ligowiec.net strona główna
redaktor dyżurny:
paulinus
piłka nożna / II liga
piłka nożna / II liga -
A jednak żal...
autor: tasiaW sobotnie pochmurne popołudnie dwie drużyny środka tabeli trzeciej klasy rozgrywkowej uraczyli kibiców widowiskiem, w których składnymi akcjami i emocjami im towarzyszącymi można by obdzielić nie jedno spotkanie nawet na szczeblu ekstraklasy. Oglądaliśmy dobry, żywy mecz niestety bez happy endu dla gospodarzy.

Spotkanie zapowiadano jako pojedynek Błękitnych z rewelacją wiosny, drużyną, która we wszystkich tegorocznych pojedynkach zabierała punkty rywalom, drużyną, która ewidentnie po zmianie trenera i kilku najwyraźniej udanych transferach (m.in. z I-ligowego ROWu Rybnik) była na fali wznoszącej. Mimo samych superlatyw, jakimi posługiwano się w ostatnim czasie mówiąc o ekipie Ruchu po pierwszej połowie spotkania można było dojść do wniosku, że do Stargardu Szczecińskiego przyjechał jeden z outsiderów rozgrywek, a nie zespół będący tuż za plecami Błękitnych w ligowym rankingu.
Pierwsza połowa

Już w 3. min. akcję zachęcającą kolegów do śmielszego ruszenia do przodu podjął z racji pozycji na boisku nieco niespodziewanie Liśkiewicz, kapitan drużyny. Ruszył przez całą połowę rywala z piłką przy nodze zatrzymany dopiero został przez swojego vis-a-vis Gamlę. Chwilę potem do głosu zaczęli dochodzić gracze nominalnie predestynowani do działań ofensywnych. I tak w 4. minucie po dokładnym podaniu Magnuskiego z lewego skrzydła jeden z szybkich ataków celnym strzałem zakończył Gutowski. W 12. minucie z kolei finalizując szybki kontratak ponownie Magnuski tym razem zagrywał do Fadeckiego, który mimo że jest niezwykle szybkim zawodnikiem nie był już w stanie dogonić piłki, którą uprzednio sam sobie zbyt mocno wypuścił w polu karnym i jak było do przewidzenia padła ona łupem czujnego Kasprzika (gwoli wyjaśnienia: brata Grzegorza, grającego onegdaj we Flocie Świnoujście). W tej fazie gry goście próbowali konstruować akcje wznawiając grę z własnej połowy konsekwentnie rzutami od bramki wybijanymi w okolice 40-go metra od bramki Błękitnych. Tam również konsekwentnie w powietrzu Liśkiewicz górował wespół z Jasitczakiem wybijając Ruchowi z głowy wszelkie próby stworzenia choć zalążka akcji. Jeżeli już udało się gościom wyłuskać piłkę w strefie środkowej to gracze ofensywni (Bella, Szatkowski) razili nieporadnością w dogrywaniu piłek do współpartnerów.

Prowadzenie

Na domiar złego dla przyjezdnych w obronie również było radośnie i bezstresowo. W 14 minucie kiks ostoi defensywy Gamli bezlitośnie i z zimną krwią godną niejednego ligowego wyjadacza, wykorzystał Fadecki, nie dając szans Gamli na odegranie się choćby faulem, a także Kasprzikowi na zastanowienie się, w który róg bramki poszybować, aby nie rozminąć się z futbolówką. Bramka padła tyleż przypadkowo co zasłużenie. Niewymuszone błędy indywidualne, jak w tym przypadku, zawsze są przyczyną bramek niespodziewanych. Tu jednak bramka Błękitnym z przebiegu dotychczasowego kwadransa, a jak się okaże również dalszej części I połowy się należała. Należało docenić fakt, że już od 14 minuty gospodarze mogli uspokoić grę i powoli dążyć do powiększenia przewagi.

