ligowiec.net strona główna
redaktor dyżurny:
Bengoro
piłka nożna / II liga
piłka nożna / II liga -
Punkt, który cieszy
autor: jurgolMocno słoneczne popołudnie, niespotykane nawet w czasie wrześniowych dni babiego lata skutecznie rozleniwiło piłkarzy obu drużyn.

Nie było to widowisko jakiego można się było spodziewać po czołowych bądź co bądź zespołach II ligi. Nie dochodziło w nim do spektakularnych szarż na bramkę przeciwnika, nie obfitowało w sytuacje przyprawiające co mniej zdystansowanych obserwatorów o drżenie serca. Był to mecz, w którym dominowała taktyka i strach przed porażką, której prawdopodobieństwo obaj szkoleniowcy starali się wyeliminować nawet kosztem widowiska.
Najzupełniej adekwatnym wynikiem oddającym przebieg spotkania byłby rezultat bezbramkowy, jednak „dzięki” delikatnie mówiąc wysoce niefrasobliwej postawie kapitana gospodarzy, zawodnicy z pola zmuszeni byli „gonić” wynik. A jako że gonili zaledwie 9 minut, to szczególne podziękowania należą się im ze strony głównego sprawcy całego zamieszania bramkowego - Ufnala.

Nie sposób rozpatrywać tego spotkania bez kontekstu meczu pucharowego z GKS-em Tychy. Na tym szczeblu rozgrywek zawodnikom nie co dzień przychodzi pojedynkować się w odstępach 3-4 dniowych. Dlatego niezbędna jest pewna taryfa ulgowa w ocenie ich postawy w dniu dzisiejszym. Co istotne do składu musieli powrócić młodzieżowcy, stąd nieobecność Kosakiewicza na prawej obronie i obowiązek wystawienia np. Fijałkowskiego w środku pola. Inni zawodnicy, szczególnie ci bazujący na szybkości w rozgrywaniu akcji srogo cierpieli przez całe spotkanie nie notując tym razem udanych rajdów, bądź efektownych zagrań.

Inicjatywę przez cały mecz posiadali stargardzianie, co było łatwe do zauważenia i nie podlegało dyskusji. Jak się okazuje po ostatnich mistrzostwach świata inicjatywa w piłce nic nie znaczy. Gro drużyn posiadających tzw. optyczną przewagę przegrywała mecze! Tiki taka jest w odwrocie, a miarą postawy skuteczności drużyn jest świadome oddawanie inicjatywy rywalom, by w odpowiednich momentach szybkim atakiem zburzyć misterny plan posiadania nakreślony przez drużynę przeciwną. Tak było i dzisiaj. Z jedną małą uwagą, że już od pierwszej połowy widać było, że gol po ataku pozycyjnym w tym meczu nie padnie. I to bez względu na to dla której ze stron. Obie drużyny najgroźniejsze sytuacje stwarzały sobie po szybkich atakach wyprowadzonych dwoma, trzema podaniami z własnej połowy, po stratach przeciwnika konstruującego atak pozycyjny. Goście skutecznie pressowali dwójką Tkocz, Wróbel z przodu naciskając na stoperów Błękitnych i wykorzystując nieumiejętność dokładnego progresywnego rozegrania piłki przez Poczobuta. Z kolei katowiczanie nie radzili sobie z zagęszczonym środkiem pola i ciężko im było przebrnąć krótkimi podaniami przez linię środkową, mimo znamiennego schodzenia do drużynowego rozegrania od tyłu nominalnego napastnika - Tkocza.

I połowa
Wspomniana inicjatywa Błękitnych zarysowała się kilkoma dogodnymi, lecz z pewnością nie stuprocentowymi okazjami miejscowych. W 6min po rzucie rożnym wywalczonym po dobrym dryblingu Zdunka, strzelał Fijałkowski, następnie błyskawicznie poprawił Liśkiewicz, lecz bramkarz przyjezdnych nie dał się zaskoczyć mimo sporego zagęszczenia zawodników na własnym polu bramkowym. Zdunek po raz kolejny próbował swych sił w starciu z obrońcami w 11min zabierając do dwójkowej akcji Wawszczyka, lecz tym razem szybszy w polu karnym okazał się Gałecki. Wyjątkową aktywność Zdunka w tej fazie meczu tłumaczy jego zaledwie 11minutowa obecność w meczu środowym. A że została zakończona piękną bramką, stąd występ zawodnika w dniu dzisiejszym od pierwszej minuty. Po części zawodnik ten zaczyna przypominać innego skrzydłowego - Więcka. W przypadku Zdunka mamy do czynienia z podobną szybkością, ale nieco lepszą techniką, a także z niedobrą skłonnością do podań na oślep i rajdów w stylu „jeźdźca bez głowy”: byle szybciej, byle dalej.

