Prawdziwą furorę we wczorajszym meczu inaugurującym rozgrywki I ligi z udziałem Espadonu, zrobiła... nowa maskotka klubu. I dobrze, bo wzorem chociażby amerykańskiej NBA, czyli zdaniem wielu najlepiej zorganizowanych rozgrywek na świecie, klubowe wielkie pluszaki, czy też przedziwne stwory to wcale nie błaha rzecz!
Przykuwają uwagę dzieci, bawią dorosłych, reprezentują klub, a nawet ze sobą rywalizują. Na ich podobieństwo tworzy się całe spektrum klubowych gadżetów, pojawiają się w mediach... po prostu są częścią wielkiego show, bo sport dziś to już nie tylko walka zawodowców na boisku czy parkiecie. Na rodzimej ziemi tego typu kolorytu też mamy co raz więcej. Od wielu lat klubowe maskotki towarzyszą meczom piłkarskim, pojawiły się również w piłce ręcznej, koszykówce oraz siatkówce.
I tak szczecińska Pogoń ma swojego Gryfusa, chyba najładniejszą i najbardziej charakterystyczną z maskotek Ekstraklasy, koszykarze King Wilków swojego Wilka Morskiego, siatkarki z Polic Chemiczka, a siatkarze Espadonu...
No właśnie. Jeszcze nie wiemy jakie imię będzie nosić stwór, który pojawił się w środę na parkiecie Szczecińskiego Domu Sportu podczas meczu Espadonu z Krispolem Września. Jedni ze zdumieniem pytali 'co to za dziwactwo?', drudzy sądzili, że 'obcy wylądowali'. Wszyscy jednak z wielkim uśmiechem na twarzy i brawami przywitali nowego kompana meczów siatkarskich z udziałem naszego pierwszoligowca. Okazało się, że ta szczecińska maskotka to odpowiednik miecznika (inaczej: włócznika), czyli charakterystycznej i dość rzadko spotykanej w naszej części świata drapieżnej ryby. Jest ona również częścią herbu/loga Espadonu. Już pierwsze ligowe spotkanie Espadonu i pierwsze próby piłowania przez tą rybę-miecz stanowiska sędziego zapowiada ciekawostki poza głównym nurtem wydarzeń na parkiecie. Teraz pozostaje jeszcze tylko wybór właściwej nazwy dla maskotki. Na oficjalnym społecznościowym profilu klubu trwa konkurs na imię dla miecznika. A jakie Waszym zdaniem pasuje najbardziej do tej postaci? Czy swoim urokiem oraz przebojowością ma szansę przebić chociażby Gryfusa, częstego bywalca transmisji telewizyjnych i mistrza drugiego planu lub najlepszego tancerza w regionie - Chemiczka? Czekamy na Wasze opinie! Powyżej Gryfus, a poniżej Wilkuś i Chemiczek...
źródło: własne
|
|