 880 złotych.

Kreuje się surrealistyczny świat. Piłkarze twierdzą, że pan jest zły. Pan twierdzi, że jest super. Nie wiadomo, o co chodzi.
- Nie jest super, ale to piłkarze szóstej ligi. Jak jest postrzegana Ekstraklasa, mocna liga czy słaba?

Słaba.
- A szósta liga?

Ale my przecież mówimy o piłkarzach, którzy zarabiają 70 złotych za mecz!
- Powiem panu tak, mnie interesuje następująca rzecz: chcemy grupę ludzi, którzy chcą ciężko pracować i się dobrze bawić. To poszło w takim kierunku, że ten pierwszy zespół jest jak oczko w głowie, a cała reszta jest nieistotna. Jak mówię, musiałbym mieć przed sobą dokumenty, musielibyśmy się spotkać… Jakbyśmy się spotkali w Nowogardzie, byłoby inaczej. Jesteśmy nieodpłatnie w zarządzie. Jestem prezesem ponad dziesięć lat. Nikt nie chciał nim być i nie chce. To nie jest takie łatwe, jak się wydaje. Ja przecież też z nimi grałem. Byłem blisko nich. Też widziałem frustrację. Mnie też irytowały pewne rzeczy. Ale to my jako zarząd mamy na głowie najwięcej stresu. Nieraz dzieje się po drodze dużo rzeczy, o których oni nie mają pojęcia albo nie chcą wiedzieć. Co ja mam panu powiedzieć? To piłkarze, no.

Pan mówi, że za dużo akcentów jest kładzionych na pierwszą drużynę.
- Taaak, taaak. To nasza wina.

Ale co konkretnie? Macie jednego zawodnika na kontrakcie. 230 tysięcy dotacji. Pan chce robić cięcia, ale ja nawet nie wiem, czy jest z czego ucinać.

- Jeżeli mieliśmy w sztabie szkoleniowym trenera, drugiego trenera, instruktora, trenera bramkarzy… To naprawdę nie są małe kwoty. Oj nie. Postawiliśmy na sztab, który będzie ciężko pracował, tak? Plus inne osoby. Wynagrodzenia to duży punkt budżetu. To tylko z boku wydaje się, że my dużo dostajemy. Tak nie jest.

No dobrze. Dlaczego zwolnił pan trenera Twarzyńskiego?
- Nie zwolniliśmy go. Świadczył nam usługę, bo miał własną działalność. W sezonie, gdy powinniśmy awansować do IV ligi, awansu nie było. Na pewno wszyscy popełniliśmy błędy. Po sezonie mieliśmy dylemat: znowu próbować z trenerem Twarzyńskim czy wziąć kogoś, kto będzie pracował też z grupami młodzieżowymi? Przyznaję się do błędu - powinniśmy postawić na tego drugiego. Nie mówię, że Kamil jest złym trenerem, bo zajęcia z nim były bardzo fajne. Natomiast brakuje mu jeszcze doświadczenia. Popełniał błędy w trakcie spotkań. Złe zmiany. To się zdarza.

Pan jako obecny trener może ocenić.
- Jak wygrywamy 2:1 do przerwy ze słabszym zespołem, a po zmianach tracimy środek pola i przegrywamy, no to wiadomo - złe zmiany. Dla mnie proste. No i my jako zarząd nie będziemy akceptować, jeśli ktoś będzie ingerował w tematy związane z lokalną polityką. To jest złe i nie powinno tego być. Mieliśmy z tego tytułu swego czasu problemy. Nowogard jest specyficzny, nie ma zgodności i jest kilka frakcji.

Jak wszędzie.
- Żadna tajemnica, że każdy ma swoje interesy. Jest zasada - oprócz zarządu nikt nie ma prawa bawić się w politykę. To nieakceptowalna rzecz! Kolejna sprawa - jawne odtrącenie mniej zdolnych juniorów. Byłem zwolennikiem tego, byśmy wrócili do systemu, gdzie przynajmniej raz w tygodniu mamy wspólny trening i młodzi doskakują do starszych. Kamil uporczywie tego odmawiał. Mówił, że są słabi. Nie mogliśmy tego zaakceptować. Mówiliśmy mu to. Miał jedenastu ludzi, a on nie chciał brać chłopaków z Nowogardu, chciał sprowadzać ludzi z zewnątrz. Nie możemy się na to godzić. Kluby, które opierają się na zawodnikach z zewnątrz, źle kończą.

