W sobotę o godzinie 16:00, na bocznym boisku Stadionu Miejskiego w Tychach, Sokoły rozegrają swój drugi mecz w Toplidze. Rywalem beniaminka będzie Husaria Szczecin.

Początek oczekiwanego z wielką niecierpliwością powrotu Górnego Śląska do Topligi nie ułożył się zgodnie z planem. Choć Falcons dokonali znaczących wzmocnień, a także sumiennie przepracowali okres przygotowawczy to wydarzenia z kolejki otwarcia mogą śmiało rozpatrywać w kategoriach falstartu. Wszystko przez pechową kontuzję amerykańskiego rozgrywającego Shane'a Truelove'a, która wywróciła sokolą taktykę do góry nogami.

W pierwszej fazie meczu gospodarze grali z Eagles jak równy z równym, ale po stracie kluczowej postaci swojego ataku potrzebowali niemal całej kwarty, by skutecznie przemeblować ofensywne ustawienia. Rywale oczywiście skrzętnie wykorzystali te problemy. Zdołali zbudować wysoką przewagę, której nie oddali już do samego końca.

Ligowy beniaminek miał aż dwa tygodnie, aby skutecznie przygotować się na starcie z Husarią. Ambitny klub z całą pewnością solidnie przepracował ten czas, ale stan zdrowia Truelove'a wciąż jest wielką niewiadomą. Przedstawiciele Falcons zapewniają, że Amerykanin przechodzi intensywną rehabilitację, a sam uraz nie wyklucza go z występów. Mimo to trudno prognozować, czy zdoła wybiec na boisko już w najbliższy weekend. W zmaganiach z Eagles zastępował go nominalny skrzydłowy, Tomasz Nowak. Tym razem Sokoły zdecydowały się powierzyć rolę zmiennika Michałowi Krzelowskiemu, który ostatnio przez wzgląd na ostrą rywalizację... nie załapał się do składu meczowego.

Cała sytuacja jest oczywiście stale obserwowana przez Husarię. Swój trzeci sezon w Toplidze reprezentanci Szczecina rozpoczęli od porażki z Seahawks Gdynia. Momentami prezentowali jednak bardzo wysoką formę i podróżując na Górny Śląsk z całą pewnością planują walkę o pełną pulę. Drużyna może pochwalić się szerszym składem niż przed rokiem, a dwa przyłożenia zdobyte przeciwko defensywie wicemistrza Polski bardzo pozytywnie wpływają na atmosferę w szatni. Husarze liczą na swoją gwiazdę, Martaya Mattox-Halla, a także Damiana Kościelskiego, który przed tygodniem dwukrotnie meldował się w polu punktowym rywala.

- Przed startem sezonu nie zagraliśmy żadnego sparingu i głównie dlatego zabrakło skuteczności przeciwko Seahawks. Gdybyśmy zdołali wyeliminować podstawowe błędy, ten mecz mógł się zakończyć zupełnie inaczej. Jesteśmy głodni zwycięstw i po pierwszej kolejce odczuwamy niedosyt. Do Tychów jedziemy w pełnym składzie, a dodatkowo w nasze szeregi wraca Mateusz Dubicki. Za najmocniejszą stronę Falcons uważamy grę biegową napędzaną przez Jacka Wróblewskiego. Jesteśmy gotowi na wymagające i widowiskowe starcie - powiedział Michał Szczurowski, biegacz Husarii Szczecin.

- Pomimo porażki atmosfera w drużynie jest dobra. Każdy zdaje sobie sprawę, że to dopiero pierwszy mecz i nie ma się co załamywać. Kontuzja Shane'a niewątpliwie podcięła nam skrzydła. Myślę, że nikt nigdy w historii PLFA nie zakładał, że importowany zawodnik odpadnie z gry po kilku minutach. Teraz jesteśmy bogatsi także o takie doświadczenie. Trzymam kciuki, że nie będę znów zmuszony do wystąpienia jako rozgrywający. Do starcia ze Szczecinem przygotowaliśmy się bardzo solidnie. Nasz sztab szkoleniowy dał z siebie wszystko, a żaden z zawodników nie oszczędzał sił podczas treningów. Jesteśmy dobrej myśli - powiedział Tomasz Nowak, skrzydłowy Tychy Falcons.

Sobotnie starcie będzie dla jednych i drugich batalią o pierwszy triumf w sezonie. Zwycięzca spędzi niedzielę w doskonałym humorze, a pokonany stanie przed perspektywą zanotowania bardzo słabej pierwszej połowy rozgrywek. Po Świętach Wielkanocnych Husarię czeka mecz z Warsaw Eagles, a Falcons zmierzą się na wyjeździe z Primacol Lowlanders Białystok. Dlatego dla obydwu klubów korzystny wynik sobotniej konfrontacji jest kluczowy. Wygrana daje nadzieję na pozostanie w walce o czołową część topligowej tabeli. Nie ma mowy o oszczędzaniu sił.

źródło: plfa.pl