Piłka nożna w wykonaniu kobiet cieszy się rosnącą popularnością nie tylko w kraju. Czy nie uważa jednak pani, że ta dyscyplina powinna być zarezerwowana dla mężczyzn?

- Absolutnie nie! Przecież to dyscyplina, jak każda inna. Jeżeli grającym ten sport sprawa przyjemność, są kibice i sponsorzy, to znaczy, że wszystko jest w porządku. Moim zdaniem zawodniczek będzie przybywać choćby dlatego, że powstają klasy sportowe o profilu piłki nożnej dziewcząt, organizują się kolejne kluby. Nie zapominajmy przy tym, że futbolistki zagrają na olimpiadzie, co pewnie również przyczyni się do popularyzacji kobiecej piłki.

Być może na olimpiadzie zagra i pani. Niedawno otrzymała pani przecież powołanie na konsultacje kadry U-19. Jak do tego doszło?

- Do olimpiady daleka jeszcze droga, ale kto wie… A o powołaniu dowiedziałam się w sobotę wieczorem. Zadzwonił do mnie trener Rafał Buryta i poinformował, że nie jadę z Olimpią na obóz. Byłam niemile zaskoczona. Dopiero jak podał mi powód tej decyzji, zrozumiałam, że spotkało mnie spore wyróżnienie.


Jak zostaje się piłkarką nożną?

- Już w wieku 5 lat brat zabrał mnie na boisko, zagrałam z chłopakami krótki mecz, nieźle mi wychodziło i od tego dnia niemal codziennie uganiałam się za futbolówką. Później z okien internatu Zachodniopomorskiego Centrum Edukacyjnego przy ul. Hożej obserwowałam trenujące dziewczyny i któregoś dnia postanowiłam przyjrzeć się tym zajęciom z bliska. Gdy tak stałam podszedł do mnie prezes Olimpii i zaproponował abym spróbowała swych sił.



Rozmawiał Łukasz Parol

źródło: Kurier Szczeciński