Szczecińscy siatkarze sezonu 2006/07 nie mogą uznać za udany. Po raz czwarty z rzędu nie awansowali do I ligi, tym razem po pechowych porażkach z GTS Gdańsk. Szkoda, bo kiedyś nasza siatkówka była znana w Polsce, była wzorem dla innych. Hala SDS pękała w szwach, w niej po raz pierwszy zastosowano na siatkarskim meczu oprawę muzyczną czy prezentację zawodników przy zgaszonym świetle. Nasze pomysły powieliły później inne kluby oraz reprezentacja. Na wyniki sportowe też nie można narzekać: dwa medale Morza, a wcześniej sześć Stali. Wspaniałe czasy. Niestety wszystko to pękło jak balon. Morze z powodu problemów finansowych przestało istnieć w 2003 r. Zawodnicy rozjechali się po Polsce i obecnie w Polskiej Lidze Siatkówki (najwyższej klasie rozgrywkowej) gra 14 zawodników ze szczecińską przeszłością. Najbardziej znanym jest oczywiście rozgrywający, wicemistrz świata Paweł Zagumny.
Na zgliszczach Morza powstał nowy klub - Morze Bałtyk Szczecin, który rozpoczął zmagania od II ligi. Nikt wtedy nie przepuszczał, że powrót na siatkarskie salony będzie tak karkołomny i trudny. Minęły cztery lata, a klub nie awansował nawet o jedną klasę rozgrywkową. W drużynie grają prawie sami wychowankowie, głównie z roczników '85 i '86. Największym problem są oczywiście - nic odkrywczego - pieniądze. Sponsorów jest jak na lekarstwo, a miasto Szczecin w 2007 r. przekazało na klub jedynie 20 tys. zł. Ratunkiem była roczna umowa z Gminą Rewal i przystąpienie do rozgrywek pod nazwą Rewalskie Morze Bałtyk. Były głosy niezadowolenia, że to skandal, jak to w ogóle możliwe? Fakt - to jest skandal i to duży, ale dlatego, że liczące niecałe 4 tys. mieszkańców gmina Rewal ratuje nam ligę. A sam Szczecin milczy!!! Jak tak dalej pójdzie, to zamiast powrotu na siatkarskie salony, klub przestanie istnieć, a z nim bogate tradycje. A nam pozostaną jedynie wspomnienia, że był kiedyś taki klub.
* Cykliczne komentarze pisane przez redaktora naczelnego portalu Ligowiec.net publikowane w Gazecie Wyborczej. |
|