Po kolejnej koronkowej akcji ofensywy Błękitnych skutecznie zablokowanemu Gajdzie obrońcy nie pozwolili sfinalizować akcji o niezłym potencjale rozwojowym, na co z kolei goście odpowiedzieli zrykoszetowanym strzałem Wróbla w 17min i ładną dwójkową akcją lewym skrzydłem Winiarczyka z Tkoczem, po której ten ostatni uderzał po ziemi zbyt lekko. W 26min z kolei próbę kontrataku widzieliśmy ze strony Błękitnych. W jednej z nielicznych swoich autorskich akcji w tym meczu na pełnej szybkości Fadecki próbował zagrywać do Gajdy, lecz kontratak przeprowadzony zbyt małą liczbą zawodników nie mógł się powieść, choć poznać było niezły schemat w rozegraniu akcji, schemat, który musiał być wcześniej ćwiczony i mógł się podobać. Zbyt bierny Fijałkowski nie potrafiący przez cały mecz znaleźć dla siebie pozycji i w tym przypadku nie wniósł kompletnie nic od siebie nie podążając za akcją, nie pokazując się do podania.

Fijałkowski
Zawodnik ten jako jeden z nielicznych młodzieżowców w kadrze ma obowiązek grać w pierwszej jedenastce i to jak się okazuje nierzadko przez cały mecz. Niestety, jest on kompletnie nieproduktywny zarówno gdy ustawiany jest w środku pola na pozycji nieco bardziej ofensywnej (I połowa) jak i nieco bardziej cofniętej do pomocy Poczobutowi (II połowa). Z racji newralgicznego miejsca jakie zajmuje na boisku (środek pola) stwarza on realne niebezpieczeństwo dla… własnej drużyny w sytuacji niekontrolowanych strat o jakich w jego przypadku nietrudno. Kategorycznie w przerwie między rundami należałoby pomyśleć o wzmocnieniu drużyny właśnie pełnowartościowymi młodzieżowcami z regionu bądź z poza, tak aby ich gra nie tylko sprzyjała samorozwojowi zawodnika, ale również by stanowiła wartość dodaną dla całej drużyny. Niejednemu kibicowi serce drżało, gdy Fijałkowski przyjmował piłkę, gdyż każde jego przyjęcie to potencjalna kontra ze strony rywala!

Jasitczak
W 18min rzut rożny etatowo wykonywany przez Wawszczyka, po którym do głowy wyskoczył Baranowski, lecz minimalnie nie sięgnął futbolówki. Baranowski, który, co trzeba zauważyć, pod nieobecność chorego Pustelnika, debiutował na pozycji stopera u boku Liśkiewicza. I trzeba powiedzieć, że pewnością siebie nieco ustępował młodszemu koledze, za to zbyt ostrożnie podchodził do możliwości rozegrania piłki od tyłu, których to umiejętności jako nominalnemu pomocnikowi nie powinno brakować. Szkoda w takich sytuacjach nieodżałowanego Jasitczaka, który znakomicie spisywał się w parze z Liśkiewiczem na środku obrony jednocześnie, posiadając status młodzieżowca, pozwalał na wypełnienie limitów regulaminowych bez utraty jakości gry przez zespół.

Najgroźniejsza akcja w I połowie miała miejsce w 30min. I znowu należy wspomnieć nazwisko Zdunka, bo to on pociągnął lewym skrzydłem aż do linii bramkowej skąd silnie dogrywał po ziemi w pole bramkowe rywala. Nawet pod nieobecność w polu karnym rywala kolegów Zdunka z drużyny bliski ich wyręczenia był Gałecki odbijając nastrzeloną piłkę na róg minimalnie obok słupka własnej bramki. Kolejny raz Zdunek nie pozwolił zapomnieć o swoim istnieniu w 39min, kiedy to po samotnym rajdzie z własnej połowy, po rzucie rożnym rywali i przebiegnięciu 40 metrów zatrzymał się na Szymińskim. Wcześniej jeszcze pod przeciwległym polem karnym, Szkatuła ośmieszył kolejno Liśkiewicza i Murawskiego, po to by następnie uderzyć ponad bramką. A 3 minuty przed końcem najbardziej utytułowany zawodnik na boisku - Wróbel, mający za sobą karierę ekstraklasowca w GKS-ie Bełchatów, strzelił prosto w ręce Ufnala, po groźnie zapowiadającej się kontrze, w której w pewnym momencie uczestniczyło trzech zawodników Rozwoju przeciwko jedynie dwóm obrońcom Błękitnych.

