Sobota była bardzo radosna dla kibiców Błękitnych, którzy odwiedzili stadion przy Ceglanej. Beniaminek z Elbląga wrócił do siebie ze Stargardu z bagażem czterech goli. Mimo przyjaznej aury, piłkarze na początku spotkania nie zachwycali. Niedługo po kwadransie gry stargardzkim fanom szybciej zabiło serce. Podopieczni Krzysztofa Kapuścińskiego źle próbowali wyprowadzić piłkę ze swojej połowy. W sytuacji sam na sam znalazł Jakub Bojas, który dobrze przymierzył z ostrego kąta. Na szczęście dla gospodarzy piłkę z linii bramkowej wybił Patryk Baranowski.
W 23. minucie na prowadzenie wyszli Błękitni. Stargardzianie rozegrali składną akcję na prawej flance, którą strzałem z okolicy piątego metra sfinalizował Bartosz Flis. Następne minuty przyniosły zmasowane ataki gospodarzy. Bliski podwyższenia na 2:0 był Michał Magnuski. Niestety po jego strzale z powietrza tylko zadrżała poprzeczka bramki strzeżonej przez Wojciecha Daniela. W 38. minucie stargardzianie dopięli swego, a koronkową akcję wykończył Michał Magnuski. Goście szukali okazji w kontrach, jednak te nie przyniosły większego zagrożenia pod bramką Przemysława Wróbla.
Piłkarze z Elbląga śmielej zaatakowali po przerwie, ale ich zapał został bardzo szybko zgaszony. Najpierw ze skraju pola karnego huknął Wojciech Fadecki. Jego strzał z trudem odbił przed siebie Wojciech Daniel. W 51. minucie było już 3:0. Katastrofalny błąd obrony gości wykorzystał Bartosz Flis, który delikatnie trącił piłkę obok bezradnego bramkarza przyjezdnych w sytuacji sam na sam. Elblążanie w kolejnych minutach zyskali więcej pola i mogli pokusić się o gola. Czujny Przemysław Wróbel nie dał się jednak pokonać Damianowi Szuprytowskiemu, a Jakub Bojas w dogodnej sytuacji uderzył obok bramki. W 70. minucie na ciekawy pomysł wpadł Michał Magnuski. Zawodnik Błękitnych przymierzył zza połowy, ale radość z kapitalnej bramki zabrała mu poprzeczka. Bardzo dobry mecz stargardzianie podsumowali golem na 4:0. Piotr Wojtasik i Maciej Więcek dwójkową akcją rozklepali po raz kolejny defensywę Olimpii Elbląg, a w sytuacji sam na sam nie pomylił się pierwszy z wymienionych. Goście mogli zdobyć bramkę honorową. Rzutu karnego nie wykorzystał jednak Łukasz Pietroń.
źródło: własne
|
|