Pytanie, czy wy macie w ogóle skąd brać juniorów, skoro funkcjonują dwie grupy młodzieżowe, z czego przedział wiekowy jednej z nich jest ekstremalny - od 14 do 19 lat.
- Po to zatrudniliśmy tych ludzi i wysłaliśmy chłopaka na kurs, żeby to dźwignąć. Bo mówię - kosztem pierwszego zespołu te inne cierpiały. A teraz nie jest łatwo znaleźć szkoleniowców. To już nie jest jak w starych czasach, że 300 złotych czy 500. To już cztery cyfry. A to razem daje naprawdę spore kwoty. Teraz idziemy w innym kierunku, trzeba się skupić na wychowankach, a nie ludziach z zewnątrz.

Wróćmy do tematu zwolnienia trenera. To był punkt zapalny.
- Dwunastu ludzi na meczu ligowym, a potem ja słyszę, że trener jedzie na wczasy. No okej. Był zatrudniony drugi trener, który nie bardzo to dźwignął. Mieliśmy z nim problem i mamy do dzisiaj. Zawodnikom powiedzieliśmy, że będziemy szukać trenera, ale go nie znaleźliśmy, bo nikt nie chciał przyjść z tych, których chcieliśmy. W tle jacyś politycy, nakręcanie tego tematu, masakra.

Trener Twarzyński nie mógł się z panem dogadać, był zawiedziony współpracą i dlatego rozmawiał z politykami, bo chciał coś zmienić.
- Ale co to znaczy, że nie mógł się dogadać i poszedł do polityków? To wręcz jakiś absurd. Trener, który jest bardzo dobrze wynagradzany, jest od tego, żeby robić to, za co ma płacone, a nie za samotne wycieczki do polityków.

Może mu zależało na klubie.
- O Jezu, ale nam też zależy i lepiej znamy specyfikę klubu i Nowogardu. Tego typu wycieczki mogą się dla nas bardzo źle skończyć.

Żaden pracownik Pomorzanina nie może rozmawiać z politykami, tak?
- Mamy statut, który określa, kto jest od reprezentowania klubu na zewnątrz. Jasno wyrażamy - nie angażujemy się w politykę. Może jedynie zarząd, bo to są naprawdę trudne tematy. Łatwo naruszyć granice. Później możemy mieć z tego tytułu problemy. Polityka to zawsze śliski temat. Człowiek jest z zewnątrz, świadczy usługę, jest od tego, a nie od czegoś innego.

Skoro pan nie spełnia warunków umowy, to nic dziwnego, że drużyna działała w taki sposób. Gdyby było wszystko okej, nikt by nie poszedł do polityków.
- Nie chodzi o żadne środki finansowe, a coś innego.

A o co?
- Jakaś polityka w tle. Będę to powtarzał. Mówiliśmy, że w klubie beneficjentami będą ci, którzy najciężej pracują. A ta grupa ostatnio nie pracowała najciężej.

Może komuś się nie chce przyjeżdżać, gdy kilka miesięcy zalega pan za paliwo?
- Ale o czym pan mówi? Musiałbym pokazać dokumentację. Nie ma osób, którym klub zalega kilka miesięcy za paliwo.

Według piłkarzy takie sytuacje były notoryczne.
- Jeśli ktoś ma zaległości, niech pisze oficjalne pismo. Ustosunkujemy się. Nie może tak być, że będziemy opierać się na plotkach.

Czyli piłkarze zarabiający po 70 złotych się uwzięli, zaległości nie ma?
- Nie jest idealnie i nie było. Zdarzają się zaległości. To normalne na tym poziomie. Czyta pan o ŁKS-ie, to nie jest tylko nasz problem. Nie będę o tym mówił, bo nie mam dokumentacji, nie będę precyzyjny.

To inny temat. Kacper Torzewski odniósł kontuzję kręgosłupa. Szatnia zrzekła się premii, by dostał na rehabilitację. Drużyna pieniędzy nie otrzymała, Kacper też. Gdzie są te pieniądze?
- Jeżeli będzie wskazana placówka, która będzie wykonywała zabiegi, klub je pokryje.