Gdy padła bramka obraz gry nie zmienił się. W dalszym ciągu stroną przeważającą byli gospodarze. W obronie królował Liśkiewicz, kluczowe odbiory notował „walczak” Magnuski, środek pola przepychał Poczobut nierzadko mający nad sobą Kierdala łącznie z Kilińskim na małej przestrzeni. Na lewej stronie solidnie w obronie zaprezentował się Wawszczyk, który dodatkowo umiejętnie inicjował szybkie kontry, dzięki czemu prawa flanka Ruchu praktycznie nie istniała w I połowie. I tylko Wojtasiak jakoś tak przez cały mecz nie mógł sobie znaleźć miejsca w środku pola wyraźnie odstając od reszty zespołu.

W 22. minucie znowu Magnuski w roli rozgrywającego dostrzegł wychodzącego na lewym skrzydle Gutowskiego. Ten huknął jak z armaty tuż przy prawym słupku bramki skutecznie interweniującego Kasprzika. Kontynuując niejako tą akcję po dośrodkowaniu Wawszczyka z rzutu rożnego ponownie Gutowski, tym razem głową próbował zaskoczyć bramkarza gości.

Ruch w dalszym ciągu raził nieporadnością w konstruowaniu akcji. Własną sytuację z 22. minuty zawdzięcza błędowi w wyprowadzeniu piłki chwalonego Liśkiewicza. A że działo się to w polu karnym tym większą ulgę poczuli kibice, gdy Bella nieporadnie starał się obsłużyć podaniem Dudka. W 20. minucie z kolei Szatkowski szykując się do zadania ciosu z 7 metrów od bramki Budnika, został umiejętnie przyblokowany ryzykownym, acz umiejętnym wślizgiem przez w pełni rehabilitującego się Liśkiewicza. Jeszcze jedna okazja dla gości miała miejsce w 32. minucie, kiedy to w zamieszaniu w polu karnym i grze wysoką, pionowa piłką, Bella przenosi futbolówkę ponad poprzeczką, próbując zapewne lobować bramkarza. Gospodarze odpowiedzieli szybkim atakiem wyprowadzanym przez dobrze w ofensywie współpracujących ze sobą Fadeckiego z Kosakiewiczem zakończoną wywalczonym rzutem rożnym. Po nim groźnie, aczkolwiek zbyt lekko główkował Jasitczak. W 36. minucie pod ładną dwójkową akcję Magnuskiego z Gajdą podłączył się strzałem z 18 metrów Wojtasiak, nie uderzając jednak czysto w piłkę fatalnie spudłował.

Podsumowując grę stargardzian w pierwszej połowie trzeba jeszcze raz podkreślić dobrą współpracę prawego skrzydła w fazie ataku Fadecki - Kosakiewicz, co niestety, jak się później okazało, skutkowało mniejszą koncentracją tego drugiego na zadaniach obronnych. Z lewej strony groźnie finalizował akcje strzałami Gutowski, a stoperzy bez wahania wyjaśniali wszelkie zagmatwane sytuacje na korzyść gospodarzy. W drugiej linii często faulujący, ale skuteczny w odbiorze Poczobut starał się przerywać większość z przeprowadzanych prób zawiązania akcji zaczepnej już w zalążku. Oglądaliśmy więc w pierwszej odsłonie dobrze funkcjonujący zespół, któremu w drugiej części meczu rozpędzający się Ruch na coraz mniej zaczął pozwalać.

Druga połowa

W 47. minucie jeszcze raz do głosu doszli Błękitni, kiedy to efektownym podaniem piętą Gajda obsłużył podłączającego się Wawszczyka. Wawszczykowi jednak zdecydowanie lepiej wychodzi gra defensywna, stąd trudność z pożytecznym wykorzystaniem tak niekonwencjonalnego podania. Później już, tak do 60. minuty oglądaliśmy jak to goście grają w piłkę. Zaczęło się od gruntownych zmian jakie przeprowadził w przerwie meczu trener Stanisław Wróbel. Wymienił dwóch zawodników ofensywnych Sotora i Bellę odpowiedzialnych za skrzydła, a dostawił jeszcze jednego napastnika na szpicę i … lewego obrońcę. Tak, tak, Fadecki z Kosakiewiczem nieźle zakręcili parę razy Nowakiem, który za nic nie mógł doczekać się wsparcia od Belli. Tym sposobem trener Wróbel w dwóch jednoczesnych posunięciach wzmocnił atak i przemeblował lewą flankę. Dotychczasowy lewy obrońca Nowak przeszedł wyżej w pionie, a jego miejsce zajął wprowadzony Bodzioch. Widać Ruch cierpi na bogactwo zawodników na tej newralgicznej pozycji czego nie można powiedzieć o kadrze Adama Nawałki. Na ile zmiany okazały się być skuteczne nikogo znającego wynik nie trzeba przekonywać.

