Przez większość spotkania Spójnia Stargard Szczeciński, która przespała pierwsze pięć minut drugiej kwarty, goniła MOSiR (Miasto Szkła) Krosno i gdy wydawało się, że rywal jest w zasięgu (dwa oczka straty), jednak w kluczowej akcji meczu Łukasz Żytko na 14 sekund przed końcem spudłował z półdystansu. Ostatecznie heroiczna pogoń biało-bordowych zakończyła się porażką 53:57.

Już pierwsze akcje spotkania zapowiadanego jako hit pierwszej kolejki I ligi koszykarzy pokazały, że dzisiaj (02.11) kluczem do zwycięstwa będzie defensywa. Obydwa zespoły zaczęły nieskutecznie w ataku, dobrze w obronie. Pierwsze punkty w spotkaniu zdobył znany stargardzkiej publiczności Adam Parzych. Dały one drużynie z Krosna minimalną przewagę, która w zasadzie utrzymywała się przez sporą część kwarty. Jak tylko biało-bordowi trafiali, to goście robili to także.

Dopiero w końcówce po celnej trójce Piotra Pluty (5 pkt) i później dwóch oczkach Stokłosy gospodarze nie tylko dogonili rywala, ale także wyszli na dwu punktowe prowadzenie.

To co jednak stało się w drugiej kwarcie ustawiło spotkanie. Przez ponad siedem minut piłka jak zaczarowana po rzutach miejscowych nie chciała wpadać do kosza MOSiR-u. Mimo wielu prób, przerwy na żądanie liczba 16 widniała na świetlnej tablicy po stronie gospodarzy. Krośnianie nie byliby głównym kandydatem do awansu, gdyby nie wykorzystali tego. Notując serię 15:0 po m. in. siedmiu oczkach Andrzeja Miesiewicza wyszli na trzynastopunktowe prowadzenie.

Niemoc Spójni przerwał dopiero rzutem ze strefy podkoszowej Rafał Bigus. Trafienie centra podziałało pozytywnie na miejscowych bo przed przerwą za sprawą akcji Soczewskiego i dwóch Żytki udało im się zmniejszyć stratę do pięciu punktów.

Jeśli ktoś myślał, że po przerwie Stargardzianie szybko dogonią rywala to bardzo się pomylił. Podopieczni Aleksandra Kurtnikowa grzeszyli w rozegraniu przez to mięli problemy ze zdobywaniem punktów. Gdyby nie trafienia Soczewskiego (6 pkt.), byłoby praktycznie po meczu. Goście z Podkarpacia prowadzili dziewięcioma punktami i wszystkie atuty mięli w ręku.

W ostatnie kwarcie akcją 2+1 Dawid Mieczkowski dał sygnał do heroicznej pogoni za rywalem. Na prawie pięć minut przed końcem po celnym trafieniu Soczewskiego Spójnia po raz czwarty w tym meczu doprowadziła do remisu (47:47). Wydawało się, że to jest ten czas, ta chwila gdy można przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Nic bardziej mylnego, goście ponownie jak na głównego kandydata do awansu przystało niemal natychmiast odskoczyli na cztery oczka przewagi.

Biało-bordowi próbowali zniwelować stratę i prawie w opisanej we wstępie nieszczęsnej akcji to się udało. Zabrakło jednak zimnej krwi i goście za sprawą rzutów wolnych Oczkowicza wygrali 57:53 i dzięki temu obok Stali Ostrów Wielkopolski są ciągle niepokonani.

Spójnię w tym spotkaniu należy pochwalić za ambicję. Kibice, którzy przybyli do Hali przy ulicy Pierwszej Brygady nie żałują. Brakowało co prawda Happy Endu, ale obejrzeli oni zacięte spotkanie dwóch topowych drużyn pierwszej ligi koszykarzy.

Spójnia Stargard Szcz. - MOSiR Krosno 53:57 (16:14;8:15;13:17;16:11)

Spójnia: Soczewski 14 (10 zb, 5 strat), Stokłosa 13
(as.), Bigus 12 (9 zb.), Żytko 6 (5 zb., 4 straty), Pluta 5, Mieczkowski 3, Łukasz Bodych 0, Kasprzak 0, Wróblewski 0

MOSiR: Salamonik 16 (5 zb.), Oczkowicz 13, Misiewicz 12, Wyka 7 (9 zb., 2 bloki), Baran 5 (6 strat), Parzych 2, Pieloch 2, Małgorzaciak 0, Musijowski 0

źródło: własne