Impex odniósł trzecie kolejne zwycięstwo w drugiej grupie II ligi. Mecz miał bardzo wyrównany przebieg, a o jego losach rozstrzygnęły „prezenty” zawodników Max Shon.
Losy spotkania zmieniały się jak w kalejdoskopie. Zespoły wymieniały się jednobramkowym prowadzeniem od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego. Od początku spotkania inicjatywę przejęli zawodnicy Impexu. Starali się oni długo i starannie rozgrywać piłkę, wykorzystując do tego całą swoją „szóstkę”. Akcje zazwyczaj kończyli strzałami. Te były jednak bronione przez Grześka Maladę, lub po rykoszetach dawały tylko rzuty rożne.
Max Shon bardzo spokojnie reagował na przewagę rywali i sam pojedynczymi wypadami próbował zdobyć gola. Pierwsi bramkę zdobyli jednak gospodarze. W 10. minucie, znajdujący się w lewym narożniku pola karnego Ryszard Żłobicki, otrzymał świetne podanie ze środka pola i pewnym strzałem po ziemi pokonał Maladę. Po stracie gola, Max Shon zaczął stosować głęboki pressing i powoli przejął inicjatywę. Najpierw sytuacji sam na sam z bramkarzem nie wykorzystał Lewandowski, ale po chwili udało się wyrównać stan meczu.
Gola zdobył Maciej Dzierbanowicz, wykańczając sprawnie rozegraną kontrę. Goście nie zwalniali tempa, co zaowocowało drugim golem. Na dwa razy dośrodkowywał Dzierbanowicz – początkowo niecelnie, ale poprawka znalazła swojego adresata w polu karnym. Był nim Wawrzaszek, który dał Max Shonowi prowadzenie do przerwy 2:1. Pierwsze minuty drugiej odsłony miały podobny przebieg. Nadal dominowali goście, a Impex jedynie kontrował. Max Shon grał dość nonszalancko w obronie i to miało się wkrótce zemścić. Tylko jeden obrońca przeciwko dwóm graczom Impexu to było za mało, aby uchronić się od straty gola w 49. minucie. Jacek Bęćkowski zagrał do brata Piotra, a ten strzelił pewnie nie dając szans bramkarzowi. Po chwili bracia Bęćkowscy stworzyli bliźniaczą sytuację. Tym razem strzał Piotra wylądował minimalnie ponad poprzeczką. Starania Impexu mógł jednym zagraniem popsuć bramkarz tej drużyny. W niegroźnej sytuacji wyszedł z bramki, aby ratować piłkę przed rzutem rożnym. Wybił ją ręką poza polem karnym, ryzykując otrzymanie czerwonej kartki. Sędzia ukarał Zawadzkiego tylko żółtymi kartonikiem i była to decyzja słuszna. Przy wyniku remisowym, na boisku zrobił się chaos. Wykorzystał to Marcin Chanuza z Max Shon. Przejął piłkę na linii środkowej boiska i będąc na pełnej prędkości, nie dał szans bramkarzowi. Mimo prowadzenia, w szeregu Max Shon pojawiły się nerwy, które przesądziły o wyniku meczu. Najpierw jeden z obrońców podał pod nogi rywala. Strzał obronił bramkarz, ale piłka wróciła pod nogi strzelca. Ten celnie zagrał do nie pilnowanego Piotra Bęćkowskiego i znów był remis. Trzy minuty przed końcem bramkarz Max Shona, Grzegorz Malada, przestraszył się pressingu rywali i oddał piłkę piłkarzowi gości. Żłobicki nie miał wyjścia. Zdobył czwartą bramkę dla swojej drużyny. Gol ten dał Impexowi trzy punkty i przodownictwo w ligowej tabeli. Bramki: Piotr Bęćkowski – dwie, Żłobicki – dwie (Impex); Chanuza, Dzierbanowicz, Wawrzaszek (Max Shon) Impex: Zawadzki – Piotr Bęćkowski, Żłobicki, Niedbała, Bonk, Jacek Bęckikowski, Skrzypczak Max Shon: Malada – Krakowiak, Chanuza, Jeszawicz, Dzierbanowicz, Worobec, Żurek, Nowak, Wawrzaszek, Lewandowski
źródło: www.halp.com.pl
|
|