Zaczęło się w 50. minucie. Prawą stroną ruszył Szatkowski, by z wysokości pola karnego dorzucić piłkę do znakomicie składającego się do strzału Dudka. Ten jednak równie znakomicie został czysto wyblokowany przez obrońców. W 51. minucie strzał Nowaka również zablokowany, z ta różnicą, że tym razem ręką. Ręka w ocenie sędziego była jak najbardziej przypadkowa, nastrzelona, nieumyślna i jakby ją nie nazwać nie została zaklasyfikowana jako naruszenie przepisów.

Remis po raz pierwszy

Jakkolwiek szybko gospodarze zdobyli prowadzenie po zaledwie dwóch akcjach w pierwszej połowie, to identycznie goście, po 11. minutach gry w drugiej odsłonie już zdołali odrobić poniesione straty. Precyzyjne dośrodkowanie Szatkowskiego z prawej flanki bezlitośnie wykorzystał nieobstawiony i wcale nie najwyższy Nowak spokojnie trafiając do siatki głową. W przekroju drugiej połowy trzeba przyznać, że lewe skrzydło Ruchu robiło wrażenie wymiennością pozycji i zrozumieniem między Nowakiem i Bodziochem, a że Kosakiewicz mistrzem gry obronnej nie jest każda akcja ta stroną stawała się zarzewiem groźnej sytuacji oskrzydlającej. Co ciekawe obaj zawodnicy są nominalnymi lewymi obrońcami, więc prawdopodobnie nie mają okazji występować razem w takim ustawieniu zbyt często, a mimo to obaj nieźle się uzupełniali. Dopiero przy ustalonym wyniku za zmęczonego Nowaka wszedł nominalny pomocnik Dyczek, który dla odmiany grał bardzo asekuracyjnie dublując niemal pozycję Bodziocha.

Ponowne prowadzenie

Oddać Błękitnym należy, że nie podłamał ich stracony gol. I właściwie w pierwszej swojej wyprowadzonej akcji, która dosięgła pola karnego przeciwnika, po 12. minutach od straty bramki zdołali ponownie wyjść na prowadzenie ku tym większej radości zgromadzonych kibiców o ile byli oni potężnie zaskoczeni obrotem sytuacji. Zaczęło się od przytomnego i co najważniejsze dokładnego przerzutu wprowadzonego za Gutowskiego Zdunka. Uruchomiony na skrzydle Fadecki minął zwodem nieco bojaźliwie go atakującego obrońcę i podał na 16. metr do Magnuskiego. Tym razem przesunięty już w tym momencie do drugiej linii Magnuski ze spokojem płynącym z doświadczenia przyjął, spokojnie przymierzył i precyzyjnie wymierzył piłce drogę do siatki. Losy meczu ponownie się odwróciły, ale jak można się było spodziewać, Ruch, będąc już rozpędzonym nie zmierzał przerywać swojej passy meczów bez porażki.