Czyli pana zdaniem piłkarz jej nie wskazał, tak?
- Do dzisiaj nie dostałem informacji. Rozmawiałem z jego matką, przekazałem dane co do ubezpieczenia. Czekam na informację. Proszę mi uwierzyć - oni się tak ostatnio nakręcili, że pewne rzeczy… Ach… Niedomówienia, wyciągają jakieś słówka, masakra. Jak Kacper wskaże placówkę, my to ogarniemy.

Dlaczego klubowe łazienki wyglądają jak scena z horroru?
- A jak mają wyglądać, skoro większość środków przeznaczyliśmy na utrzymanie boiska? To ciężki temat. Wydaliśmy osiem tysięcy na remonty i nie jesteśmy w stanie ich szybko skończyć. Musimy dbać o boisko.

To o co pana zdaniem chodzi piłkarzom, którzy nie chcą grać w klubie, dopóki pan w nim będzie?
- Część po prostu chce odejść zimą.

Pewnie tak, skoro nie jest zadowolona z tego, jak to wygląda.
- Ale my też nie jesteśmy z nich zadowoleni. Można się różnić, ale w normalny sposób. Odniesienia do mojej córki, którą się musiałem zająć, bo była chora… Nie chce mi się tego cytować. Nie oni poświęcają swój czas, swoje środki. Oni są beneficjenftami naszej pracy.

To o co chodzi piłkarzom?
- Pewnie odczuwają stratę, bo odszedł trener, z którym byli zżyci. Zajęcia fajnie prowadził, ale jeśli ktoś wchodzi za naszymi plecami w świat polityki… Nie powinno tak być. Był temat drugiego kompletu koszulek treningowych. To ma być nasz priorytet, gdy półki uginają się od strojów? Ja też byłem piłkarzem i dla mnie to wszystko jedno, czy wyjdę w zielonych czy różowych koszulkach. Albo inny temat - bidony. Mieliśmy fajne bidony. Uważali, że nie są dobre, bo są stare, mimo że były wyparzone. Mówili, że to średniowiecze i trzeba kupić kolorowe, bo kolorowe są modne. Pisali do mnie o takie rzeczy, że to się w głowie nie mieści. Do prezesa innego z klubów piłkarze mieli zarzut po 1:14, że w czasie meczu jeździł na rowerze. To są takie tematy. Specyficzne środowisko…

To po co panu to jest? Na piłce pan nie zarabia. Piłkarzy pan nie poważa. Oni pana nie szanują i nie lubią. Buntują się. Pomorzanin źle funkcjonuje. Nie wiem, co pan z tego ma. Żadna to radość.
- Ja się wychowałem w tym klubie. Jestem prezesem od wielu lat. Mieliśmy zespół kobiet, piłkę ręczną, teraz świeżo mamy wicemistrza świata kulturystyki, ruszyła sekcja sztuk walki. Wiele rzeczy się działo. Chciałbym wrócić do sytuacji, gdy mieliśmy całą piramidę szkoleniową - od skrzacika po pierwszy zespół. Byliśmy w pierwszej dziesiątce w województwie, jeśli chodzi o liczbę szkolących się piłkarzy i piłkarek.

To czemu tego nie ma, mimo że pieniądze w klubie co rok takie same?
- Częściowo z naszej winy. Dotację od dziesięciu lat mamy na tym samym poziomie, a ceny wzrosły. Transport? Kiedyś wyjazd do Szczecina kosztował 300 złotych, a teraz 700. Dużo rzeczy poszło w górę. Obecna sytuacja jest chora. Za dzieciaka też były zgrzyty, ale nigdy nam do głowy nie przyszło, żeby nie pojechać na mecz. Skoro tak jest źle, to co oni tak długo u nas robią?

