Biało-bordowi ze Stargardu Szczecińskiego jako jedyny zespół na zapleczu ekstraklasy koszykówki zdołali doprowadzić do piątego spotkania. Spójnia mimo dwóch porażek w Pruszkowie za sprawą dwóch zwycięstw podczas weekendu zdołała odrobić straty. - To był nasz cel, żeby wygrać dwa mecze u siebie, pojechać w środę i awansować do kolejnej rundy. Od początku wiedzieliśmy, że u siebie jesteśmy bardzo mocni. Przegraliśmy tu dwa mecze w sezonie i innym drużynom trudno się gra w Stargardzie. Byliśmy bardzo skoncentrowani - powiedział w rozmowie ze Sportowymi Faktami Adam Parzych, jeden z najlepszych graczy w spotkaniach stargardzian z żółto-czerwonymi.
W niedzielnej rywalizacji miejscowym nie układało się, dopiero przed 15-minutową przerwą zaczęli oni odrabiać straty. - Mamy dłuższą ławkę. Po obu zespołach od początku meczu widać było zmęczenie. Graliśmy jednak ośmioma, dziewięcioma zawodnikami, a oni siedmioma. Świeżość pomogła nam w wygraniu tego meczu - stwierdza Parzych.
Rozegrane stargardzko-pruszkowskie pojedynki pokazały, że są one bardzo wyrównane. W środę w hali przy Bohaterów Warszawy 4 stan rywalizacji zostanie rozstrzygnięty. - Duże nerwy w obu zespołach. Na pewno oni mają przewagę, bo grają u siebie. Zadecyduje psychika. Mamy dwa dni na odpoczynek. Myślę, że będziemy w pełni sił. Dłuższa ławka znów może mieć znaczenie - powiedział najlepszy strzelec biało-bordowych.
źródło: sportowefakty.pl/Patryk Neumann/własne
|
|