Jak różnymi drużynami są Orlen Wisła Płock i Łomża Vive Kielce, pokazały zawody w drugiej kolejce PGNiG Superligi Mężczyzn. Przypomnijmy, że Nafciarze ulegli Portowcom na inaugurację sezonu w Grodzie Gryfa 24:26. To była jedna z największych sensacji od kilku lat w najwyższej klasie rozgrywkowej. Wyjazd granatowo-bordowych do stolicy województwa świętokrzyskiego skończył się jednak dla graczy Rafała Białego bardzo wysoką porażką.
Nic dwa razy się nie zdarza. To powiedzenie idealnie wpisało się w piątkowe spotkanie w Kielcach. Ale głównie za sprawą bardzo słabej, żeby nie powiedzieć fatalnej wręcz postawy drużyny przyjezdnej. Takiej liczby niewymuszonych strat, podań do przeciwnika, czy wreszcie nierzuconych bramek dawno już nie oglądaliśmy. Im Pogoń bardziej chciała, tym mniej jej wychodziło. Tak można podsumować wydarzenia z pierwszej połowy.
Minus tym większy, że od 15. minuty do przerwy na parkiecie u gospodarzy grali właściwie sami niedoświadczeni, acz bardzo obiecujący Polacy. Taki wariant zaproponował Tałant Dujszebajew i chwała mu za to. Wynik 23:10 idealnie zobrazował to, jak miażdżącą przewagę osiągnęli mistrzowie Polski. Słowem bawili się piłką, ale to Pogoń sama ich do tego stratami i błędami przy własnych akcjach ofensywnych zachęcała. Dobrze, że w bramce kilka piłek potrafił odbić Mateusz Gawryś. Wydawało się, że kielczanie spokojnie przekroczą liczbę 40 trafień w tym meczu, ale im było bliżej końcowej syreny, tym ten licznik jakby wolniej rósł. To chyba jedyny plus dla granatowo-bordowych. W tym spotkaniu trudno bowiem cokolwiek dobrego powiedzieć o postawie naszych szczypiornistów. Łomża Vive pokazała Portowcom miejsce w szeregu. A kibicom ze Szczecina pozostaje jedynie nadzieja, że drugiego takiego meczu w tym sezonie już nie uświadczą. 19 września w hali przy ul. Twardowskiego 12b zagramy z Torus Wybrzeżem Gdańsk. Warto, aby drużyna wzbogaciła się o kolejne 3 'oczka' i utrzymała pozycję w 'ósemce'.
źródło: własne
|
|