Odchodzą, jak ośmiu przed sezonem.
- No dobrze! Niektórzy dlatego, że mieli żal, ale niektórzy z innych powodów. Odpalił ich trener i taka jest prawda. A oni chcieli u nas grać. Niektórzy powiedzą, że odeszli przez prezesa, a nie powiedzą, że za słabo pracowali czy byli wiecznymi rezerwowymi. W tamtym roku zmarł pan Zdzisław Zdeb. Był wiceprezesem. 16 lat walczył z chorobą. Był fajnym, charyzmatycznym człowiekiem. Zawsze potrafił mi wytłumaczyć pewne rzeczy. Mówił, żeby piłkarze mieli większy dystans, cieszyli się tym, co robią. Walczył z chorobą, więc inaczej patrzył na świat. Tego człowieka brakuje mi do dziś. Bardzo to przeżyłem. Były inne sytuacje. Grali u nas bracia. Chłopak nam się zaczadził z rodzicami, drugiego akurat nie było w domu. Śmierć Nigeryjczyka na boisku. Takie ciosy… Niektórzy przechodzą nad tym do porządku dziennego, a mi bywa z tego tytułu ciężej. Mówię im cały czas: cieszcie się z tego, co macie. Doceniajcie to bardziej. Ktoś pracuje na to, żebyście jeździli na mecze. Kiedyś też nie rozumiałem starego prezesa, który tak mówił. Oni nie rozumieją też innej rzeczy. Większość z nich nie ma rodzin. Nie są wyrozumiali dla osób, które nie są rodzicami. To mi się nie podoba.

Pije pan do zarzutów, że pan często - zdaniem zawodników - stosuje wymówkę „na córkę”, która ciągle jest chora albo często ma urodziny?
- Córka tylko raz w roku ma urodziny.

Zaczęli liczyć i wyszło im, że ma więcej lat niż w rzeczywistości.
- Majka ma pięć lat. Nie wiem, o czym mówią.

O tym, że kilka razy w roku ma urodziny.
- To nieprawda. Majka ma urodziny raz w roku. W ostatnim czasie miała kwarantannę, była też mocno przeziębiona, a ja nie mam takiej sytuacji, że żona jest cały czas w domu. Muszę się nią zajmować. Jestem człowiekiem, który bardzo dużo czasu spędza w tym klubie. Ale nie mogę przekraczać pewnych granic. Mam rodzinę. Ostatnio pojechałem na radę miasta. Miałem być godzinę, spędziłem tam cztery. Nikt na to nie patrzy. A żona się denerwuje, bo znowu mnie nie ma. A tego zastąp, a temu pomóż. Jest wiele różnych rzeczy, o których oni nie wiedzą. Prezesi innych klubów dzwonią, żebym się trzymał.

Nie wiem, czemu pan nie chce odejść z tego stanowiska. Byłoby panu łatwiej żyć. Nie rozumiem, po co to panu.
- Naprawdę szukam ludzi, którzy nam w tym pomogą i przejmą większość kompetencji. Prosiłem ludzi, którzy mają dużo pieniędzy i są niezależni, ale oni mówią: Marcin, po co mi to? Obiecałem panu Zdzisławowi, który zmarł, że dokończę kadencję i oddam klub w dobre ręce. Muszę dotrzymać obietnicy.

Ci młodzi chłopcy nie rozumieją, że wokół nich nie kręci się świat. O, to jest najlepszy przykład! Mieli pretensje, że nie robimy im grilli. Kupiłem kiełbasę, to, tamto, zostawiłem, pojechałem do domu. Były pretensje, że nie zostałem razem z nimi! Takie rzeczy urastały do wielkich problemów. A Kamil Twarzyński zamiast to tonować, tylko to podgrzewał. Wcześniej skupialiśmy się na tym, żeby wygrywać, a nie na gadżetach. Ostatnio mają modę na cięcie getr. Dajemy nowe, a oni je tną. Specyfika małych klubów, co mam panu powiedzieć.


Dlaczego nie odbył się mecz z Regą?
- Chcieliśmy grać w Trzebiatowie ze względów bezpieczeństwa, by nie było dziwnego poruszenia.

Pan bał się, że pana ubiją?
- Nie znamy się, to jest ostatnia rzecz, której się boję! Chodziło mi o to, że musi być lepsze zabezpieczenie meczu. Więcej ochrony, policja. Jestem ze służb mundurowych i wiem, z czym to się wiąże. Mamy większe problemy. Mieliśmy grać w Trzebiatowie, ale Rega dostała telefon, że ten mecz może być zakłócony. Powiedzieliśmy, że jeśli można uniknąć sytuacji, w której narazimy kogoś na utratę zdrowia czy niszczenie mienia, to takie rzeczy należy podjąć. To tylko piłka, niezdrowie emocje są niepotrzebne. Ktoś to nakręca z tylnego fotela, a spokojnie to można było wyciszyć. Nie rozumiem, po co trener i drugi trener ingerują w te tematy. To, czy będziemy grać w piątej czy siódmej lidze, jest sprawą drugorzędną. Ważniejsze są więzi społeczne i integracja środowiska. Trzeba iść w tym kierunku. Popełniłem wiele błędów. Za bardzo ufałem, byłem naiwny. Często ktoś mi coś obiecał, nie spełnił tego, a potem świeciłem oczami przed chłopakami, bo coś im obiecałem.

