W rozegranym w sobotę 18 kwietnia meczu trzeciej kolejki PLFA I drużyna Kuguary ze Szczecina wygrały w Warszawie z Crusaders 20:7

Sobotnie spotkanie było debiutem gospodarzy w PLFA I. Naprzeciw stanęła ekipa Cougars, która w poprzednim sezonie omal nie awansowała do półfinałów tego szczebla rozgrywek. Szczecinianie w tym roku zaczęli słabiej notując porażkę w starciu z ekipą Wilki Łódzkie. Dlatego w sobotę tak bardzo zależało im na triumfie.

Początek należał jednak do beniaminka. Pierwszą serię zagrywek Crusaders zainaugurowali dwoma biegami dobrze dysponowanego Michała Karczewskiego, któremu wtórował Damian Sobański. Chwilę później na samotny rajd zdecydował się rozgrywający Grzegorz Wójcik. To był słuszny wybór - w pięknym stylu wyminął wszystkich obrońców na długości 65 jardów, które dzieliły go od pola punktowego i zdobył przyłożenie. Za jeden podwyższył Kamil Pilich. Ale dla Crusaders licznik zatrzymał się na tej akcji - do końca spotkania nie zdołali już zwiększyć swojego dorobku.

Od tej pory drużyny toczyły wyrównaną walkę na środku pola wymieniając się powaleniami i puntami. Co ciekawe obie próbowały zmylić rywali. Zarówno Crusaders jak i Cougars po razie podchodziły do próby kopnięcia z pola, po czym zamieniały to niespodziewanie na bieg. Podejścia nie udały się a piłka przechodziła w posiadanie ekipy przeciwnej. Patową sytuację przełamał dopiero duet: rozgrywający Andrzej Łukasik - skrzydłowy Jakub Piekarski, który przed przerwą zdobył swoje pierwsze przyłożenie.

Druga połowa pojedynku należała zdecydowanie do ekipy Cougars. W trzeciej kwarcie najpierw skutecznie zatrzymali atak przeciwników a potem do głosu znów doszedł duet Łukasik-Piekarski. Panowie w sumie byli autorami wszystkich trzech przyłożeń dla gości. Crusaders próbowali odrabiać straty, ale na ich nieszczęście drobnej kontuzji nabawił się Wójcik, którego zastąpił Piotr Matyjasek. Ten zawodnik nie może dzisiejszego spotkania zaliczyć do udanych - jego podania bywały przerzucone lub za krótkie, kilkakrotnie omal nie trafiły w ręce rywali zaś kłopoty z opanowaniem snapów czy przekazywaniem piłki do biegaczy kosztowały jego drużynę wiele jardów straty. Impet ofensywy Crusaders wyraźnie osłabł. Inicjatywę całkowicie przejęli szczecinianie.

Niewiele brakowało a wynik spotkania byłby wyższy. Po odkopnięciu gości Crusaders popełnili błąd przy odbiorze. Piłki nie opanował jeden z warszawskich zawodników zaś wyłuskał ją Paweł Bęgowski. W efekcie jego Cougars znaleźli się 10 jardów od pola punktowego. Warszawska defensywa pokrzyżowała im plany zatrzymując trzy akcje gości. Ci w czwartej próbie zdecydowali się na kopnięcie z pola, które było niecelne. Crusaders w ostatnich minutach poderwali się jeszcze do walki, ale ich desperacka seria w ataku składała się w większości z niecelnych podań Matyjaska. Trzykrotnie blisko przechwytu byli szczecińscy obrońcy (między innymi znakomicie kryjący tego dnia corner back Jurek Wieczorek), którzy zatrzymali ostatnią szarżę beniaminka i Cougars mogli się cieszyć z wygranej 20:7.

- Na starcie ruszyliśmy mocno z kopyta. Punkty zdobyliśmy już w pierwszej serii zagrywek. Później trenerzy chcieli sprawdzić kilka nowych akcji przygotowanych na ten mecz i to wprowadziło trochę pomyłek w naszej grze. Zawodnicy gubili się w schematach zagrań. Ale nawiązaliśmy walkę i widać, że jesteśmy gotowi fizycznie i kondycyjnie, ale trzeba jeszcze popracować nad pewnością siebie i mentalnością. Natomiast od strony organizacyjnej jestem zadowolony. Staraliśmy się przygotować jak najlepiej tę imprezę, a kibice odwdzięczyli się licznym przybyciem - podsumował Marcin Miszczak, prezes Crusaders.

- Przyjechaliśmy tutaj, żeby odnieść pierwsze zwycięstwo w sezonie. To się udało, więc bardzo się cieszymy. Chylę czoła przed naszą obroną, która mimo wielkiej przebudowy spowodowanej kontuzjami, zdołała dzisiaj zagrać świetne zawody i straciła jedynie siedem punktów. Ofensywa rozkręcała się nieco dłużej, ale w drugiej połowie pokazała piękną grę podaniową. Bardzo chcieliśmy wygrać i ta nasza ambicja przechyliła szalę. To było cenne zwycięstwo - powiedział Tomasz Leszczyński, manager Cougars.

W szeregach Crusaders wyróżnił się rozgrywający Grzegorz Wójcik, który nie dość, że skutecznie rzucał do kolegów to jeszcze pięknym biegiem zdobył dla swojej drużyny pierwsze przyłożenie w PLFA I. W obronie ofiarnie zatrzymywali rywali Rafał Ochnik i Patryk Matysiak. Wśród Cougars zwrócili na siebie uwagę: skrzydłowy Jakub Piekarski (zdobywca trzech przyłożeń), rozgrywający Andrzej Łukasik (po jego podaniach padały punkty) i fullback Mateusz Miksa (pokazał solidne biegi). W świetnie spisującej się defensywie Cougars pierwsze skrzypce grał dzisiaj safety Konrad Piotrkowski.

Następny mecz Crusaders rozegrają 26 kwietnia w Pabianicach, gdzie zmierzą się z ekipą Wilki Łódzkie. Cougars dzień wcześniej podejmą w Szczecinie załogę Angels Toruń.

Crusaders Warszawa - Cougars Szczecin 7:20 (7:0, 0:6, 0:7, 0:7)

I kwarta
7:0 przyłożenie Grzegorza Wójcika po 65-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Kamil Pilich)

II kwarta
7:6 przyłożenie Jakuba Piekarskiego po 25-jardowej akcji po podaniu Andrzeja Łukasika

III kwarta
7:13 przyłożenie Jakuba Piekarskiego po 20-jardowej akcji po podaniu Andrzeja Łukasika (podwyższenie za jeden punkt Konrad Piotrowski)

IV kwarta
7:20 przyłożenie Jakuba Piekarskiego po 41-jardowej akcji po podaniu Andrzeja Łukasika (podwyższenie za jeden punkt Konrad Piotrowski)

MVP meczu: Jakub Piekarski (Cougars Szczecin)

Mecz obejrzało 300 widzów.

źródło: plfa.pl