W 76. minucie w polu karnym gospodarzy przedzierał się Dudek, jednakże nie wydaje się, by dochodząc do pozycji strzeleckiej mógł tak łatwo minąć Liśkiewicza, który powalony na murawę musiał, tracąc równowagę zostać potraktowanym nieprzepisowo. Dwie minuty później po rzucie rożnym wykonywanym przez Magnuskiego do wychodzącego za plecy obrońców Flisa zagrywał Fadecki. Jednak główka tego pierwszego wylądowała w rękawicach bramkarskich Kasprzika. W tej fazie gry Błękitni utrzymywali względną przewagę objawiającą się nie tyle klarownymi sytuacjami podbramkowymi, co oddalaniem gry od własnego pola karnego. Ten względny spokój zapewniał m.in. Zdunek reaktywując lewą flankę po zejściu Gutowskiego. Dobrze wyglądała jego współpraca z Flisem schodzącym do boku, a także jego rajd z 80. minuty po ekwilibrystycznym podaniu piętą otrzymanym od Poczobuta. Odnotowania warte jest jeszcze uderzenie Kosakiewicza etatowo wykonującego rzuty wolne w II połowie, w 83. minucie tuż obok słupka.

Ustawienie

Zanim padła kolejna wyrównująca bramka warto się przyjrzeć bliżej ustawieniom taktycznym zespołów i ocenie zmian wprowadzonych przez obu trenerów. Niezwykle ciekawie pod tym względem wypadł Ruch. Wyjściowo ustawieni 4-2-3-1 przez cały mecz utrzymywali z grubsza tak naszkicowane linie. Jednak już pod koniec pierwszej połowy Kiliński (jeden z defensywnych pomocników) zaczął odważniej podchodzić wyżej zaburzając nieco kształt formacji wyjściowej. W przerwie trener Wróbel musiał coś zmienić i wprowadził odważnie od razu dwóch zawodników. Wtedy to 4-2-3-1 przeszło zdecydowanie w 4-1-3-2 z jedynym defensywnym zawodnikiem środka pola w postaci Kierdala i dwójką napastników ustawionych raczej w pionie, ale wyraźnie wysuniętych przed ofensywną część linii pomocy - Dudkiem i Gładkowskim. O ile grał jeszcze strzelec bramki Nowak, ustawienie owo było zachowane, natomiast gdy wszedł zmiennik Nowaka - Dyczek, bardziej operował on u boku Kierdala schodząc do skrzydła jedynie w fazie gry obronnej Ruchu. Do tego dochodzi po zdobyciu bramki na 2-2, cofnięty na swoją pozycję wyjściową Kiliński. Chociaż to nie ustawieniem goście wywalczyli remis, a bramką ze stałego i jak się okaże zupełnie przypadkowego fragmentu gry, to roszady w składzie należy uznać za interesujące i jednak skuteczne. Obok zdobyczy bramkowych efekt był taki, że zaktywizowała się lewa flanka, gdzie operowali Nowak z Bodziochem, a i przebudził się Dudek mając w polu karnym do gry również Gładkowskiego.

Błękitni konsekwentnie w ustawieniu 4-4-2 co wynika zapewne z faktu posiadania dwójki równorzędnych napastników, których szkoda by było nie wykorzystywać jednocześnie. Na środku pomocy obok Poczobuta zagrał Wojtasiak, niezbyt jak już wspomniano odnajdujący się na tej pozycji. Po zmianach dalej pozostało 4-4-2 choć wprowadzony Flis już nie grał tak wysoko jak Magnuski w pierwszej połowie. Magnuski, który po wprowadzeniu Flisa za Wojtasiaka przesunął się do drugiej linii. Przyznać trzeba, że ta pozycja nie jest mu obca i kto wie czy wkrótce, szczególnie ze względu na swoją waleczność w walce o piłkę nie zadomowi się na niej na stałe, ustępując miejsce w ataku stopniowo wprowadzanemu w drużynę Flisowi. Równie korzystnie zaprezentował się zmiennik Gutowskiego na lewym skrzydle - Zdunek, co podkreśla jedynie fakt, iż w tej rundzie Błękitni mają ławkę z pełnowartościowymi zmiennikami zawodników z pierwszego składu.

