Tomasz Gielo, były zawodnik AZS-u Szczecin to postać wyjątkowa. Nie tylko dlatego, że to nasza nadzieja na NBA, ale przede wszystkim, mimo młodego wieku, to idealny wzór do naśladowania dla sportowców. Sprawdźcie sami. Warto przeczytać ten krótki wywiad z zawodnikiem grającym w uniwersyteckiej lidze NCAA, w barwach Liberty Flames.
Podczas szczecińskiego turnieju Bombardier Basketball Weekend (wyniki - tutaj) spotkałeś się z młodymi zawodnikami. Dla nich jesteś najlepszym przykładem, że spełniają się marzenia. To był Twój trzeci sezon w NCAA. W obecnych rozgrywkach spędzałeś na parkiecie średnio 31 minut, notując w tym czasie 11 punktów i 6 zbiórek. Dobre mecze przeplatałeś jednak ze słabymi. - Rzeczywiście były wzloty i upadki w tym roku. Po części wiąże się to z tym, że musiałem zmienić pozycję na boisku. Przed sezonem trener przedstawił sprawę jasno. Wiem, że całe życie grasz na pozycji cztery, ale w seniorskiej koszykówce, tej profesjonalnej powinieneś grać tylko jako trójka, czyli niski skrzydłowy...
...Wiąże się to z większą odpowiedzialnością na obwodzie. Musiałem grać przeciwko zawodnikom niższym od siebie, którzy są szybsi. Ale jednocześnie mój wzrost daje mi przewagę na tej pozycji. Jeżeli jest taka możliwość to mogę zagrać tyłem do kosza. Myślę, że te wahania formy były właśnie związane z tą zmianą pozzcji. W przyszłym sezonie mam nadzieję, ze będę wstanie ustabilizować swoją formę i pokażę na co mnie stać.
Nawet nie będąc specjalistą widać, że nabrałeś sporo masy mięśniowej. Z tego co wspominałeś - przez ten okres pobytu w Stanach, przytyłeś 14 kilogramów i to wszystko wypracowane na siłowni. - Jest takie powiedzenie w Stanach, że ciężka praca bije talent, jeżeli talent nie pracuje ciężko. Nieważne jaki jesteś utalentowany, jeżeli nie pracujesz ciężko, nie masz szans, aby osiągnąć sukces. Jesteś jednym z wielu zmarnowanych talentów. Ciężką pracą jesteś wstanie osiągnąć wszystko. Jest to moje motto i staram się tego trzymać. Wiem na co mnie stać, jakie są moje możliwości. Lubię ciężko pracować, ale nie zabijam swojego ciała. Przy tym wszystkim nie zapominasz o nauce. A trzeba przyznać, że rzadko łączy się sport z nauką. Traktuje się to jak dwa różne bieguny. - Bardzo rzadko można usłyszeć o zawodnikach, którzy rozwijają się zarówno w sporcie jak i w nauce. Z koszykówki jedyny przykład, który potrafię podać to Hubert Radke z Rosy Radom, który jednocześnie łączy prace w kancelarii prawniczej z grą w ekstraklasie. Równocześnie pisze doktorat. To jest coś godne podziwu. Jest to też motywacja dla mnie, że jest to możliwe łączenie sportu z nauką. Sportu nie uprawia się całe życie. Kariera kończy się w wieku 35 lat. Chyba, że masz szczęście to w wieku 40 lat. Później pozostaje do przeżycia drugie tyle jako normalny człowiek, jako jeden z wielu. Teraz pytanie co z tym zrobisz? Zbankrutujesz tak jak większość sportowców w USA, gdzie ta nauka idzie w las. Czy jakąś lekcję wyciągniesz z tej nauki. Aby sukces z boiska przenieść poza boisko. Przed tobą ostatni sezon w NCAA. To on zdecyduje o twojej dalszej karierze. jakie cele sobie stawiasz? - Być liderem swojej drużyny, zarówno na boisku, jak i poza nim. Dodatkowo muszę formę ustabilizować. Mam pełne zaufanie od trenera. Wydaje mi się, że pozostałą część pozostaje już tylko w moich rękach. Dam z siebie wszystko.
źródło: własne
|
|