Wojtasiak
I tak oto generalnie leniwa i senna I połowa dobiegła końca, w której jedyne groźne sytuacje stworzone zostały z kontrataków, związanych z szybkim dogrywaniem piłki do zawodników pokazujących się na wysokich (w sensie ustawienia) pozycjach. Podsumowując tą połowę należy wspomnieć o Wojtasiaku, piłkarzu, którego ze względu na problemy zdrowotne w drugiej części meczu już nie oglądaliśmy. Zawodnik jak na swój wiek nadzwyczaj dojrzały, próbowany na obronie, próbowany już wcześniej, lecz bez rezultatu w środku pola. Od jakiegoś czasu jego gra ponownie w pomocy zaczyna nabierać sensu. Mógłby wkrótce stać się reżyserem gry Błękitnych, takim zawodnikiem, przez którego przechodzą piłki każdej akcji konstruowanej od tyłu. Rzadko która drużyna na tym szczeblu rozgrywek może się pochwalić takim zawodnikiem. Niezły mecz w Pucharze, dzisiaj również pokazał się z dobrej strony, potrzeba czasu i zdrowia, by wychować sobie w Stargardzie rasowego rozgrywającego z umiejętnością również, co niemniej ważne, przerywania akcji przeciwnika.

II połowa
II połowa, mimo strzelonych bramek, okazała się być jeszcze bardziej wyrachowaną i przez to uboższą w sytuacje bramkowe niż pierwsza. Zaczęło się od potwornego zamieszania w okolicach 11 metra gości po rzucie rożnym bitym przez Błękitnych. Całkiem przypadkowe rozszerzenie gry do Zdunka już nic nie dało, gdyż jego strzał z łatwością zablokował błyskawicznie doskakujący Kapias.

Ufnal
Wszystkie nadzieje utrzymania satysfakcjonujące obie strony wyniku 0-0 przekreślił bramkarz miejscowych Ufnal. Już w 56min podniósł ciśnienie kibicom niepewnie interweniując po banalnym dośrodkowaniu Winiarczyka wykładając piłkę wprost pod nogi Wróbla. Ten najwyraźniej zaskoczony takim obrotem sprawy właściwie… oddał futbolówkę bramkarzowi z powrotem. Chwilę potem już ostatecznie prysły marzenia o bezpiecznym 0-0, a stało się to ponownie za sprawą kapitana gospodarzy. Wypuszczony Wróbel podaniem na dobieg od Mazurka został brutalnie poturbowany przez spóźnionego Ufnala. A że działo się to w obrębie szesnastki, karny na bramkę bez chwili zawahania pewnie zamienił Kapias.

Gutowski/Flis
Jako że Błękitni już w kilku poprzednich meczach udowodnili, że strata bramki nie musi oznaczać meczu przegranego, już w 64min wprowadzony do gry Gutowski po rzucie rożnym doszedł do głowy minimalnie przenosząc piłkę ponad poprzeczką. Wprowadzenie dynamicznego Gutowskiego na podmęczonego Świerczyńskiego w 64min było jednym z bardziej udanych posunięć trenera Kapuścińskiego w meczu. Obok obecnego od II połowy Flisa była to jedna z wyróżniających się postaci w meczu. Gutowski na tyle rozruszał lewą flankę drużyny, że wymęczony Świerczyński z Rozwoju nie dotrwał do końca meczu i musiał zostać zmieniony w 85min. I właśnie Gutowski po akcji typowej dla skrzydłowego, zostawiającego metr za sobą prawego obrońcę precyzyjnie dograł do nabiegającego na wysokość bramki Flisa. Ten mimo asysty dwóch wracających obrońców głową skierował piłkę do siatki. I tak o to rezerwowi odzyskali cenny punkt, punkt który z przebiegu całego spotkania Błękitnym z pewnością się przynależał.

Taktyka
Od tej chwili żadna z drużyn nie podkręcała tempa, nie starała się atakować większą liczbą zawodników. Już wcześniej trener Dietmar Brehmer przeszedł na grę z jednym napastnikiem zdejmując prawoskrzydłowego Szkatułę i wprowadzając Gielzę. W tym momencie wyjściowe ustawienie 4-4-2 z ofensywnie usposobionymi bocznymi pomocnikami Mazurkiem i Szkatułą przeszło na bardziej zachowawcze 4-2-3-1 ze wspomnianym Gielzą na szpicy. Dotychczasowi napastnicy (Tkocz, Wróbel) wycofani zostali za Gielzę kontynuując w dalszym ciągu sporą wymienność pozycji formacji ofensywnej zespołu. Choć nie da się ukryć, że największe zagrożenie czyhało na stoperów Błękitnych, gdy Wróbel operował jako typowy środkowy napastnik bardziej niż jak miał schodzić do środka z prawej flanki. Do 63min Rozwój grał właśnie dwoma środkowymi napastnikami oskrzydlanymi w akcjach ofensywnych przez wspomnianych bocznych pomocników. Wymienność pozycji ofensywnego kwartetu polegała nie tylko na zamianie stron przez skrzydłowych, ale również na próbach rozgrywania podejmowanych przez Tkocza, czy momentami grze na szpicy przez Mazurka. Podkreślenia wymaga aktywna gra dwójki napastników już w momencie konstruowania akcji począwszy od stoperów drużyny gospodarzy, efektywnie utrudniając tym samym spokojne jej budowanie i zmuszając do długich, a przez to często niecelnych podań.