Końcówka

Końcowe 5. minut spotkania rozpoczął rzut wolny dla Zdzieszowic niemal z linii 16 metrów podyktowany za zagranie ręką Flisa. Mimo ogromnego muru i wszystkich zawodników Błękitnych umiejscowionych w polu karnym, Kiliński i tak znalazł drogę do bramki. Tym bardziej żal straconego gola, że uderzenie Kilińskiego nie było technicznym majstersztykiem, ani też rozrywającą siatkę petardą. Strzelił, co prawda mocno i z niedalekiej odległości, ale w miejsce gdzie winien stać bramkarz. Budnik jednak, cały mozół ustawianego muru zaprzepaścił własnym złym ustawieniem, w dodatku zupełnie nie reagując na zmierzającą w światło bramki piłkę. Co ciekawe na tym nie emocje się nie zakończyły. Bo to goście niesieni na fali zdobytej bramki próbowali wydrzeć całą pulę.

W 90. minucie w zamieszaniu pod bramką Budnika Jasitczak tak niefortunnie główkował, że piłka spadła na 5 metr wprost pod nogi przeciwnika. Tym razem obyło się jednak bez skutecznej finalizacji. I jeszcze w końcowej minucie doliczonego czasu gry po kolejnym rzucie wolnym wykonywanym przez Kilińskiego niepilnowany Fedorowicz doszedł w wyskoku do głowy, lecz uderzył tuż obok bramki, co z pewnością zostało przyjęte z dużą ulgą przez miejscowych. Brak asysty któregokolwiek z obrońców być może spowodowany był chwilową dezorientacją wynikającą raz - z oczekiwania na końcowy gwizdek, a dwa - z dokonanej zmiany, po której na boisku pojawił się nieznany dotąd defensorom nowy zawodnik.

Podsumowując, dzięki wyraźnym pozytywom płynącym z obserwacji postawy Błękitnych szczególnie w pierwszej połowie, czuć było żal w wypowiedziach kibiców po meczu, żal z niezdobytych 3 punktów mogących okazać się kluczowymi w końcowym rozrachunku. Jak blisko było zwycięstwo niech zobrazuje stosunek rzutów rożnych: 5-1 na korzyść gospodarzy.

5.04.14 II liga grupa zachodnia
Błękitni Stargard Szcz. - Ruch Zdzieszowice 2-2 (1-0)
1-0 Fadecki 14’
1-1 Nowak 56’
2-1 Magnuski 68’
2-2 Kiliński 85’

Błękitni: Budnik - Kosakiewicz, Jasitczak, Liśkiewicz, Wawszczyk - Fadecki, Wojtasiak (Flis), Poczobut, Gutowski (Zdunek) - Magnuski (Wojciechowski), Gajda

Ruch: Kasprzik - Łęszczak (Fedorowicz), Bachor, Gamla, Nowak (Dyczek) - Kierdal, Kiliński - Sotor (Gładkowski), Szatkowski, Bella (Bodzioch) - Dudek

żółta kartka: Flis, Fadecki (Błękitni), Bachor, Bodzioch (Ruch)
źródło: własne
 

multimedia
najnowsze multimedia





co ? gdzie ? kiedy ?
poprzedni kwiecień 2024 nastepny
Pon Wt Śr Czw Pt Sb Nd
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30          
dzisiejsze newsy
 
top komentarze
newsy:
1 » Ryszard Tarasiewicz now »
mecze:
32 » Gavia Choszczno-Olimp Z »
25 » Wrzos Borne Sulinowo-Po »
17 » Orzeł Wałcz-Chemik Poli »
13 » Myśla Dargomyśl-Dąb Dęb »
13 » Mirstal Mirosławiec-Jed »
12 » Błonie Barwice-KS Dziko »
11 » Pogoń Wierzchowo-Błonie »
10 » Zawisza Grzmiąca-Wiarus »
10 » Pogoń Barlinek-Sokół Su »
9 » AP FENESTRA Kotwica Koł »
aktualnie na portalu
zalogowanych: 0
gości: 1
statystyki portalu
• drużyn: 3129
• imprez: 151690
• newsów: 78128
• użytkowników: 81111
• komentarzy: 1173630
• zdjęć: 896714
• relacji: 40618
Najwiďż˝kszy Skateshop w Szczecinie.


widzisz błąd na stronie - zgłoś go nam
© 2006-2024 - by ligowiec team
Polityka Cookies