Młodzi Portowcy z rocznika 2002 - pod wodzą Michała Zygonia - mają za sobą nieoficjalne mistrzostwa Polski, a więc Nike Premier Cup. W grupie trafili na Stal Mielec, Wisłę Kraków oraz Jagiellonię Białystok.
Po dwóch zwycięstwach i jeden porażce awansowali z drugiego miejsca. Z kolei w ćwierćfinale grali z Lechem Poznań, z którym przegrali 0:3 i zakończyli zmagania w Łodzi. Czuł trener presję związaną z Nike Premier Cup? Kadra szkoleniowca to inny zespół, ale wszędzie widniał napis: 'obrońcy tytułu'. - Nike Premier Cup to turniej dla konkretnej grupy wiekowej. Tak naprawdę klub broni tytułu, a nie zespół. Nie ukrywam, że tydzień przed zawodami nastawialiśmy się na to, że jedziemy bronić tego wyniku.
Szybciej zaczęliście przygotowania, bo regulamin stanowi jasno - w turnieju biorą udział zawodnicy wcześniej zgłoszeni.
- Przygotowania do zawodów rozpoczęliśmy zimą. Wtedy również wykorzystaliśmy okienko transferowe. Ci młodzi piłkarze później w sierpniu mogli wziąć udział w mistrzostwach Polski. Wtedy pozyskaliśmy trzech zawodników - Krystiana Rybickiego, Michała Telickiego i Jakuba Świdra. Nie udało nam się dokonać wszystkich transferów. Nie wszystkie ruchy zostały zrealizowane. Wiosną mocno się przygotowywaliśmy. Graliśmy również w Szczecin Cup i w kilku sparingach. Wyniki wskazywały, że jesteśmy mocnym zespołem i potrafimy wygrać z każdym. Pokonaliśmy wiele renomowanych drużyn. Niestety na tydzień przed zaczęły się schody. Jakie? - Na początku odszedł od nas podstawowy bramkarz - Szymon Matysiak, który wyjechał na testy do Lecha Poznań. Jego przygoda z Akademią Piłkarską Pogoni Szczecin się skończyła. Z kolei na dwa dni przed turniejem wypadł nam podstawowy obrońca - Jakub Iskra, który ma poważną kontuzję. W zawodach może wziąć udział szesnastu zawodników, a więc każda jednostka jest na wagę złota. Ci, których zimą sprowadziliście, grali główne role w Łodzi? - Krystian zdobył tytuł króla strzelców i zdobywał gole w najważniejszych meczach. Bardzo wzmocnił nas w ofensywie. Podobną rolę odgrywal Michał Telicki, który jest środkowym obrońcą i razem z Filipem Barcewiczem stworzyli duet środkowych defensorów. Z kolei Kuba Świder pod koniec rudny wyglądał gorzej, ale przyszedł z mniejszego klubu i nie był przyzwyczajony do takich obciążeń. W Łodzi był znaczącym wzmocnieniem. Walczyliście w wyrównanej grupie. - To była bardzo równa grupa. Jagiellonia Białystok nie zdobyła punktu, ale w każdym spotkaniu była równorzędnym przeciwnikiem. Nie będę zganiał na sytuacje losowe, ale nie mieliśmy szczęścia już przy losowaniu. Trafiliśmy do najsilniejszej grupy, z której udało się wyjść. Natomiast później wpadliśmy na faworyta - Lecha Poznań. Nie zaskoczyła trenera postawa Stali Mielec? - Wręcz przeciwnie. Obserwowaliśmy tę drużynę i wiedzieliśmy, że jest silna. Z Lechem pierwsza połowa była bardzo wyrównana? - Tak. Byliśmy równorzędnym rywalem. Do przerwy był bezbramkowy remis. W pierwszej połowie stworzyliśmy więcej sytuacji. Nie udało się strzelić gola, ale po przerwie Lech wykorzystał nasze słabości i wygrał zasłużenie. Były słowa pochwały dla chłopaków? - Jestem zadowolony z postawy drużyny. Nie wystraszyliśmy się rywali. Mecz z Lechem pokazał, że nasza praca idzie w dobrym kierunku. Potrafiliśmy się przeciwstawić - na tę chwilę - najlepszemu zespołowi w Polsce. To, co robimy, jest dobre. Rozmawiałem z trenerem Robertem Wójcikiem - szkoleniowcem reprezentacji Polski w tej kategorii wiekowej, który pochwalił naszą drużynę. Jakie teraz macie plany na najbliższą przyszłość? - Przyjechaliśmy w sobotę, więc odpoczywaliśmy do wtorku. Pierwszą kolejkę ze Stalą Szczecin mamy przełożoną, ale w sobotę zagramy w meczu na szczycie. Zmierzymy się z wicemistrzem z zeszłego sezonu, a więc Bałtykiem Koszalin. Dla nas to ciągła praca. Spotkania weryfikują nasze umiejętności.
źródło: pogonszczecin.pl
|
|