Błękitni natomiast w odróżnieniu od meczu pucharowego wyszli z zagęszczonym środkiem pola w ustawieniu 4-1-4-1 z asekuracyjnie ustawionym Poczobutem przed dwójką stoperów. Ciekawie drużynę uformowało wejście Flisa. 4-1-3-1-1 chyba najdokładniej oddaje układ formacji na boisku. Flis spełniał rolę zawodnika drugiej linii, ale jednak nie do końca napastnika, za którego uważać należałoby Magnuskiego wprowadzonego za Gajdę. Flis zresztą bardzo udanie połączył pomoc z atakiem i tylko żałować należy, że nie udało się tego „pożenić” z dogrywającym Wojtasiakiem z głębi pola.

Punkt
Po zdobyciu wyrównującej bramki mimo wszystko to gospodarze byli bliżsi zdobycia decydującego trafienia. W 81min ponownie Flis po zagraniu Magnuskiego znalazł się sam na sam z Solińskim i chyba zaskoczony faktem braku spalonego właściwie oddał piłkę do rąk własnych bramkarza. W 84min ponownie Flis próbował zaskoczyć Solińskiego ze skrzydła, lecz dogranie z linii końcowej w pole bramkowe nie zdołało wyminąć dobrze ustawionego bramkarza. Jako że mecz, mimo optycznej przewagi Błękitnych, mógł zostać uznany za wyrównany, wspomnieć należy o dwóch sytuacjach katowiczan na zakończenie meczu. W 67min z trudnej pozycji z półobrotu celnie uderzał Gielza, a w 76min ponownie Gielza tym razem w roli asystenta zbyt słabo dogrywał do wychodzącego Wróbla, przez co mało widoczny w całym meczu, lecz również nie popełniający rażących błędów Murawski, mógł odnieść korzyść z własnego dobrego ustawienia. Statystyką dokumentującą przewagę Błekitnych niech będzie ich zwycięstwo w rzutach rożnych stosunkiem aż 7-2.

Do tego punktu należy podejść z szacunkiem, jako zdobyczy wywalczonej z równorzędnym rywalem, w dodatku na zakończenie niezwykle wyczerpującego, ale i obfitującego w sukcesy tygodnia. Tygodnia, w którym ci w większości młodzi piłkarze zebrali swe nie do przecenienia w dalszej karierze doświadczenia.

Błękitni Stargard Szcz. - Rozwój Katowice 1-1 (0-0)
0-1 Kapias (k) 59min
1-1 Flis 68min

Błękitni: Ufnal - Murawski, Liśkiewicz, Baranowski, Wawszczyk - Poczobut - Fadecki, Wojtasiak (46’ Flis), Fijałkowski, Zdunek (64’ Gutowski) - Gajda (54’ Magnuski)

Rozwój: Soliński - Świerczyński (85’ Bella), Szymiński, Gałecki, Winiarczyk - Szkatuła (63’ Gielza), Gacki, Kapias, Mazurek - Tkocz (82’ Wawrzyniak), Wróbel
ż.k.: Ufnal (Błękitni), Szkatuła, Wróbel (Rozwój);
źródło: obserwacja własna
 

multimedia
najnowsze multimedia





co ? gdzie ? kiedy ?
poprzedni marzec 2024 nastepny
Pon Wt Śr Czw Pt Sb Nd
        1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31
dzisiejsze newsy
inne/inne sporty: 2
 
top komentarze
newsy:
mecze:
21 » Korona Człopa-Gavia Cho »
12 » Gwardia Koszalin-MKP Sz »
11 » GKS Manowo-Iskra Białog »
10 » Dąb Dębno-Kasta Szczeci »
10 » Orzeł Bierzwnik-Lech Cz »
10 » Orzeł Łubowo-Wrzos Born »
9 » Morzycko Moryń-Dąb Dębn »
8 » Kłos Pełczyce-Pogoń Bar »
8 » Calisia Kalisz Pomorski »
8 » Ina Nadarzyn-Skrzydlaci »
aktualnie na portalu
zalogowanych: 1
VinetaWoli...
gości: 5
statystyki portalu
• drużyn: 3129
• imprez: 151633
• newsów: 78060
• użytkowników: 81033
• komentarzy: 1171942
• zdjęć: 892748
• relacji: 40576
Najwiďż˝kszy Skateshop w Szczecinie.


widzisz błąd na stronie - zgłoś go nam
© 2006-2024 - by ligowiec team
Polityka Cookies