Sebastian Kowalczyk wrócił z turnieju Balcom BMW Cup w Japonii, gdzie przebywał wraz z kadrą narodową do lat 19.
Polacy zajęli w nim drugą pozycję. Wygrali po rzutach karnych z Koreą Południową, przegrali z klubem Sanfrecce Hiroszima i wygrali z reprezentacją Prefektury Hiroszima. - Był pewien niedosyt, ponieważ przegraliśmy z klubem, a jako reprezentantom kraju, nie powinno nam się to zdarzyć - mówi pomocnik Pogoni II.
Przez wyjazd do Japonii na mecze kadry ominęły cię dwie ligowe kolejki III ligi, ale chyba nie był to dla ciebie czas stracony.
- Jasne, reprezentacja jest najważniejszym zespołem. Dla każdego zawodnika jest to wyróżnienie. Cieszę się, że byłem z kadrą w Japonii. Teraz wróciłem z dodatkową motywacją. Mam nadzieję, że wypracuję sobie miejsce w składzie na najbliższe spotkania. Trudno było przygotować się na mecze z drużynami klubowymi z Japonii? To na naszym kontynencie raczej anonimowi rywale, a w dwóch spotkaniach właśnie z takimi ekipami się mierzyliście. - Nie mieliśmy tylko analizy pierwszego rywala, a była nim kadra Korei Południowej. Potem już widzieliśmy spotkania drużyn z Japonii. Byli to trudni rywale, ruchliwi i przyzwyczajeni do klimatu. My musieliśmy się zaadaptować i przestawić zegary o 7 godzin. Wydaje mi się, że nie daliśmy jednak plamy. W Japonii wygraliście dwa mecze, w tym jeden po karnych, i zanotowaliście tylko jedną porażkę. To chyba nie najgorszy wynik? - Był pewien niedosyt, ponieważ przegraliśmy z klubem, a jako reprezentantom kraju, nie powinno nam się to zdarzyć. Natomiast cieszą dwie wygrane, ta po rzutach karnych i ta po golu w doliczonym czasie gry. Długo czekałeś na powołanie do kadry narodowej. Ostatni raz zagrałeś na początku 2015 roku. Trochę czasu minęło. - Tak, trener nie widział mnie w tym czasie w reprezentacji, ale ostatnim sezonem trochę go przekonałem do siebie. Chciałbym to podtrzymać lub wspiąć się wyżej, by zostać w kadrze na stałe, a nie jeździć co jakiś czas. Pomocny był zapewne srebrny medal mistrzostwa Polski juniorów. - To było kluczowe. Półfinały i finały oglądało dużo osób. Trener na pewno też. Zrobiliśmy dobry wynik, było o nas głośno. Gdybym był w słabszej dyspozycji, to nie zostałbym zauważony. Pracowałem na to i jestem zadowolony, że tamten sezon tak się zakończył, a na początku tego dostałem powołanie.
źródło: pogonszczecin.pl
|
|