Jaką widzi pan przyszłość dla Pomorzanina na wiosnę?
- Mówimy o pierwszym zespole, tak? Chcemy oprzeć go na chłopakach z Nowogardu i okolicy.

Cała drużyna odejdzie?
- Niekoniecznie. Wie pan co? Okienko transferowe otwiera się w lutym. Decydujące będzie to, kto będzie trenerem, my nie ingerujemy w skład. Nie chcemy presji wyniku. Chcemy, by ci ludzie rozwijali się fizycznie i czerpali z tego radość, by byli związani z lokalnym środowiskiem. Chcemy iść w kierunku, jaki pokazują nam przyjaciele z niemieckiego Doberaner FC.

Piłkarze grają na podstawie deklaracji gry amatora. Jeśli pan im nie da zgody na piśmie, nie mogą zimą opuścić klubu, mogą dopiero latem. Czy pan tych, którzy nie będą chcieli zostać, zwolni z deklaracji?

- Jest okienko transferowe. Część z nich jest już wystawiona na listę transferową.

Oczekuje pan pieniędzy?
- Za niektórych na pewno. Jeśli płaciliśmy za kogoś latem 2,5 tysiąca złotych, wypadałoby mieć zwrot kosztów. Nie możemy oddawać piłkarzy za darmo, gdy zainwestowaliśmy w nich środki. Nie będzie zaporowych cen. Będą mogli odejść zimą, słyszeli to nie raz, nie dwa. Część musi odejść z uwagi na naszą politykę. Chcemy grać swoimi, więc ci z zewnątrz muszą odejść.

Chcę powiedzieć jeszcze jedną rzecz. Mimo że leci hejt w moją stronę - a to tylko piłka nożna i nikomu się krzywda nie dzieje - nie mam jakiegoś żalu do tych chłopaków. Może dlatego, że pracowałem w miejscu, gdzie dzieją się dziwne rzeczy i tragedie. I proszę pozdrowić wszystkich czytelników Weszło! A, jeszcze jedna rzecz. Jedną z koszulek z pamiętnego meczu daliśmy na licytację na chorego synka byłego piłkarza Pomorzanina. Im więcej osób wie, tym więcej pomoże. Jeśli jest możliwość, to proszę zamieścić o tym informację.


Jest możliwość.

Rozmawiali Piotr Stolarczyk/ Jakub Białek/weszlo.com
źródło: weszlo.com/ Piotr Stolarczyk/ Jakub Białek
 

multimedia
najnowsze multimedia





co ? gdzie ? kiedy ?
poprzedni kwiecień 2024 nastepny
Pon Wt Śr Czw Pt Sb Nd
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30          
dzisiejsze newsy
inne/inne sporty: 2
koszykówka/PLK: 1
 
top komentarze
newsy:
5 » Ryszard Tarasiewicz now »
1 » Kosta Runjaić przestał  »
mecze:
17 » Myśla Dargomyśl-Dąb Dęb »
16 » Gavia Choszczno-Olimp Z »
13 » Polski Cukier Kluczevia »
11 » Biali Sądów-Błękitni II »
11 » Orzeł Łoźnica-Sparta Gr »
11 » Jedność Tuczno-Drzewiar »
11 » Ina Recz-Orzeł Bierzwni »
10 » KS Dzikowo-Wrzos Borne  »
10 » Wieża Postomino-Darłovi »
9 » Orzeł Wałcz-Chemik Poli »
aktualnie na portalu
zalogowanych: 1
sokolo12
gości: 2
statystyki portalu
• drużyn: 3129
• imprez: 151690
• newsów: 78119
• użytkowników: 81087
• komentarzy: 1173093
• zdjęć: 895700
• relacji: 40610
Najwiďż˝kszy Skateshop w Szczecinie.


widzisz błąd na stronie - zgłoś go nam
© 2006-2024 - by ligowiec team
Polityka Cookies