Gospodarz Turnieju o Puchar Prezydenta Koszalina - AZS Koszalin zagra w jutrzejszym (22.09) finale tego turnieju. O godzinie 17.30 przeciwnikiem akademików będzie Trefl Sopot. Sopocianie bez większych problemów pokonali Energę Czarnych Słupsk 87:67, natomiast AZS Koszalin po pełnym emocji meczu z PGE Turowem Zgorzelec zwyciężył 78:69.

W pierwszym spotkaniu o Puchar Prezydenta Miasta Koszalina Trefl Sopot podejmował Czarnych Słupsk. Od pierwszych minut słupszczanie nie potrafili zagrać składnej akcji. Najjaśniejszą postacią meczu był filigranowy rozgrywający - Frank Turner. Młody Amerykanin z dużą łatwością mijał kolejnych obrońców Energi Czarnych, a pod samą obręczą bez kompleksów zdobywał punkty (26 pkt. 10/14 z gry) nad większymi zawodnikami.

Vis a vis rozgrywającego Trefla - Todd Abernethy nie pokazał nic szczególnego poza szybkimi penetracjami i podaniami na obwód. Najlepszym momentem koszykarzy trenera Linartasa była druga kwarta, gdy głównie dzięki Michałowi Nowakowskiemu słupszczanie pozostawali cały czas w meczu. Zupełnie niewidoczny był Oded Brandwain, nie radzący sobie z presją obrońców Trefla.

Energa Czarni Słupsk - Trefl Sopot 67:87 (11:19 24:26, 17:20, 15:22)

Czarni Słupsk: Michał Nowakowski 15, Marcin Dutkiewicz 7, Todd Ambernthy 7, Oden Brandwein 3, Mateusz Kostrzewski 8, Wojciech Osiński 0, Valdas Dabkus 11, Robert Tomaszek 4 (5zb.), Yemi Gadri-Nicholson 4, Levi Knutson 8.

Trefl Sopot: Frank Turner 26, Filip Dylewicz 14, Piotr Dąbrowski 4, Marcin Stefański 5, David Brembly 2, Sime Spiralja 4, Mateusz Jarmakowicz 3, Adam Waczyński 10, Michał Michalak 10, Przemysław Zamojski 9.

Pojedynek PGE Turowa Zgorzelec z AZS Koszalin był bardziej zacięty od pierwszego spotkania turnieju. Trener Akademików - Teo Cizmić nie mógł skorzystać z centra Darrella Harrisa i Igora Milicica. Amerykański center podkręcił kostkę i wróci na pierwsze ligowe spotkanie z Jeziorem Tarnobrzeg, nieco inaczej wygląda sytuacja z kapitanem AZS. W ciągu kilku dni wyjaśni się, czy Milicić zagra przeciwko zespołowi Dariusza Szczubiała.

W Koszalińskim zespole bardzo dobrze spisywał się Jeff Robinson, który swoją szybkością i dynamiką mijał wyższych od siebie obrońców. Na pozycji rozgrywającego był zmuszony grać Łukasz Wiśniewski, lecz mogło się wydawać, że reprezentant Polski od zawsze występował na tej pozycji. Popularny 'Małpa' świetnie grał zagrania pick n' roll, a szybko rolujący Paweł Leończyk zdobywał łatwe punkty.

Na najlepszą dyspozycję Akademików trzeba było czekać aż do końca trzeciej kwarty, gdy podopieczni Teo Cizmicia świetnie współpracowali w obronie. Podwajanie wysokich graczy PGE Turowa przynosiło korzyści w postaci strat. Dziesięciopunktowa przewaga na czwartą kwartę miała być wystarczająca, by dograć spotkanie do końca z korzystnym rezultatem. Koszykarze AZS mieli największy problem...ze swoimi faulami. Zbyt agresywna gra przynosiła oczywiście sporo korzyści, jednak pod koniec spotkania gospodarze byli pod presją kolejnego gwizdka sędziego. Jednym z autorów lepszej postawy AZS był Mike Kuebler, który jak w 2010 roku rozbijał obronę przeciwnika celnymi rzutami z dystansu. Warto wspomnieć także o tym, że koszalinianie przez większość spotkania grali bez centra. Rafał Bigus zaliczył krótki epizod, a wspomniany wcześniej Paweł Leończyk dobrze radził sobie z zastawianiem i bronieniem dostępu do kosza Akademików. Ostatecznie, dzięki niezłej końcówce w wykonaniu Roberta Skibniewskiego, koszalinianie pokonali PGE Turów Zgorzelec i już jutro zagrają w finale z Treflem Sopot. O trzecie miejsce o godz. 15.00 zagrają przegrani dzisiejszych pojedynków, tj. Energa Czarni Słupsk - PGE Turów Zgorzelec

AZS Koszalin - PGE Turów Zgorzelec 78:69 (21:20, 25:23: 22:16, 10:10)

źródło: AZS Koszalin / SportoweFakty