Zwycięstwo nad Sandecją Nowy Sącz było celem numer jeden. Portowcy dopięli swego. Po meczu nie zabrakło donośnych śpiewów, gratulacji i życzeń od kibiców, działaczy i władz Polskiego Związku Piłki Nożnej w osobie samego prezesa, Zbigniewa Bońka, który odwiedził stadion na odchody 70-lecia powstania klubu. Spotkanie nie było jednak dla szczecinian tak łatwe, jakby wskazywała na to tabela Ekstraklasy. - Może aż za spokojnie wyszliśmy na Sandecję - stwierdził po końcowym gwizdku Adam Frączczak. Po meczu przeprowadziliśmy z nim krótką rozmowę. Zapraszamy do lektury.
Odnoszę wrażenie, że podeszliście do meczu spokojnie, ale i z dużą cierpliwością. Dało się bowiem zauważyć, że kto pierwszy strzeli gola, ustawi sobie ten mecz. Tak się właśnie stało.
Tak, wiedzieliśmy, że jesteśmy zespołem lepszym i że będziemy mieli swoje sytuacje. Chcieliśmy zagrać pressingiem i wysoko odbierać rywalom piłkę. Nie ustrzegliśmy się kilku błędów. Wynikało to też z tego, że może aż za spokojnie wyszliśmy na Sandecję. Na szczęście udało się zdobyć bramkę do szatni, potem po przerwie szybko drugą i już było łatwiej. Już tydzień przed meczem wiedzieliście, że zagracie przed kompletem publiczności. To dodało wam animuszu, czy może podwoiło presję? Nie wiem czy możemy mówić tutaj o presji. Może jakaś dodatkowa była, ale bardziej taka pozytywna spowodowana tym, że przyjdzie cały stadion i będą nas wspierać. Presja była taka, że nie chcieliśmy nikogo zawieźć. Ważne, aby zwyciężyć i przede wszystkim zagrać dobry mecz. Brawa dla bramkarza Łukasza Załuski. Przy trzech sytuacjach, które mieli nowosądeczanie, zachował się kapitalnie. Łukasz wybronił sytuacje, które naprawdę były trudne do obrony. Jest doświadczonym bramkarzem, więc wie, jak zachować się w takich momentach. On nie ma problemu z presją. Wytrzymał to ciśnienie. Na pewno jest jednym z ojców tego sukcesu. W szatni było spokojnie po pierwszej połowie? Pytam, bo jednak kilka uwag do waszej gry trener mógł mieć. Może za spokojnie to nie było. Ta pierwsza połowa nie była świetna w naszym wykonaniu. Wiedzieliśmy, że grając w ten sposób w drugiej części, będziemy mieli problemy, żeby tutaj wygrać. Sandecja zdecydowanie za dużo stworzyła sobie sytuacji w tej pierwszej połowie. Na to się uczulaliśmy. Adam Buksa wspominał coś po meczu o swojej bramce? Trafił bowiem w 51. minucie, czyli dokładnie w tej samej, jak przed dwoma tygodniami z Termalicą. Zdaje się, że to będzie taka jego 'ulubiona' liczba. Przyznam, że nawet nie zwróciłem na to uwagi, że akurat strzelił w tej minucie. Fajnie, cieszmy się tym. Kolejna bramka, która pomaga nam zwyciężyć. Gratulacje dla Adama, oby takich bramek było więcej. Było święto, a za tydzień może być jeszcze jedno: zapewnienie sobie utrzymania w Ekstraklasie. Nie pozostaje nic innego jak kibicować teraz Cracovii (w niedzielę 29 kwietnia podejmuje Termalicę). Dokładnie tak. My jutro (w niedzielę - dop. red.) odpoczniemy. Od następnego tygodnia będziemy przygotowywać się do meczu z Arką. Chcemy wygrywać, przede wszystkim u siebie, dla siebie, dla kibiców. Chcemy, by tutaj w Szczecinie była taka twierdza. Nawet jak będziemy pewni utrzymania, nikomu nie odpuścimy. Mamy zamiar zająć jak najwyższe miejsce w grupie spadkowej. Pozytywne dla was może się okazać także to, że Arka będzie miała w nogach mecz Pucharu Polski z Legią Warszawa. Może być podmęczona, aczkolwiek dysponują szeroką kadrą. Rotują ludźmi, że tak naprawdę nie wiadomo, kto zagra. Niemniej, jakiś wpływ na ich dyspozycję będzie miał ten mecz w Pucharze Polski.
źródło: własne
|
|