Pucharowe rozgrywki bardzo często dostarczają niespodzianek. Następną przykrą w ostatnich latach sprawili swoim kibicom piłkarze Pogoni Szczecin. Szczecinianie wybrali się do Kalisza z jednym celem - po awans. Skończyło się bardzo boleśnie. Portowcy zupełnie rozczarowali i odpadli z drugoligowcem w I rundzie rozgrywek o Puchar Polski. Trofeum które przez szczecińską drużynę jest bagatelizowane od wielu sezonów. Szczecinianie przegrali w Kaliszu w stylu niegodnym medalisty i zespołu z ekstraklasy. Portowcy po prostu skompromitowali się. Owszem można przegrać z teoretycznie słabszą drużyną, ale nie bez walki i nie w taki sposób.
Szczecinianie nie zdominowali gospodarzy od początku meczu. Po niemrawym początku goście wypełnili swój obowiązek i rozwiązali worek z bramkami. W 24. minucie Kamil Grosicki miękko dośrodkował w pole karne, a tam ładnym strzałem nogą gola zdobył Jakub Batkowski. Nie minęło dziesięć minut, a to gospodarze byli na prowadzeniu. Najpierw w 27. minucie szczecinianie nie potrafili wybić piłki ze swojej szesnastki po rzucie rożnym. Ta padła łupem Filipa Kendzi, który główką pokonał Jakuba Bursztyna. Ten na pewno mógł lepiej spisać się w tej sytuacji. W 33. minucie Nikodem Zawistowski łatwo minął Rafała Kurzawę i uderzeniem na bliski słupek trafił na 2:1.
Pogoń w drugiej połowie próbowała odwrócić losy spotkania. Nie było jednak tak, że szczecinianie zamknęli KKS pod własną bramką i raz za razem forsowali defensywę miejscowych. Portowcy znów nie mieli pomysłu w ofensywie. Żadnego efektu nie przyniosły także zmiany, które teoretycznie oznaczały ultra ofensywne ustawienie zespołu. Z próbami szczecinian dobrze i łatwo radził sobie Maciej Krakowiak, który jeszcze niedawno występował w III lidze japońskiej. To wszystko złożyło się na sukces KKS-u, który niespodziewanie łatwo uporał się z trzecią siłą ekstraklasy.
źródło: własne
|
|