Anna Zdun, zawodniczka Kusego Szczecin przygotowuje się do wrześniowych Mistrzostw Świata w greckim Patras. W konkurencjach indywidualnych wystartują tam trzy lub cztery reprezentantki Polski oraz pięć zawodniczek w tzw. "zbiorówce". Pierwszoplanowymi postaciami naszej kadry są gdynianka Joanna Mitrosz i szczecinianka Anna Zdun. Udany występ będzie przepustką do przyszłorocznych igrzysk w Pekinie.


Jak oceniasz swoje szanse na zbliżających się MŚ w kontekście nieudanego występu ME pod koniec czerwca?

Anna Zdun, gimnastyczka Kusego Szczecin, reprezentantka Polski: Azerbejdżan to nie był start mojego życia. Źle rozpoczęłam i później już nie było szans na dobre miejsce. Na takiej imprezie jeden błąd, np. zgubienie przyboru kosztuje bardzo dużo. Poza tym wkrada się stres i trudno dobrze dokończyć występ. W kolejnych dwóch układach poszło o wiele lepiej, lecz straty punktowe były nie do odrobienia. Nieudany występ nie przekreśla szans na miejsce w pierwszej "20" na MŚ. Cała czołówka światowa to przecież Europa, przede wszystkim kraje byłego ZSRR i Bułgaria. Zawodniczki stamtąd praktycznie rezerwują miejsca do 1-15 na wszystkich ważnych imprezach. O resztę można powalczyć.

Wkraczasz w najważniejszy etap przygotowań?

- Próbą generalną przed mistrzostwami są dla mnie zawody Pucharu Świata w Słowenii pod koniec sierpnia. Jadę tam jako jedyna reprezentantka Polski. Będzie okazja dobrze zaprezentować się na tle najlepszych zawodniczek. Ważne jest również to, by sędziowie zapamiętali mój udany start. Przed wyjazdem do Ljubljany czeka mnie niemal dwutygodniowe klubowe zgrupowanie w Dziwnowie, a przed samymi MŚ odbędzie się zgrupowanie kadry Polskie seniorek w Cetniewie.



Jak dokładnie wyglądał będzie start w Grecji?

- Jedziemy kilka dni przed występem, żeby się zaaklimatyzować. Ciekawostką jest, że nasze treningi obserwują sędziowie, którzy będą nas oceniać na zawodach. Te wcześniejsze próby ułatwią zapamiętanie zawodniczek, których na MŚ będzie ponad 150. Jako reprezentacja Polski musimy zaprezentować 12 układów indywidualnie i "zbiorówkę". Tym ostatnim zajmuje się specjalna grupa gimnastyczek, a w startach indywidualnych po cztery układy wykona Joanna Mitrosz i ja. Pozostałe cztery mogą zostać podzielone na przykład między dwie inne, mniej doświadczone zawodniczki.



Gdyby nie udało zakwalifikować się do Pekinu, jak widzisz swoją dalszą sportową przyszłość?

- W tym roku chciałabym rozpocząć studia na gdańskiej AWF. Jeśli nie uzyskam kwalifikacji olimpijskiej, wyjadę na tamtą uczelnię. Chciałabym pozostać przy gimnastyce artystycznej, ale już nie jako zawodniczka, ale jako sędzina lub trenerka. Na konkrety jeszcze za wcześnie, poza tym nie jest łatwo uzyskać status międzynarodowego sędziego, a ja właśnie o tym myślę. Jeśli natomiast będę przygotowywać się do Pekinu, zostaję w Szczecinie, by trenować w Kusym. Wtedy postaram się o możliwość studiowania w Instytucie Kultury Fizycznej.



Występ na IO byłby Twoim ostatnim ważnym startem?

- Raczej tak. W gimnastyce artystycznej najlepsze wyniki uzyskuje się przeważnie w wieku 17-19 lat. Ja za rok będę miała 20, coraz trudniej utrzymać wysoki poziom, częściej przytrafiają się kontuzje. Ale koniec występów na macie, nie będzie oznaczał dla mnie rozstania ze sportem, który przez tyle lat uprawiam.


Rozmawiał Tomasz Maciejewski

źródło: Gazeta Wyborcza Szczecin