![]() W kwietniu polski debel wygrał turniej rangi ATP World Tour 500 na typowych kortach ziemnych w Barcelonie. W maju triumfował w większej imprezie zaliczanej do ATP Masters 1000 na eksperymentalnej niebieskiej mączce w Madrycie. - Słyszałem to niedawno, ale ja bym się jednak tak nie rozpędzał. Na pewno gramy w tej chwili bardzo dobry tenis, wygraliśmy na 'ziemi' dwa duże i mocno obsadzone turnieje. Jednak Wielki Szlem to o wiele poważniejsze wyzwanie, choć prawdopodobnie będziemy rozstawieni w drabince z czwórką - powiedział PAP Fyrstenberg przed rozpoczynającą się w niedzielę imprezą.
- Ważne jest, żebyśmy w Paryżu mieli dobre losowanie na pierwsze dwie rundy. Tam zawsze się trochę męczymy na początku, ale później już idzie lepiej. Na pewno złe losowanie to na otwarcie regularnie grający francuski debel, który będzie miał za sobą miejscowych kibiców. Tak było przed rokiem, gdy trafiliśmy na Nicolasa Mahuta i Juliena Benneteau. Innymi słowy, jeśli przejdziemy dwie rundy, to stać nas na naprawdę dobry wynik, lepszy od ubiegłorocznego ćwierćfinału - dodał.
Polski debel zawsze spisywał się słabiej w pierwszej połowie roku, a najlepsze wyniki uzyskiwał we wrześniu i październiku. W ostatniej chwili kwalifikował się wówczas do kończącego sezon turnieju masters. - Ostatnio Maks Mirny powiedział, że boi się nas, szczególnie, jeśli na jesieni się jeszcze bardziej rozkręcimy - zaznaczył Fyrstenberg. - Faktycznie po raz pierwszy od samego początku sezonu gramy bardzo równo. Zawsze brakowało nam w tym okresie parę meczów wygranych z rzędu. Tym razem udało się to w Australii, później w Dubaju, więc złapaliśmy szybko pewność siebie. Wiemy, że jesteśmy w stanie wygrać z każdym deblem i rywale podchodzą do nas z dużym respektem. Ważne jest, że poprawiliśmy grę z tyłu kortu, gdzie nie robimy już tylu błędów, a to jest ważne na 'ziemi'. Dlatego z optymizmem patrzymy na start w Rolandzie Garrosie - dodał Matkowski.
źródło: PAP
|
|